KRAKOWIAK: Pierwszy Ułan II RP

Fot. Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski (1932). Domena publiczna.

Nie masz pana nad ułana – już samo to powiedzenie w międzywojennej Polsce kojarzyło się jednoznacznie z jedną z najwybitniejszych postaci tamtego okresu, Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim. Wieniawa – żołnierz, lekarz, poeta, arystokrata, wytrawny dyplomata, a nadto bon vivant przedwojennej stolicy. Prawdziwy człowiek renesansu. Przyjaciel poetów, literatów i całej artystycznej cyganerii, najpierw lwowskiej, a w wolnej już Polsce – stołecznej. Człowiek, o którym można by napisać wiele, a opowiedzieć jeszcze więcej. Prawdziwa legenda międzywojnia, nie bez kozery nazwany „Pierwszym Ułanem II RP”.

Lista jego bon motów jest imponująca, jak choćby nieśmiertelne: „Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami” czy „Adolfie! Ja ci nigdy tego nie zapomnę!”. Legendą obrosły jego słowa: „Żarty się skończyły, zaczęły się schody”. Tak skwitować miał swój wyczyn, gdy – jak głosi anegdota – z powodu zakładu wjechał na koniu po schodach do popularnego wówczas lokalu Adria. Trudno dziś zweryfikować prawdziwość tej legendy, tym niemniej w przypadku Wieniawy niczego wykluczyć nie można. Zasłynął również swoimi wyczynami podczas hucznych zabaw. Na przykład podczas jednej z libacji był widziany, jak udzielał miejscowemu plebanowi komunii – pierogiem. W późniejszych czasach, w epoce PRL-u legendę hulaki ugruntowały ponadto ekranizacje filmowe – np. serial „Kariera Nikodema Dyzmy” z 1980 r. ze świetną kreacją Leonarda Pietraszaka (w serialu płk Wareda).

Jednak Wieniawa-Długoszowski to postać wielowymiarowa. Wielu nie chce dziś pamiętać, że ten „hulaka” i „bon vivant” był z wykształcenia lekarzem, znawcą literatury, tłumaczem oraz oczywiście wybitnym oficerem kawalerii. Swoją odwagą na polu walki wyróżnił się już w Legionach, w słynnym pułku jazdy Beliny-Prażmowskiego. Został doceniony przez Komendanta Piłsudskiego, który mianował go swoim adiutantem. Od tego czasu datuje się jego przyjaźń z późniejszym Marszałkiem. W II RP Piłsudski na tyle cenił Wieniawę, że zlecał mu często ważne i dyskretne zadania. Jednym z nich była m.in. misja we Francji, mająca na celu zachęcenie zachodniego sojusznika do rozpoczęcia wojny prewencyjnej przeciwko hitlerowskiej Rzeszy w 1933 r. Mimo iż misja skończyła się fiaskiem, sam fakt wyznaczenia do niej Wieniawy świadczył o dużym zaufaniu, jakim cieszył się on u Marszałka.

Był również Wieniawa dyplomatą. W przededniu wojny został ambasadorem RP we Włoszech. Udało mu się ułożyć bardzo dobrze stosunki z ministrem spraw zagranicznych hr. Galeazzo Ciano, prywatnie zięciem Mussoliniego. Okazało się to bardzo pomocne po Wrześniu 1939 r., kiedy to lawina polskich uchodźców mogła korzystać z nieformalnego wsparcia Włochów w przedostaniu się do Francji.

Niestety, pomimo tych wszystkich zasług dalsze losy Wieniawy-Długoszowskiego splotły się z trudnymi losami ukochanej przez niego Ojczyzny. Wieniawa jako piłsudczyk nie cieszył się zaufaniem i sympatią emigracyjnego rządu Władysława Sikorskiego. Najpierw był sprzeciw wobec nominacji na następcę prezydenta Mościckiego (zarówno sojuszniczej Francji, jak i emigracyjnego rządu). A następnie odmowa przyjęcia do Wojska Polskiego i sukcesywne odsuwanie Generała na boczny tor. Skończyło się to tragicznie 1 lipca 1942 r. Tego dnia Wieniawa-Długoszowski popełnił samobójstwo, skacząc z tarasu na trzecim piętrze domu, w którym mieszkał przy ulicy Riverside Drive 3, w Nowym Jorku. Okoliczności tego dramatycznego wydarzenia jak i motywy Wieniawy pozostają do dziś przedmiotem dyskusji historyków. Większość znawców tematu zgadza się, iż główną przyczyną odebrania sobie przez Wieniawę życia było rozgoryczenie odsunięciem go od bieżących spraw pogrążonej w wojnie Polski, czego ostatecznym dowodem było wysłanie go przez emigracyjny rząd w Londynie na odległą i nieistotną placówkę na Kubie.

Wprawdzie Wieniawa nie był jedynym piłsudczykiem, któremu rząd Sikorskiego zgotował taki los, smutne jest jednak to, że do tak dramatycznego kroku, jakim było odebranie sobie życia, przyczynili się nie najeźdźcy czy okupanci, ale jego właśni rodacy. Pomimo tragicznego końca swego ziemskiego żywota był jednak Wieniawa postacią nietuzinkową. Taką również pozostał zapamiętany po latach. Zawadiacki uśmiech Leonarda Pietraszaka w nieśmiertelnym serialu „Kariera Nikodema Dyzmy” jest kwintesencją wizerunku tego dzielnego żołnierza Rzeczypospolitej, wybitnego patrioty i ulubieńca Marszałka Piłsudskiego.

KAMIL K. KRAKOWIAK