TOMCZYK: Chciałabym, żebyś tu była

Fot. Katarzyna Kowalewska. Na zdjęciu Olga Tokarczuk.

„So, so you think you can tell
Heaven from hell?
Blue skies from pain?”)*

 

Nie potrafię powiedzieć kiedy, bo było to dobrych parę lat wstecz, ale przestałam rozróżniać mijające lata. Kolejny rok stanowił kalkę poprzedniego. Nieustannie odliczałam dni do wakacji, przeklinając zimę, która zdawała się trwać bez końca. W pogoni za ciepłem pomijałam w pamięci sześć miesięcy przeszywającego chłodu. Z czasem zapominałam o tym, co wydarzyło się w ogóle, nawet wtedy, gdy palące słońce wybarwiało piegi na moich ramionach.

W końcu zdałam sobie sprawę, że jestem człowiekiem bez wspomnień. 2010 czy 2015? Czym się różniły? Czy były dla mnie łaskawe? Nie wiem. W obawie przed globalną niepamięcią, postępującą jak hiszpańska grypa, powzięłam zamiar kolekcjonowania pojedynczych wspomnień, które chociażby sygnalizowały, że moje życie mimo wszystko nie jest kłębkiem szarej włóczki.

Rok 2019 zapamiętam z dwóch powodów.

W pewien sierpniowy, lekko wilgotny i deszczowy poranek zobaczyłam tęczę w całej krasie. Wychylając nos przez szybę auta, gdzieś na trasie prowadzącej do Balatonu, odnalazłam w sobie małą dziewczynkę i poczułam prawdziwe spełnienie. Tęcza na burzowym niebie, które nie może się zdecydować, czy zagrzmieć. Nawet teraz mam ją przed oczami.

Innego dnia, odliczając minuty do zakończenia pracy, prawie się popłakałam na wieść o tym, że Olgę Tokarczuk uhonorowano Literacką Nagrodą Nobla. Moją Olgę. Zawsze tak o niej myślałam. Moją Olgę, której już nie ma.

Mam do Olgi Tokarczuk stosunek wysoce osobisty. To moja ulubiona pisarka od czasu, kiedy przeczytałam „Prawiek i inne czasy”. Zresztą „Prawiek” od lat jest numerem jeden na liście moich lektur. Książki Tokarczuk ukształtowały mnie jako czytelnika. Realizm magiczny. Światy dalekie, a jednak bliskie. Ludzie ludzcy, a jednak oderwani od spierzchniętej ziemi. Cała gama wykolejeńców, odmieńców, nieszczęśników, bohaterów z góry skazanych na porażkę. Słabych mężczyzn i silnych kobiet. Mężczyzn, którzy znikają. Kobiet, które pozostają.

Urzekła mnie w pisarstwie Tokarczuk wrażliwość na los jednostki i miłość do przedmiotów, opisywanych niemal z pietyzmem. „Podróż ludzi Księgi”, „E.E.”, „Dom dzienny, dom nocny”, „Ostatnie historie”, „Gra na wielu bębenkach”, „Opowiadania bizarne” to Tokarczuk, która jest mi najbliższa i od czasu Nobla bardzo do niej tęsknię.

Akademia Noblowska, przyznając pisarce najważniejszą literacką nagrodą na świecie, zmusiła feministkę z dredami, walczącą o prawa zwierząt, współtworzącą festiwale literackie (Festiwal Opowiadania, Góry Literatury), patriotkę lokalną i aktywistkę na rzecz ochrony środowiska oraz psycholożkę, do wejścia na salony i przywdziania sukni od Gosi Baczyńskiej. Może nie wypada mówić tego na głos, ale nie podoba mi się to. Nie podoba mi się sposób, w jaki Olga wygłasza swą mowę podczas odbierania nagrody. Czuję się jak na kazaniu. Wartościowym i mądrym, ale jednak kazaniu. Może to ta suknia? Swoją drogą piękna, ale czy niezbyt ciasna pod szyją, zbyt sztywna?

Nie. To nie jest wina sukni. To odpowiedzialność, którą Akademia nałożyła na barki Olgi. Z polskiej pisarki Olgi Tokarczuk, o której ledwie słyszał minister kultury, momentalnie stała się „tą” polską pisarką Olgą Tokarczuk, która dostała literackiego Nobla. Tą, której książki zawładnęły witrynami Empiku. Tą, której książki pojawiły się w supermarketach, wypierając z półek poczytne kryminały i love story. Sama widziałam, zaświadczam.

Od zawsze życzyłam Oldze komercyjnego sukcesu, kolejek w księgarniach i rzeszy czytelników. Ale kiedy przyglądam się zgiełkowi, który nastąpił po ogłoszeniu nagrody, wiem, że będzie trudno. Nie dadzą jej spokoju. Będą czekać. Na sukces albo potknięcie. Może kolejna powieść doczeka się ekranizacji? Czy Olga wytrzyma presję? Czy sobie poradzi? Czy i kiedy napisze coś jeszcze?

Olga Tokarczuk to najwrażliwsza pisarka moich czasów. Chciałabym, żeby tu była. Taka jak jeszcze kilka miesięcy temu – swobodna i nieskrępowana odpowiedzialnością, z luźno upiętymi dredami.

KATJA TOMCZYK

 

*) “A więc, więc sądzisz, że, że potrafisz odróżnić niebo od piekła? Błękit nieba od bólu?”.

Fot. Katarzyna Kowalewska. Na zdjęciu Olga Tokarczuk.