SCHMELING: Edward Stachura – od optymizmu do pesymizmu

Rys. Małgorzata Mikułowska. Na rysunku Edward Stachura.

Edward Stachura, “Sted” – wieczny buntownik, bard i wędrowiec, a także tłumacz z języka francuskiego i hiszpańskiego (ur. 1937, Charvieu – zm. 1979, Warszawa) w świecie literatury polskiej zaistniał nie tylko tomem opowiadań “Jeden dzień” (1962), zbiorami wierszy “Dużo ognia” (1963), “Przystępuję do ciebie” (1968), “Po ogrodzie niech hula szarańcza” (1968) czy prozą, “Cała jaskrawość” (1969), “Siekierezada albo Zima leśnych ludzi” (1971) i esejem “Wszystko jest poezja” (1975), ale także gatunkiem sytuowanym pomiędzy “sztuką a życiem”. Chodzi oczywiście o jego “Piosenki” wydane w 1973 roku.

Pisał w nich o miłości, sensie życia, ludzkiej kondycji: rzeczach i zjawiskach najprostszych w perspektywie osobistego i grupowego – społecznego – dojrzewania egzystencjalnego, w sensie moralnym i nie tylko. Wierzył bowiem, że “wyśpiewując życie”, nawiązuje bardzo bliską relację ze słuchającym. Poddaje pod jego rozwagę i wątpliwość te zjawiska, które jemu samemu sprawiały trudność, zacierając obraz piękna świata, natury oraz współczesnego człowieka, o którym pisał: “Człowiek człowiekowi wilkiem!/ Człowiek człowiekowi strykiem./ Lecz ty się nie daj zgnębić,/ lecz ty się nie daj spętlić […]/ Człowiek człowiekowi bliźnim!/ Z bliźnim się możesz zabliźnić!”.

Jako poeta – obserwator posługiwał się w swojej różnorodnej twórczości jasnymi regułami, aby pokazać czytelnikowi – słuchaczowi świat oraz człowieka takim, jakim jest. Bez kamuflażu i artystycznej korekty.

Nigdy nie posługiwał się nowomową, by imponować odbiorcy. Używał słów prostych, bywało że ironicznych, pamiętając zawsze o tym, by wyrażały jego prawdziwe odczucia i emocje w szerszym – społecznym – kontekście: „Wędrówką jedną życie jest człowieka;/ Idzie wciąż,/ Dokąd? Skąd?/ Dokąd? Skąd?/ Jak zjawa senna życie jest człowieka;/ Zjawia się,/ Dotknąć chcesz,/ Lecz ucieka!/ To nic! To nic! To nic!”.

Oczywiście, że w swoich piosenkach, poezji, prozie posługiwał się świadomą kreacją. Nie wykraczał jednak poza radykalny eksperyment twórczy, jakim jest prowokacja artystyczna; poza granice absurdu i groteski – choć ukazywał człowieka uwikłanego w fałsz i obłudę. Subiektywizował to, co musiał, bo żył, jak inni ludzie, w świecie, który znał, który przenikał go jak żadna inna materia, z wszystkimi tego konsekwencjami.

Jego humanistyczna gorliwość nigdy też nie budziła protestów czy oburzenia krytyków literackich. Przez swój autentyzm w dosłownym i metaforycznym wędrowaniu przez życie uczłowieczał je, pokazując, że “warto biec do Sensu, do Słońca”, by wyzbyć się poczucia niedosytu, alienacji, braku chęci do aktywności życiowej: ” Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;/ Niechybnie brakuje tam nas!/ Od stania w miejscu niejeden już zginął!/ Niejeden zginął już kwiat!”.

W literaturze ostatnich dziesięcioleci był, poza Andrzejem Bursą, Rafałem Wojaczkiem, Markiem Hłaską, artystą kontrowersyjnym, bo lubił jak oni piętnować ideologie, naiwność, bezsens, choć nie zakładał z góry, że takim artystą będzie. Po prostu był sobą – sowizdrzałem, filozofem, lirycznym kontestatorem prawdy o miłości, sensie życia i umieraniu: “Życie to nie teatr, mówisz ciągle, opowiadasz;/ Maski coraz inne, coraz mylne się zakłada;/ Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra/ Przy otwartych i zamkniętych drzwiach/ To jest gra! […] Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest;/ Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!/ Ty i ja – teatry to są dwa./ Ty i ja!”.

W obfitości tematów i wątków w jego twórczości nie zabrakło także motywu wolności osobistej, miłości, pochwały indywidualizmu życiowego – wręcz franciszkańskiej afirmacji życia, co świadczy o wszechstronności zainteresowań tego wyjątkowego człowieka i barda – kaskadera literatury: „”Zrozum to, co powiem./ Spróbuj to zrozumieć dobrze/ Jak życzenia najlepsze, te urodzinowe/ Albo noworoczne […] Z nim będziesz szczęśliwsza,/ Dużo szczęśliwsza będziesz z nim./ Ja, cóż –/ włóczęga niespokojny duch,/ Ze mną można tylko/ Pójść na wrzosowisko […]/ Nie myśl, że nie kocham…”.

To przez tę przenikliwość życia, autentyczność i niepospolitość był i jest autorem kochanym przez zmieniające się generacje Polaków. Poetą tylko pozornie wyklętym.

DANUTA SCHMELING