Czas na poezję: MAGDALENA KAPUŚCIŃSKA
FUCK YOU ALL
Czasami mam ochotę
napisać tylko
“Pie*dolcie się” albo “jeb*ł Was pies”
Ale to za krótkie
i za brzydkie na wiersz
zwłaszcza że stać mnie
na niekończące się poematy
Moglibyście odpisać
“A Ciebie?”
Musiałabym odpowiedzieć
Szczerze?
Mnie pie*doli życie
beznamiętnie
bezustannie
i bez wątpliwości
Nie chcę w nieskończoność
odcinać kuponów
i podcinać wam gardeł
jednym ostrym cięciem pióra
Nie prowokujcie
bo moja natura odbiega
od anielskiej
*są rzeczy, które trzeba wyrzygać
ŚLEPA ULICA
Zabierz mnie Panie
z beznadziejnego mostu,
który łączy ziemię z niebem
albo przytul mnie
tak po prostu
i nakarm miłością
jak chlebem.
Przemarzniętą od znieczulicy
okryj ciepłym płaszczem łaski.
Tylko proszę…
Nie zostawiaj mnie samej
w zaułku ślepej ulicy,
gdzie suma moich strachów
jest odbiciem
założonej mi
przez obcych
maski.
Nie pozwól nikomu
mnie znów upokorzyć,
otwórz dla mnie serce,
schowaj palec boży.
Wskaż mi drogę w mroku,
zaprowadź do domu.
Pocałuj mnie w czoło
i urządź mi/mój s/pokój.
LIST PO-RANNY
Najdroższy
Świt bezczelnie wdziera się
do okien mojej duszy
Zostałam zmuszona podnieść rękawicę
i boksować się z życiem
Wolę mierzyć się z nocą
najbardziej lubię śnić –
mogę wtedy wyjść poza siebie
i zwyczajnie stanąć przy Tobie
Nie podnoś jeszcze powiek
przymknijmy oko na dzień
Dośpijmy
dośnijmy
dokochajmy
Zaśnijmy w sobie
i niech nikt nie odważy się
zbudzić nas z tej miłości
ZAPLĄTANI W SEN
Bo widzisz, Morfeuszu…
jest między nami pewna metafizyczność
która nas łączy jak niewidzialna nić
po której szłam i zwijałam ją w sobie
dopóki nie trafiłam do labiryntu złudzeń
Teraz gdy stoję przed tobą
jestem kłębkiem emocji
który boisz się rozwinąć
Już dawno bylibyśmy w domu
Poplątana ta miłość nam się trafiła
Ty nie umiesz się wyplątać
a ja nie bardzo chcę
A może na odwrót?
MUZA CHWILOWYCH WZRUSZEŃ
Trzymasz mnie w garści
jak książkę na pozór banalną
Przelatujesz wzrokiem ślinisz palce
pocierasz o moje kartki.
Śmiało! Otwórz nowy rozdział
Odlećmy stąd
oderwijmy od rzeczywistości
Będę twoim ulubionym trunkiem
ostatnią deską ratunku
na smuty smuteczki smutki
lub upojeniem i ukojeniem zarazem
Co prawda zbyt krótkim
wyparowałabym nad ranem
zanim słońce ograbi nas z marzeń
zanim odłożysz mnie na potem
lub sięgniesz po nową którąś
zwyczajnie znudzony lekturą
Zanim stanę się tatuażem
– nieścieralnym śladem
muzą chwilowych wzruszeń
zanim opuścisz mnie
nad ranem