Czas na poezję: ROKSANA MAKSYSZ

Fot. Z archiwum Autorki.

Śpij synku

Śpij synku
rano znów w pośpiechu
zjesz śniadanie
skarpetki
założysz na lewą stronę
zapomnisz spakować coś do plecaka
słońce znów będzie pierwsze
przy kuchennym stole

pora już spać synku
jutro ci o Jowiszu opowiem
jeszcze wszystko zdążymy

 

Lustro

Codziennie rano spotykam
siebie
lecz nie dostrzegam
niczego
przyjmując z dumą
że czas jest względny
nie uczynię tego
co z czystej logiki
nakazuje kobietom zrobić
by być pięknym

 

Szczęście

Zapomniałam zabrać książkę
do pracy
w pośpiechu porannego zgiełku
poplamiłam bluzkę herbatą
nie przetarłam butów
z wczorajszego błota
nie znalazłam kolczyka w pudełku
pełnym rozmaitych świecidełek
nie do pary

wystarczy jednak
że wieczorem spojrzę na syna
tak
ten dzień był udany

 

A gdy będę

A gdy będę już stara
usiądę w fotelu
spojrzę na czas miniony
przeglądając zdjęcia

poukładam w głowie wątki
z przeszłości
szukając rozgrzeszenia
popełnionych błędów

a gdy będę już stara
pozbędę się wstydu lenistwa
i roztrwonię
resztę życia

 

Świerk

Dziadek Edek
siadywał latem
pod zielonym świerkiem
stronił od namiaru słońca
mawiał
że jest już stary
że ma słabe serce
koił swą starość
rozmawiając
z drzewem

 

Niewinność

Nie odebrał jej
wspomnień o zachodach słońca
tych sprzed lat
gdy razem wchodzili w dorosłość
wplatając w jej włosy słowa
szeptając że kocha
niewinność była tajemnicą
bezgranicznie wierzyła w miłość
zapach jej ciała wciąż przypomina
a w oczach gości błogość
bo nie odebrał jej
wspomnień o dniach
gdy razem wchodzili w dorosłość

 

Pierwsza miłość

To nie sen
lecz piękne wspomnienie
upalnego lata
gdy dzień mieszał się z nocą
kieszenie jej niebieskiej sukienki
skrywały tajemnice
niezliczonych pocałunków
które chciała zatrzymać
pierwsza miłość
którą zapamięta do późnej starości

wspomnienie minionego lata
wciąż tkwi w jej spojrzeniu

 

Wakacje u babci

Pamiętam wspólnie lepione pierogi
i muzykę z radia
którą słuchała podczas gotowania
rozmowy przed snem
o legendzie przydrożnej kapliczki Świętej Teresy
spacery do lasu
mogłam jeść jagody zerwane z krzewów
przetarte tylko rękawem bluzki
wieczorami nuciła melodie
przedwojennych piosenek
lubiła patrzeć przez kuchenne okno
na zachody słońca

mawiali
była dobrą kobietą
umarła wiele lat przed moim narodzeniem
a ja ją taką pamiętam

 

Helios

Świat jest dziś nieoświetlony
szarość nieba przysłania Słońce
miłorząb i lipa zaglądają w okna
obrażone
dokucza im ten pomrok
bo jak żywy organizm ma obudzić się do życia
strapienie i melancholia
jutro Helios może będzie łaskawy
szkoda że jutro nie jest już dzisiaj

 

Czekając

Czekając na miłość
można się postarzeć
można znaczniej przytyć
z nadmiaru nudy

czekając na miłość
można nie zdążyć się zakochać


* * *

Tylko idealni mówią
do widzenia na dzień dobry
tylko oni nie widzą
nie słyszą
nic nie robią
prócz chwilowej przyjemności
nie znają niczego
kochankowie