HEBEL: Szary Strzelca strój…

Rys. Autor nieznany. Fot. J.H.

Gdybym żył w tamtych czasach i był kronikarzem, co bym zobaczył 11 listopada 1918 roku na ulicach Warszawy? W szkołach uczą, że zrodziła się wtedy na nowo nasza niepodległa państwowość. Dzień wcześniej Piłsudski przyjechał do Warszawy z Magdeburga razem z Kazimierzem Sosnkowskim, późniejszym generałem. Na dworcu witało go zaledwie kilka osób. Był zmęczony po tak długiej podróży, jednak pogodny, uśmiechnięty, bo czuł coś wielkiego i niepowtarzalnego, co miało wydarzyć się w niedługim czasie. Tak się stało. Szybko został uwielbianym przez tłumy Naczelnikiem.

Jako kilkunastoletni chłopak zaczytywałem się w jego pismach i widzę go na zesłaniu syberyjskim, na które trafił po nieudanym zamachu na cara. Nie dziwi mnie, że na syberyjską katorgę trafił ktoś, kto był wychowywany w duchu Powstania Styczniowego (1863), Traugutta powieszonego na stokach Cytadeli i wielkości Rzeczpospolitej Obojga Narodów. A że życie młodego człowieka ma swoje prawa – zakochał się tam piekielnie w pięknej i młodej Leonardzie Lewandowskiej. Miał szczęście, że była to miłość odwzajemniona. W mroźne dni polował, żeby przeżyć, a zimowe noce w Irkucku (później w Tunce) spędzał razem z nią w miłosnych uniesieniach… Później był także szefem socjalistycznej partii niepodległościowej, redaktorem “bibuły”, twórcą Związków Strzeleckich i Legionów Polskich. Wszyscy znają jego życiorys jak pacierz, więc nie ma co go powtarzać.

Piłsudski jest naszym bohaterem narodowym. Może zabrzmi to nieskromnie, ale jestem naprawdę dumny, gdy przechodzę obok pomnika Marszałka na placu jego imienia w Warszawie. Na jego legendzie wychowało się to piękne pokolenie, które w “Kamieniach na szaniec” odbiło “Rudego” z hitlerowskiej więźniarki i wiedziało, co to jest honor, poświęcenie i walka. Był to wielki człowiek, który sam został wychowany na romantycznych wzorcach i w tym klimacie, który Stefan Żeromski później znakomicie przywołał w “Popiołach” i “Wiernej rzece”. Pozostały liczne pieśni legionowe, w których śpiewa się o Piłsudskim: “Jedzie, jedzie na Kasztance,/na Kasztance /Siwy strzelca strój, /siwy strzelca strój,/ Hej, hej, Komendancie,/ Miły wodzu mój!/ Hej, hej, Komendancie,/ Miły Wodzu mój!”. Jednak poza obrazami Malczewskiego i Kossaka, który namalował co najmniej kilka portretów przyszłego Marszałka, raczej nie ma śladu jego obecności w naszym życiu kulturalnym.  Z pewnymi aluzjami Kaden-Bandrowski ucieleśnił jego postać w “Generale Barczu”, co zostało przez Piłsudskiego jednak bardzo źle odebrane.

Czy ktoś wie, dlaczego Józef Piłsudski nie stał się ciekawym bohaterem dla współczesnych twórców kultury masowej? Jakby nie patrzeć, kierowana przez niego pod Bezdanami (1908) akcja Organizacji Bojowej PPS na pewno swoją atrakcyjnością przebiłaby fabułę niejednego filmu gangsterskiego, na przykład podobnego do “Wrogów publicznych” z Johnnym Deppem. Jeszcze pamiętamy, jak Janusz Zakrzeński, znany z roli Piłsudskiego w filmie Bohdana Poręby “Polonia Restituta”, po mistrzowsku odtwarzał tego bohatera m.in. na uroczystościach rocznicowych czy właśnie podczas listopadowego Święta Niepodległości. Przed niemal dwudziestu laty Andrzej Trzos-Rastawiecki zrealizował ciekawy serial telewizyjny, w którym w bardzo obrazowy sposób naszkicował postać Piłsudskiego i jego niepodległościową działalność. Jednak za słaby należy uznać film “Piłsudski” w reż. Michała Rosy, a kreację Borysa Szyca, który wcielił się w główną rolę – za sztuczną i mało przekonywującą. Niedawno zrealizowany przez TVP serial “Młody Piłsudski” w zasadzie bazował na sensacjach, na których w żadnym razie nie opierało się życie przyszłego Naczelnika Państwa. Pozytywnie można odbierać jedynie spektakl “Marszałek” zrealizowany w Teatrze TVP w 150. rocznicę urodzin Józefa Piłsudskiego. Na szczególną uwagę zasługuje rola Mariusza Bonaszewskiego, który wręcz po mistrzowsku wcielił się w osobę Marszałka, swoją ponadprzeciętną grą umożliwiając widzowi bliski kontakt z postacią naszego bohatera narodowego. Nawet nie warto wspominać o zagraniu roli Piłsudskiego przez Mirosława Bakę w serialu telewizyjnym “1920. Wojna i miłość” czy przez Daniela Olbrychskiego w filmie w reż. Jerzego Hoffmana “1920. Bitwa Warszawska”. Historycy i krytycy filmowi są zgodni co do tego, że żaden z tych dwóch aktorów nie zdołał udźwignąć roli tak wielkiej postaci historycznej.

Dodajmy, że Piłsudski był także wielkim wizjonerem. Mało kto wie, że chciał ustrzec nasz kraj i Europę od niebezpieczeństw nazizmu III Rzeszy na długo przed objęciem pełni władzy przez Adolfa Hitlera. Sam byłem zakochany w jego wielokulturowej koncepcji federacyjnej, podziwiałem jego geniusz wojskowy samouka z 1920 roku, a także brakuje mi słów uznania i podziwu, gdy dowiaduję się o jego pomyśle “wojny prewencyjnej” z hitlerowską III Rzeszą, zanim na dobre zaczęła zagrażać światowemu pokojowi. Można sobie wyobrazić, jak Piłsudski dowiaduje się od ministra spraw zagranicznych, że Hitler zdobył pełnię władzy.

-Panie Marszałku, Hitler został wodzem w Niemczech! – informuje go Beck.

-Telefonogram do Paryża – odpowiada Marszałek i dyktuje: – Pilne. Żeby uchronić Europę przed zbrodniami i zalewem ze strony nazizmu, proszę rozważyć możliwość przeprowadzenia wspólnej akcji wojskowej na Berlin przez połączone siły polsko-francuskie, w celu obalenia Adolfa Hitlera i przywrócenia Niemiec na demokratyczne drogi rozwoju. Proszę potraktować sprawę jako pilną i udzielić szybkiej odpowiedzi.

Ale Paryż milczał… i dlatego później we wrześniu 1939 roku jako jedni z pierwszych zapłacą za to cenę dzielni żołnierze z Westerplatte, gdy o świcie zacznie ich ostrzeliwać pancernik Schleswig-Holstein.

Przez całe lata PRL postać Piłsudskiego była opluwana i poniewierana. Przedstawiano go jako bezwzględnego dyktatora, a przecież nie był nim w takim znaczeniu, w jakim w Niemczech był Hitler czy w Rosji – Stalin. Czuł w sobie wielkie rozgoryczenie po zabójstwie prezydenta Narutowicza, co spowodowało jego wycofanie się z polityki i ulokowanie w zaciszu Sulejówka. Może był też przerażony, może miał wyrzuty sumienia, że prezydenta Narutowicza zabiła kula endeckiego fanatyka, która miała jego dosięgnąć. Zawsze myślę o tym smutnym wydarzeniu, gdy zdarza mi się przechodzić obok Zachęty, pod którą został zastrzelony Narutowicz. Na pewno była to niepotrzebnie przelana krew, która splamiła odrodzoną niepodległość naszego państwa.

Piłsudski nie musiał jednak składać urzędu Naczelnika Państwa, bez obawy mógł zostać prezydentem. Ale nie chciał… Miał dosyć! Nie rozgrzeszam wprawdzie Marszałka za dokonanie “przewrotu majowego” (1926), ale też nie widzę w tym antydemokratycznych intencji. Znamienne jest chyba, że jedynym pismem zamkniętym po maju 1926 roku przez obóz sanacyjny był “Faszysta Polski”, pismo nawiązujące do ustroju ustanowionego we Włoszech przez Mussoliniego. W tamtej Polsce na równi byli więzieni występujący przeciw odrodzonemu państwu komuniści, czego przykładem może być tragiczna postać poety Brunona Jasieńskiego, jak i faszyzujący narodowcy, głoszący ideały „wielkiej, katolickiej Polski”, która miałaby wyrastać z nienawiści do innych narodowości, religii czy kultur. Piłsudski był temu zdecydowanie przeciwny.

Taka moja osobista refleksja odnośnie Piłsudskiego – nigdy nie chodził wytwornie obwieszony medalami czy wojskowymi odznaczeniami. Był człowiekiem skromnym. Będąc już u szczytu władzy i powodzenia, cały czas pokazywał się w swoim szarym mundurze strzeleckim, stanowiącym symbol skromności i uczciwości.

Nad moim biurkiem wisi szkic portretu Piłsudskiego, który karmi swoją Kasztankę, dostałem go w jedno ze Świąt Niepodległości z osobistą dedykacją. W pewnym okresie mojego życia Marszałek był dla mnie postacią kultową, którą cały czas darzę wielkim szacunkiem. Gdy w 1989 roku na nowo odzyskaliśmy niepodległość, miałem zaledwie 15 lat i zaczytywałem się we wszystkim, co wpadło mi wtedy w ręce na temat Józefa Piłsudskiego. Bardzo cenię sobie książki z “drugiego obiegu”, których autorem jest Bohdan Urbankowski, jak również znakomitą biografię Wacława Jędrzejewicza. Nie sposób nie wspomnieć też albumu autorstwa Juliusza L. Englerta. Przeglądając go, można przenieść się do tamtej epoki, w której “Nie noszą lampasów, lecz szary ich strój -/ Nie noszą ni srebra ni złota,/ Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój – / Piechota, ta szara piechota”. Można też na pewno wzruszyć się przy słowach piosenki: “Ułani ułani/ Malowane dzieci/ Niejedna panienka za wami poleci” lub “Jeszcze jeden mazur dzisiaj,/ Choć poranek świta./ Czy pozwoli panna Krysia?/ Młody ułan pyta./ I tak długo błaga, prosi,/ Boć to w polskiej ziemi,/ W pierwszą parę ją unosi/ A sto par za niemi./ W pierwszą parę ją unosi/ A sto par za niemi./ On jej czule szepce w uszko,/ Ostrogami dzwoni,/ W pannie tłucze się serduszko/ I liczko się płoni”.

JAROSŁAW HEBEL