Czas na poezję: LORENA KISIELEWSKA
I
jestem zmęczona
i smutna
a resztki siebie
wkładam w worki pod oczami
II
choćby spaliło się słońce
księżyc sturlał na ziemię
spadły wszystkie gwiazdy
to i tak pamięć o tobie
przebije śmierć
III
nikt dotąd
nie zmienił mojego bólu
w motyla
pragnącego nektaru z kwiatów
miłości
IV
jestem damą
łzy dodają mi uroku
są najsłodszym smakiem bólu
którego możesz posmakować
chyba, że przybije cię pytanie
jak można szaleć za kobietą
która jest zajęta kochaniem
śmierci
V
nie interesuje mnie poezja
powiedział
w ostatnią noc
dotykając mnie czule
zdradził
że muzyka klasyczna
też nie jest dla niego
nie będzie więc symfonii
na dwa głosy
pozostanie głód
piszący poematy o tęsknocie
VI
ciężko pojąć serca i słowa poetów
gdy drzewa uginają się
pod ciężarem cierpień
a każdy dzień
może być odkupieniem
naszym początkiem
lub końcem…
VII
Dużo czasu zajęło mi
pojmowanie
jakim cudem
jest życie
teraz
cofam się
do łona matki
by wzlecieć
wracam
do przeszłości
całuję wszystkie
kompleksy
lęki
i uprzedzenia
VIII
rodzę się na nowo
rosnę jak
wiosenna gruszka
w pełni świadoma
swojej słodyczy
IX
gdzie jesteśmy
mrok spowija
wspomnienia
nic tylko marzyć
ale chcę ci powiedzieć
że mnie nie znajdziesz
w innej kobiecie
niech cię ogień pamięci
spopieli
niech zaleje cię gorycz
ciała
i umrze w tobie
X
jesteś tylko kawałkiem mięsa
rzuconym pamięci
na pożarcie
XI
czytaj mnie jak książkę
dokładnie, powoli
literka po literce
świdruj wzrokiem
nie pomijaj nawet kawałka
a będę jak płótno
czekające na malarza
XII
gorycz i miód
chodzą w parzę
a ja nigdy
nie byłam
zbyt dobra
dla dobra
XIII
odpalam papierosa
choć chciałabym rozpalić
twe zmysły
płonę jak zapałka
ale ty wolisz
zapalniczki