Czas na poezję: DARKO DE CADES

Autoportret
Autoportret
każdy
bez wyjątku
rodzę w nocy
krwawiącym rozwarciem świadomości
bezdechem ustawicznego oiomu
wredny
przyjemny
znudzony
obłąkany
reprodukuję siebie w milionach
by nad ranem obkleić ściany pustobezmiaru
On drzewo jesienne
na brunatnych nieużytkach
ciągłych rozmów
ramionami
trzeszczy bezsilnie
gdy
wietrznie liście strącasz
żółte czerwone czarne
słabości jego
doskonałości ułomne
co obnażasz z lubością
chłodnym ust powiewem
Miłość
Turkusowa cała
podniebnie
nawietrznie
zlana horyzontalnie
w fal bezkres pogodny
jak
pytam w zachwycie
możliwe to
że taką cię widzę
że taką słyszę…
a ty
krwawo rozdrapana
bólem przeszyta
kością mięsem
nic nie mówisz
ty krzyczysz
że jesteś
że jesteś
że jesteś
Siódma pieczęć
Usiadłem do gry
skaliste fale
kamienny stół
figury ściętych królów
oszalałe konie w galopie
zrujnowane wieże idei
dziwki na ołtarzach
pionki
jesteśmy śmiertelnymi pionkami
a brzemienne niebo nie powiło jeszcze boga
Fotografie
Uśmiechnięte fotografie
niezliczone
kolorowe
na skórze
języku
w spojrzeniu tych oczu
co żyć się nawet wydają
tacy przystrojeni
tak piękni
dlaczego
moja
niczym nie uzasadniona rozpacz
milcząco nosi starą sukienkę
zszytą
ze rentgenowskich zdjęć
Ziemia
Żyzna ziemia
ale nie nasza będzie
kwiaty krwiste
soczyste jak przekleństwa
wyrosną z chciwych dłoni
złotych otworów gębowych
łakomych konsumpcyjnych brzuchów
żyzna to ziemia będzie
oczy obłąkane nieustającym wzrostem posłużą za życiodajne kałuże
nowej eugeniki
nowej encykliki
matki zmartwychwstałej