HEBEL: Spojrzenie krytycznym okiem na “Osiecką” i TVP

Fot. Vod.tvp.pl

Zgadzam się z tym, że stacja TVP pod obecnym kierownictwem prezesa Kurskiego, czego by się nie podjęła, to musi to doszczętnie zepsuć. Uwielbiam klimaty retro i z wielką przyjemnością jakiś czas temu oglądałem serial “Bodo”, w którym w tytułowej roli został obsadzony Tomasz Schuchardt. Z nadzieją więc wyczekiwałem na serial “Osiecka”, który – co tu dużo mówić – zupełnie mnie rozczarował. To dobrze, że ktoś miał taki pomysł, żeby zrealizować “tasiemca” w klimacie retro o jednej z ikon naszej poezji. Jednak powiedzmy sobie szczerze, że wykonanie tego planu wypadło wręcz fatalnie.

Nie wypowiadam się na temat innych programów emitowanych w TVP, gdyż w zasadzie nie oglądam żadnej telewizji, poza moim ulubionym kanałem Kino Polska. Raz jednak zdarzyło mi się przez przypadek obejrzeć w tzw. “publicznej telewizji” fragment “Wiadomości” i poczułem się tak, jakbym żył w epoce głębokiej stalinowskiej propagandy. Schemat przekazywania informacji był bowiem identyczny, jak w tamtych czasach. “My jesteśmy prawdziwymi patriotami, a cała reszta to »wrogowie ludu«!” – w takim oto stylu wypowiadał się, czy nawet raczej grzmiał, prezenter prowadzący telewizyjną “gadzinówkę”. Nie ukrywam, że potwornie mnie zemdliło i o mało co nie zwymiotowałem.

Wracając jednak do “Osieckiej”, o ile ze dwa pierwsze odcinki jeszcze jakoś się bronią, głównie za sprawą Elizy Rycembel, bardzo energicznie grającej młodą Osiecką, o tyle pozostałe wręcz rozkładają na łopatki cały serial. Co może najbardziej boleć – Agnieszka Osiecka została w tym filmie zobrazowana w bardzo negatywnym świetle. Pokazano ją bowiem w karygodnym uproszczeniu jako żyjącą “od chłopa do chłopa”, a przy okazji niestroniącą od alkoholu i zabawy. Można by się zastanawiać i pytać autorów tego projektu, czy rzeczywiście zachowali odpowiednie proporcje, a także czy przedstawili artystkę autentycznie i zgodnie z prawdą historyczną.

Osiecka jest naszym wielkim dobrem narodowym i – co by nie mówić – jej postać nie zasługuje na to, żeby stawiać ją pod pręgierzem i chłostać. Dodam jeszcze tylko, że Jędrzej Hycnar nie poradził sobie z wcieleniem się w postać Marka Hłaski, którego zagrał jako ciągle pijącego alkohol prostaka, typowego lumpenproletariusza. Zawsze głośno i do znudzenia będę powtarzał, że Hłasko pochodził z inteligenckiej rodziny, skąd wyniósł nienaganne maniery. Pisarz opowiadał o sobie niestworzone rzeczy, np. że jest biednym szoferem z Marymontu, jego ojciec był strażakiem, a matka praczką i w ten sposób tworzył własną legendę, ale to już zupełnie inna bajka. W rzeczywistości nie był człowiekiem wykształconym, ale bardzo inteligentnym i oczytanym, o co z wielką starannością dbała jego matka. Widać jednak, że autorzy tego serialu ulegli PRL-owskiej propagandzie, zgodnie z którą Hłasko jawił się jako “pasożyt społeczny” i gdyby to był film o autorze “Pięknych dwudziestoletnich”, to zapewne zostałby pokazany jako “zdrajca ojczyzny”.

Co jeszcze uderzyło mnie, gdy oglądałem serial o Osieckiej? Sztywna wręcz gra aktorów młodego pokolenia. I to również w znacznym stopniu przyczynia się do negatywnej oceny tego emitowanego w odcinkach filmu. Oglądając komentowaną produkcję, zastanawiałem się także nad tym, czy tzw. “telewizja publiczna” jest obecnie w stanie wyprodukować film/serial np. na poziomie takich znakomitych filmów z czasów PRL-u, jak np. „Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy” czy „Lata dwudzieste… lata trzydzieste…”? Szczerze? Bardzo w to wątpię! To instytucja, która wręcz pożera pieniądze podatników, nie oferując w zamian rozrywki na przyzwoitym poziomie. Oglądanie “Osieckiej” uważam więc za stratę czasu. Zamiast tego zdecydowanie lepiej posłuchać napisanych przez nią piosenek w wykonaniu Krystyny Jandy, Katarzyny Żak czy Agaty Amelii Wawrzyniak. Nawet zaangażowanie świetnych aktorów (jak np. Frycz, Pakulnis, Żurawski czy Rycembel) nie uchroniło TVP od poniesienia zasłużonej i dotkliwej porażki. Szkoda, że znowu musiał za to zapłacić podatnik.

JAROSŁAW HEBEL