JASTRZĄB: Recenzja, którą chciałbym napisać

Fot. Pixabay.com

Artysta na dziś, projektant fabuł o usłużnym charakterze, zeszpecony owczym smakiem heros, piszczący pod stołem, nawykły godzić się z rzeczywistością, miękki, cichy i lokajskiego usposobienia, bufon z moralną skoliozą, to magazynier zbeletryzowanych banałów, referent i fabrykant standardowych repetycji z lektur trzeciej ręki. Martwy za życia i nieobecny po nim. Stanowi przeciwieństwo mojego bohatera, którego twórczość wymyka się wszelkim arbitralnym stwierdzeniom, a biografia otwiera czytelnikowi furtkę do snucia przypuszczeń.

Wcześniejsze nie zapowiadają późniejszej głębi. Są niedojrzałe i nieporadne. Obecne stanowią rezultat jego pracy: nad sobą i własnym warsztatem. Dopiero decydując się na publikację książki, staje się twórcą.

Mam napisać jej recenzję i jestem w kropce. Trudno nie zgodzić się z krytykami, którzy zawyrokowali, że prozatorski dorobek autora wymaga gruntownego prześwietlenia, bo napisana przez niego książka jest niezupełna: poetyczna muzyka jego opowiadań skonstruowana jest z niedomówień; brakuje w nich jednoznacznych faktów, a luki “po” wypełnione są spekulacjami.

Lecz mimo tych krytycznych opinii uważam, że nie wady to są, ale zalety – podobnie jak tworzona przez niego proza jest początkiem, kanwą, inspiracją i zachętą do poznawania bezkresu wspomnień, którym ulega. Jest ponawianą i ciągle intensyfikowaną próbą wejścia w nastrój szkicowanych jego piórem opowiadań.

Sądzę, że autor omawianej książki nie ogranicza się do podawania czytelnikowi nagich faktów. Otwierając oczy i serce na swój świat, skłania go do przemyśleń, zwraca mu uwagę na zarysowany problem. Dostrzegam w nim stylistę znajdującego się w stanie ciągłej ewolucji, będącego po presją rozwoju.

Presja jest warunkiem jego istnienia, drogą do osiągnięcia doskonałości wyrazu i specyficznego przekazania wielowarstwowej treści w tak skonstruowanej formie, która, widziana w jednym zapisie, mogłaby odzwierciedlić wiele ukrytych intencji.

Fragmentaryczność jego utworów jest nie tylko wynikiem niedoskonałości pamięci; jej okruchy przybierają formę wędrówek przez czas. Ułożone w cykl, stanowią całość, zwarty, lecz niedokończony i w ten sposób nigdy nie zamknięty system ciągłych powtórzeń.

Powtórzenia, usiłowania, próby nawrotów do źródeł przeżyć, do młodości zachowującej w niedoskonałej pamięci zaledwie strzępy emocji, obrazów i ich ewolucyjne zmiany powstające pod wpływem wewnętrznego rozwoju, są dla niego tworzywem, obsesją, drogą do samopoznania. Stąd można odkryć w jego pisarstwie tyle powracających motywów.

Słowa, miejsca, wątki, refrenowe sformułowania odnoszące się do różnych partii opowiadań, zawierają się w pozostałych. Bohaterzy ulegają zmianom razem z nimi, są, jak ich twórca – uzależnieni od kontekstu; co innego prezentowali sobą w czasie fizycznym, a w czasie psychicznym mają w swych wnętrzach inne wartości.

Według autora, czas psychiczny można pojąć tylko poprzez nieustanne mnożenie tych samych wersji zdarzeń, poprzez konfabulowanie ich opisów; poznawanie świata polega na ponownym sklejaniu jego fragmentów, ułomków, odprysków, na uporczywej rekonstrukcji zdarzeń: łączeniu ich w jedno i budowaniu z nich mozaiki.

Narracje wymagają od czytelnika wysiłku, skupienia, wzmożonego namysłu. Zapraszają do aktywnego odbioru, do współuczestnictwa w świecie reminiscencji. Mają charakter pamiętnikarski.

Pamięć, przypomnienia i czas grają w nich niepoślednią rolę. Kadłubowe, zdarte i nadwątlone niepamięcią szczegółów, znajdują się w ciągłym ruchu; pojawiając się niczym snop światła, regenerują, a znikając w mroku – penetrują nieznane wymiary rzeczywistości i wywierają wpływ na jej ostateczną ocenę.

MAREK JASTRZĄB