HEBEL: Sorokin – postmodernista, artysta i skandalista

Fot. Domena publiczna. Na zdjęciu Władimir Sorokin.

Słabo w Polsce znany Władimir Sorokin (ur. 1955) jest jednym z czołowych rosyjskich pisarzy postmodernistycznych, który mieści się w dość szumnie nazywanym nurcie konceptualizmu. Teksty literackie pisze od połowy lat 80., są wśród nich opowiadania, powieści, sztuki teatralne, scenariusze filmowe i libretta. Jego twórczość od początku opiera się na estetyce szoku i radykalnych eksperymentach postmodernistycznych. Wyrósł jednak z soc-artu, a genezy jego wielu utworów literackich upatruje się w pracach plastycznych jego artystycznych przyjaciół. Pisarz na pewno szokuje dosadnością opisu, często aż do bólu przejaskrawionym liberalizmem obyczajowym, który w jego książkach nierzadko nabiera cech ekscentryczności i skandalu.

Takie utwory, jak “Trzydziesta miłość Mariny”, “Miesiąc w Dachau”, “Moskwa”, “Kolejka”, “Norma”, są już klasyką współczesnej literatury rosyjskiej, zaś ich autor jest wymieniany jako jeden z głównych jej przedstawicieli, obok Wiktora Pieliewina, Wieniedikta Jerofiejewa, Aleksandry Marininej i Tatiany Tołstoj. Krytycy zarzucają mu, że aż do przesady wyszydza rosyjską rzeczywistość, przedstawia wyuzdanie, wulgarność, brutalność i seks.

Całkowitym niepowodzeniem zakończyła się akcja proputinowskiej młodzieżówki Idący Razem, która próbowała oskarżyć go o demoralizację społeczeństwa, szerzenie pornografii, szkalowanie bohaterów z czasów radzieckich, i publicznie niszczyła jego książki. Cały czas sprzedają się one świetnie na Zachodzie i w Rosji, a współczesna krytyka często nazywa go “nowym markizem de Sade”, za to, że lubuje się w opisie scen intymnych.

Zanim Władimir Sorokin zajął się pisarstwem, próbował sił w grafice. Z przedstawicielami rosyjskiej awangardy artystycznej zetknął się jeszcze w latach 70. Obraz podobno miał znacznie większy wpływ na jego twórczość niż słowo, ale “nowy markiz de Sade” ostatecznie spełnił się w literaturze. Być może dzięki pasji plastycznej w jego książkach jest tyle fantastyki i wizji mających niewiele wspólnego z rzeczywistością, chociaż mistrzowsko też podgląda rzeczywistość ZSRR i Rosji.

Prawdziwym debiutem Sorokina w Polsce był niewątpliwie “Lód” (2002), w ocenie krytyków słabsza niż inne powieść rosyjskiego pisarza. Trójka mieszkańców Moskwy – dwudziestoletni student, wpływowy prawnik i prostytutka – jednego dnia pada ofiarą porwania. W całym mieście znikają ludzie, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego poza jasnymi włosami i niebieskimi oczami. Błyskotliwa, pełna alegorii i literackich tropów opowieść o gnostyckim spisku wplecionym w historię sowieckiego imperium jest jednocześnie przenikliwą diagnozą współczesnej cywilizacji oraz wymownym wyrazem rozczarowania Sorokina dzisiejszym światem, z jego nieuzasadnioną wiarą w technologię i intelekt.

Jeszcze w latach 80. autor ten uzyskiwał niezły efekt komiczny przez hiperpowagę, z jaką traktował socrealistyczne wzorce, a także dzięki pornograficznym figurom, jakie kazał wykonywać swoim bohaterom. Cała zresztą jego twórczość to nieustający pastisz konwencji i klisz literackich, zabawa zapożyczonymi stylami i manierami. Poza “Lodem” jedną z lepiej znanych w Polsce książek Sorokina jest “Kolejka”. Książka składa się wyłącznie z dialogów, co jest bardzo nowatorskim rozwiązaniem nawet we współczesnej literaturze, zarówno pod względem treści, jak i formy. Jest to wielka metafora sowieckiego systemu politycznego i rzeczywistości społecznej, a przede wszystkim świadectwo sposobu myślenia milionów ludzi przez dziesięciolecia zmuszanych do cierpliwego czekania w kolejce na los, którego wyroki do końca pozostają nieznane.

Autor śmiało pozwala sobie na literackie poniewieranie radzieckich wodzów, np. w “Błękitnej słoninie” portretując Stalina jako narkomana i homoseksualistę, a jego synów – Jakowa i Wasilija – jako transwestytów. Nieodłącznym elementem jego twórczości jest artystyczny szok, którego czytelnik może zasmakować, czytając opowiadanie “Miłość Sańki”, zaczynające się w duchu “lirycznej prozy wiejskiej”, jednak kończące się już aktem nekrofilii. W “Uczcie” z kolei głównym motywem staje się kanibalizm na przykładzie 16-letniej Nastii, upieczonej żywcem przez własnych rodziców, bogatych ziemian, którzy jedzą swoją córkę wraz z zaproszonymi gośćmi. Opowiadanie “Pomnik” zawiera monolog dziecka, któremu widok gwoździa nasuwa myśl o wykłuciu oczu, a w “Normie” każdy codziennie zjada porcję ekskrementów, dostarczanych przez przedszkola.

Często postmodernistyczni bohaterowie Sorokina uprawiają seks lub załatwiają potrzeby fizjologiczne, co pisarz relacjonuje dość dokładnie i barwnie. Bohaterka “Trzydziestej miłości Mariny” w dzieciństwie była wykorzystywana seksualnie przez ojca, nie prowadzi wzorcowego życia według nakazów religijnej moralności, zadając się z dysydentami i nie ukrywając lesbijskich preferencji seksualnych. Jej marzenie zaś wychodzi poza jej seksualność, dotyczy przeżycia satysfakcji seksualnej z Aleksandrem Sołżenicynem.

Wiktor Jerofiejew określił Sorokina “rozczarowanym romantykiem, szukającym zemsty na świecie za jego niepiękność”. Autor “Trzydziestej miłości Mariny” rzeczywiście pewne kwestie za bardzo wyjaskrawia, popadając w artystyczny i obyczajowy skandal. Chce sprowokować czytelnika do intelektualnej refleksji i głośno powiedzieć, że jesteśmy różni, często źli, despotyczni i okrutni, ale równi względem siebie w swoim człowieczeństwie.

JAROSŁAW HEBEL