JEGLIŃSKI: Szczur

Fot. Kadr z filmu “Szczur” (1994) w reż. Jana Łomnickiego.

Spotykałem się nieraz z określaniem gołębi mianem “latających szczurów”. Możliwe, że są tak nazywane, bo też żyją z nami w miastach i przenoszą różne choroby . Jakie to pochlebstwo dla tych ptaków!

Wielu ludzi nie lubi szczurów. W dużych miastach każdy wie, że krążą gdzieś w okolicy, chociaż zwykle ich nie widać. Dlatego zwykliśmy pastwić się językowo nad szczurami, między innymi w kontekście ich życia w ukryciu. James Cagney w filmie “Taxi!” z 1932 roku krzyczy do ukrywającego się za drzwiami zabójcy swojego brata: “Come out and take it, you dirty yellow-bellied rat, or I’ll give it to you through the door!”. Kontynuacja filmu “Wielka wsypa” Jana Łomnickiego zatytułowana “Szczur” opowiada o tym, jak główny bohater ukrywa się przed państwem, rosyjską mafią i wierzycielami wśród bezdomnych w podziemiach Dworca Centralnego.

Jednak skoro szczurów praktycznie nie widać, dlaczego cały czas o nich rozmawiamy? Czemu ćpuny “walą szczura” na umywalce w klubie, babcia wyciąga szczura z kubka herbaty, a na Śląsku należy dodawać kiełbasy do żurku zgodnie z przysłowiem “Dobry żur, kiej w nim szczur”? Kiedy ktoś się wystroi znaczy, że “odstawił się jak szczur na otwarcie kanału”, a ktoś zgrywający fachmana jest “oblatany jak szczur po kanalizacji”. Jesteśmy jak przekupka, która utrzymuje, że nienawidzi drugiej, ale cały czas wypytuje o szczegóły z jej życia, zaznaczając na końcu, że wcale jej to nie interesuje (po chwili dodając raz jeszcze z wymownym sapnięciem – “wcale!”). W głębi duszy wiemy i czujemy, że szczury nam imponują, a nawet wzbudzają nasz strach.

Szczury są cyniczne i inteligentne. Dlatego właśnie powiedzenie, że szczury pierwsze uciekają z tonącego okrętu, jest tylko ludzką insynuacją tchórzostwa tych stworzeń. W Polsce występują dwa gatunki tych gryzoni – wędrowny i śniady, ale to ten pierwszy jest reprezentantem szczurzej społeczności w ludzkiej świadomości. Szczury wędrowne wiedzą, co w trawie piszczy. Prędko odkryły, że jedzenie trawy leczy efekty spożycia trutek rozkładanych przez deratyzatorów (trawa ma dużo witaminy K, leczącej zatrucia szkodliwymi substancjami). Jednak nie każdy członek stada ryzykuje problemy ze zdrowiem, bo za testowanie jedzenia odpowiedzialne są najsłabsze osobniki w stadzie.

Oprócz niezwykłego intelektu, przeciętny szczur wędrowny jest w doskonałej formie fizycznej. Zagrożony, potrafi podskoczyć na wysokość metra (chociaż sam ma zwykle do 30 cm, nie licząc ogona) oraz jest w stanie przepłynąć kilka kilometrów. Szczury spełniają społeczny obowiązek posiadania kilkorga dzieci, aby ich ród nie przepadł w zakamarkach historii – w ciągu roku samica może wydać na świat około dwóch tysięcy potomków. Są także niewybredne w kwestii menu, co pozwala im przeżyć w niemal każdych warunkach. Oprócz tego, szczurze zęby rosną przez całe życie i pozwalają przegryźć drewno lub aluminium.

Kilka lat temu w Szwecji gruchnęła wieść o Ratzilli, czyli czterdziestocentymetrowym szczurze ważącym prawie kilogram, który przedostał się przez przewód wentylacyjny do śmietnika pod zlewem w kuchni niejakich państwa Korsas, przegryzając po drodze drewno i cement. Okazuje się bowiem, że szczury są coraz większe. Nawet podchodząc z dużym dystansem do medialnych nagłówków typu “Szesnastokilogramowy szczur zabity pod Białymstokiem” lub “Gigantyczny szczur zabity widłami w Brooklinie”, niedawno w brytyjskich mediach zadudniło aż od dramatycznych, fantasmagorycznych zapowiedzi, że szczury osiągną kiedyś rozmiary owiec, a nawet krów. Gdyby ktoś nawet tym nie był przekonany, chytrzy redaktorzy uznali, że najlepsze będzie obrazowe przedstawienie zjawiska i przywołali przykład największego znanego gryzonia w dziejach świata – “Josephoartigasia monesi” – który mógł ważyć ponad dwie tony. Powodem całego zamieszania była hipoteza prof. Jana Zalasiewicza z Uniwersytetu w Leicester, który stwierdził, że zwierzęta mogą zwiększać z czasem swoje rozmiary, przywołując w kontekście szczurów kapibary, ich krewnych, osiągające wagę do 80 kilogramów. Pamiętając o niezwykłych możliwościach fizycznych tych gryzoni, okiełznane szczury rozmiaru krowy, wizja cokolwiek przypominająca kinematograficzne panoramy science fiction z ramówki telewizji Puls na piątkowy wieczór, mogłyby być prawdziwą “wunderwaffe” na czas inwazji kosmitów.

Szczury pochodzą z Azji i właśnie tam można znaleźć wiele ich rodzajów. Samo przeglądanie nazw szczurzych gatunków jest prawdziwym festiwalem doznań. Jednym z najbardziej intrygujących jest “rattus arrogans”, szczur zuchwały, który żyje w górach na zachodzie Nowej Gwinei. Na azjatyckich wyspach żyją także takie gatunki szczurów, np.: kłujący, samotny, szczęśliwy, białostopy, ospały, gruby, skromny, płaczliwy czy blady, a także andamański, w łacińskiej systematyce okrzyknięty szczurem stoikiem (“rattus stoicus”). Kreatywny scenarzysta mógłby znaleźć tu materiał na długą telewizyjną serię filmów dla dzieci, która zarazem nie byłaby odgrzewaniem kotletów z bajek typu siedem krasnoludków czy smerfy. Jakie miałyby szanse na rynku bajek krasnal Mędrek albo smerf Osiłek, gdyby na scenie pojawiły się szczury Gruby, Blady i Stoik? O bezpretensjonalnej uniwersalności nazw szczurzych gatunków świadczy fakt, że gdyby usłyszeć takie pseudonimy wykrzyczane na ulicy, nie wzbudziłoby to większego zdziwienia.

Najciekawszym indywiduum, na którego trop natrafiłem, jest niejaki szczur wierchowy. Żyje on wyłącznie na wyspie Borneo, w okolicach Kinabalu, najwyższej góry w archipelagu malezyjskim. Zwabiony słodkim owocowym zapachem wydzieliny dzbaneczników radży, włazi do liścia w kształcie dzbanka i uzupełnia dietę suplementami zawartymi w nektarze. Nie przestrzega jednak zbyt wyśrubowanych norm higienicznych – ujmując to możliwie najdelikatniej, dzbanecznik radży jest mu zarazem barem, jak i sławojką. Można skrzywić twarz z niesmakiem poznawszy karczemne obyczaje szczura wierchowego, ale dzbanecznikom w to graj, bo w ten sposób również one uzupełniają swoją dietę(!). Szczur wierchowy najwidoczniej nie miał nigdy przyjemności poznać porzekadła “Nie sraj tam gdzie jesz”, albo jest największym “badboyem” w szczurzym klanie. Dlatego też przypuszczam, że to właśnie dzięki niemu gołębie otrzymały przydomek “latających szczurów”.

FILIP JEGLIŃSKI