EDELMAN: Lusterko wsteczne

Fot. Pixabay.om

Jan był zwykłym małym chłopcem. Z pozoru niczym szczególnym się nie wyróżniał, jednak miał cechę niespotykaną – był odwrotnością samego siebie. Lustrzanym odbiciem. Prawą rękę miał po lewej stronie, lewą po prawej. Podobnie było z nogami. Inne części jego ciała także były zamienione. To, co chłopcy mają zwykle z przodu, Jan miał z tyłu. Nie, nie chodzi tu o tę jedną część, o której myślicie. Jan cały przód miał z tyłu, a tył z przodu!

Do siódmego roku życia nikt tego nie zauważył, nawet jego rodzona mama, która, jak każda matka, zna swoje dziecko od podszewki. Może wzięło się to stąd, że nigdy pod podszewkę nie zaglądała, a może z tej przyczyny, że Marianna do zbyt rozgarniętych nie należała. Studiowała wprawdzie medycynę, ale Jan urodził się, zanim na wykładach omawiane były części składowe chłopców, nie miała więc skali porównawczej. Z budową dziewczynek, a następnie kobiet, zapoznała się organoleptycznie. Natomiast budowy Januarego, ojca Jana, w tym rozmieszczenia jego poszczególnych elementów absolutnie nie znała, bo i skąd. Zaszła w ciążę przez przypadek. Ot, chodziła sobie, chodziła, to tu, to tam, na dyskotekę, do kin, barów, marketów, to i w ciążę sobie zaszła, sama nie wiedząc jak i kiedy.

Że to January jest ojcem Jana, zorientowała się, kiedy obaj mężczyźni spotkali się przypadkiem podczas zakupów. Było to w galerii handlowej na schodach ruchomych, którymi January jechał w dół z zakupioną właśnie kostką margaryny mlecznej, zaś Marianna z Janem w górę, z koszykiem malin. I nagle Mariannę coś uderzyło. Mianowicie margaryna, którą January nieopatrznie wypuścił z rąk. Następnie uderzyło ją niesamowite wprost podobieństwo obu panów. Z tym że jeden był mały, a drugi duży. Poza tym wyglądali identycznie. Jan zresztą stanowił część Januarego, co było widoczne na pierwszy rzut oka. Także rzut dyskiem oraz oszczepem, bo January był sportowcem. Ale niczym nie rzucał, gdyż porzucił sport, kiedy się zorientował, że może to prowadzić do śmierci, kalectwa lub innych groźnych chorób. Na przykład świerzbu. A tego nie lubił. Lubił żyć. Uwielbiał też maliny, dlatego ona mu z kosza… wiecie, co było dalej, bo ktoś to już wcześniej opisał.

I w ten oto nieoczekiwany sposób rodzina połączyła się węzłem. Marynarskim zresztą, bo January zaraz po tym jak zerwał ze sportem, związał się z marynarką. Marynarka była dość zniszczona, pruła się tu i tam, więc przydała mu się Marianna, która pamiętała ze studiów, jak się robi szwy chirurgiczne. Szwy udały się nad wyraz.

Odtąd cała rodzina chodziła razem, bo Marianna połączyła się z Januarym węzłem małżeńskim, a z synem Janem połączyła ich więź rodzinna. Kłopot był tylko w tym, że Jan miał wszystko odwrotnie, chodził więc tyłem. Ale i na to znalazł się sposób, gdyż January zamontował mu lusterko wsteczne. I od tej chwili wszyscy żyli długo i szczęśliwie, czego i Państwu życzę.

WŁADYSŁAW EDELMAN