Czas na poezję: KATARZYNA DOMINIK
Wsuwka we włosach
Dziewczynie skradziono życie
ktoś wie
Wciąż siedzi pod drzewem
wie
Nie pachnie dzieciństwem
nie czuje jabłoni
Zakwitać
nie zakwitać
Będzie
Okradziona niedawno
jest
dzieci mają dom
są bezpieczne
Sterówka
Pióro jest kompozycją
puszczania w świat
pisze sfatygowane znaki
wychodząc poza margines
przeznaczone do latania
po przestrzeni zasięgu
z lekkością cięższą od powietrza
nie zamazuje nie przegania słów
zwrotne i pawie
poświęcone jest do wyższych celów
Jestem pełna obaw
używając go do pisania
powiewność nad wyraz
gubi złudę kruchości
– Pióra nie można wyrwać
wiecznie nam towarzyszy
dotykiem ciepła pierwszej myśli
***
Niepoznanie
wplata
Salomonowy wyrok
w pokłosie
Nieunikniony
dopust
Czekanie
Jak długo mogą czekać
stęsknione źrenice
wbite w odległą przestrzeń
szarych komórek pamięci
szmaragdowej wiosny?
Długo
może zachwycać
niecierpliwość serca,
wyrywana
do nieba czystego,
jak woda ze strumienia?
Długo
daremne męki,
ledwie dostrzegalnej duszy,
tkwiącej w błędnym
zbiegu jałowych okoliczności,
wybierają numer
do nieodebrania?
Już nie czekam
wrosłam w czekanie…
Skroń przywiera do okna
Zastyga zegar.
Rozrzutność kresek, kropek
i tępa stalówka uwierają jak rzęsa w oku.
Krzyżmo. Moja wygaszona pokora.
Kosz owoców Demeter.
Gdzie uschło ziarno? Grunt jest bez źródła.
Ten kłos miał rumieńce na chlebie.
Wskrzeszam dzień.
Na dnie zadrapanej szuflady, która przygarnia
bezdomne litery z marginesu kartki,
rysuję inicjały imienia i nazwiska.
Montuję profil.
Zatapiam brzytwę,
nie przechowuję jadu żmii.
Kaleczę rozsądek
płonący w skrzydłach feniksa,
by uleciał biały kruk.
Zamykam noc.
Wzorcowanie
Iloczyn logiczny
spacza rzeczywistość
dwutorowa wartość rozumu
otumania Pitagorasa
Nie spełniam warunku
koniecznego
aby życia dokonać rachuby
Powstrzymuje mnie filtr
modułu liczb zespolonych
nieskończony ciąg
kalkulacji na palcach
Zacieram limes
liczebnika kardynalnego
metodą wyczerpywania
wpisaną w źrenicę oka
Wielkość mierzona
bezwzględna