Czas na poezję: MONIKA LUQUE-KURCZ

Fot. Z archiwum Autorki.


północna ściana warg

każdego dnia świat traci
fragment błękitu jakąś niepojętą część
jaźni i uduchowienia mijają się
ulice przecinają rzeki
tkwię w tym parszywym człowieczeństwie
tonach słodyczy i litrach wody święconej grzęznę
w cholernej oracji na cześć przylądków
dobrej nadziei i darów serc
świat umiera jak suche liście
skręcone bólem istnienia

 

zabierz mnie do siebie

babciu
jestem głodna
otarłam kolana
pieką
czy w niebie jest miód i ciepłe
mleko?
wykrochmalona pościel
sztywna jak twoje
siwe włosy i lniane koszule
upiekłaś keks na niedzielę? i
wydłubałaś skórkę pomarańczy
by nie szczypała w język
dziś zjadłabym tę skórkę i
wylizała z blaszki przypalony
spód
byłby taki słodki
babciu
boli mnie brzuch

 

* * *

Ty potrzebujesz szeptu, półgłosu,
niskiej oktawy – powiedział.
A ja najcichsza i najpełniejsza jestem
w jego ustach. W oczach
jego kompletna. W dłoniach –
święta.