Czas na poezję: AGNIESZKA GINKO
podpora
to ciało niezdarne,
nasączone lękiem,
przekupione gorzką czekoladą.
ten zalążek i zakątek
wymoszczony prawdą,
to przedwczesne starzenie się,
odchodzenie
i wstawanie,
wstawaj, poetko,
od siedmiu postanowień poprawy,
postów i pielgrzymek
na podartych kolanach,
to ciało cierpliwe.
pauza
już się zaczęła.
ani strużki, ani kropelki.
nikogo już nie urodzisz, ciało,
lecz wyluzuj.
będziesz żyć bez tego bólu i napięcia,
w którym niektóre mordują
albo ranią się nożem, gdy marchewka za twarda,
pieprzona marchewka.
wyluzuj, ciało, bo już nic nie musisz udowadniać.
i jesteś jak soczysta śliwka
jeszcze nie robaczywa.
pokosztuję cię i pokołyszę w ramionach,
i w dzikich tańcach
do utraty tchu.
wiersz urodzinowy dla siebie
wszystkiego dobrego,
masz pięćdziesiąt lat na karku
i te swoje przypływy i odpływy.
jesteś rozpalona poetycko
i zimna,
i parzysz sobie herbatę,
czekasz aż rozwinie liście
z wieczornego powietrza.
uginasz się pod ciężarem zakupów
jak zadziobana wiśnia.
albo tak gotujesz, że będzie czarny sos
na czarne zęby słonia.
odnajdujesz się w pępku,
nowonarodzoną
i na trampolinie.
skaczesz z dziećmi jakbyś chciała połknąć
pełną zawartość powietrza.
nie ma ani chwili do stracenia.
wychodzisz na słońce
albo śpisz, sięgając dalej niż pamięć.
podszept
szukam cię, kiedy wierzę
i kiedy nie wierzę w to światło,
które wpada do pokoju, zawsze inne.
w tropikach spojrzeń,
w oceanach ryb i rozmów.
w usuniętych słowach, wykasowanych kontaktach.
i solonym bobie jedzonym garściami.
szukam cię w bełkocie polityków,
kiedy hejtuje się na prawo i lewo.
sorry, nie wchodzę w to.
i kiedy przekaz poraża.
ale jesteś w tym ze mną.
i jesteś – podszept do ucha.
niby nic, a jest bliskość.
dawno temu
tęskniła za nim,
za morzem, w którym się przeglądała i pławiła,
za głosem, który niósł jak fala,
kołysząc jak w praświatach ciała.
za uderzeniami światła,
że aż pulsował brzuch.
teraz spotykają się na dnie morza
w bezpiecznej przystani snów.
śmieją się, ale nic nie słyszą.
jutro
jutrzeję, nowy oddech wietrzę.
odmierzam czas od ciebie.
jestem ciągle przy.
zakończenie się pisze,
się wierzy.
kiedyś będziemy się z tego śmiać.
kiedyś to wędrówka przez piaski Negew,
przez Morze Martwe.
przespać tę noc i niemoc,
zlizać z siebie sól.