HEBEL: Bez wrażliwości świat nie ma sensu
Wojciech Łęcki chyba nie jest znany szerszej rzeszy czytelników, a w każdym razie nie aż tak, jak np. jeden z naszych bardów: Jacek Kaczmarski czy Przemysław Gintrowski. Gdyby ktoś mnie zapytał, kim jest Łęcki, nie miałbym wątpliwości z udzieleniem odpowiedzi. W pierwszej kolejności poetą, a następnie – satyrykiem, aforystą, fraszkopisarzem, krytykiem literackim, autorem opowiadań, powieści i utworów dramatycznych, a także dziennikarzem. Za ciekawostkę może uchodzić fakt, że w 1990 roku Wojciech Łęcki utworzył pierwszy tygodnik samorządowy w województwie płockim – “Goniec Obywatelski”, którego został redaktorem naczelnym. Nie trzeba być zbyt uważnym czytelnikiem jego poezji, żeby dostrzec, iż ma on za sobą przeszłość opozycyjną z czasów PRL-u.
W tomiku pt. “Koszenie marzeń” czytelnik znajdzie wiersze Wojciecha Łęckiego z różnych okresów jego twórczości. To dość znamienne, że już w pierwszym utworze autor wyznaje: “Poeci nie lubią spotkań z czytelnikami cudzych/ wierszy. Nie ma nic przyjemnego w uświadamianiu/ sobie, że wszystko już było. W uświadamianiu/ kogoś, że powinien widzieć nie to i nie tamto,/ co widzi, co widział i co jeszcze zobaczy. I że/ ze wszystkim nie tak, nie tak, jak chcieliby poeci” (“Niebieskie adresy”).
Do moich ulubionych wierszy Łęckiego należy “Ulica cmentarna”: “od wielu lat chodzimy tą ulicą/ nie przyciągając niczyjej uwagi/ dziś znów pod rękę/ z ukłonem wpisanym w sylwetki/ niezdarnie powłóczę nogami/ ona w okularach krótkowidza/ ścigają nas przydługie spojrzenia/ jakbyśmy szli prosto do otwartych grobów”. Powiedziałbym, że niesamowita metaforyka tego utworu pobrzmiewa w moim wnętrzu i – co więcej – utożsamiam się z nią w egzystencjalnym doświadczeniu wypływającym z nieuchronnie mijającego życia.
Pośród utworów poetyckich tego autora znajdują się i takie niezwykle poruszające wiersze, jak chociażby “Wyrzutek”: “Ostatnio pije tylko denaturat/ płyn hamulcowy nicuje żołądek/ Co może facet któremu nie wyszło/ sumienny cichy potrzebny jak palec”. Uwidacznia się w tym tekście dziennikarski czy nawet reporterski zmysł obserwacyjny poety. Dobrze, że autor nie moralizuje, a jedynie pozostaje w sferze opisywania rzeczywistości, często brutalnej, bezwzględnej i bolesnej dla jednostki ludzkiej, która nie radzi sobie żyjąc “tu i teraz”. Ma też w sobie wrażliwość, unikatową jak na dzisiejsze czasy, kiedy większość z nas pędzi przed siebie i nie dostrzega gdzieś obok ludzkiego nieszczęścia.
Łęcki jest mistrzem poetyckich opisów, jak np. w wierszu “Schizofrenia”: “Idę w głąb stygnąc/ lawa miasta pochłania trupy ptaków ich śpiew/ rozkłada się w uszach ich odór/ ścina białka wznoszonych oczu jeszcze/ odrastają kikuty wyobraźni rozkwitają/ śmietniska kamienuje mnie/ krzyk martwej mewy: szarość”. Można by odnieść wrażenie, że poeta odczuwa otaczający go świat całym sobą – każdą cząsteczką, każdą komórką, z której jest zbudowany. Wszystko dookoła, nie zawsze miłe, często bolesne, przenika jego artystyczną wrażliwość na wylot.
Trzeba przyznać rację Danieli Ewie Zajączkowskiej, autorce wstępu, że w wierszach Wojciecha Łęckiego “[…] widoczne są różnice formalne, a nawet różnice w poetyckim temperamencie – w sposobie wyrażania nastawień emocjonalnych. Wiersze z czasów młodości cechuje śmiałość obrazowania i ewokowania onirycznymi nastrojami, połączona z odwagą wyrażania postawy buntu, w tym również politycznego. Można w tym dostrzec beatnikowską bezkompromisowość i katastrofizm. Peerelowska rzeczywistość nabiera charakteru demonicznej groteski i jest jak koszmarny sen, z którego nie sposób się obudzić”.
To prawda, że “Wielu poważnych mężczyzn/ zajmuje się pisaniem wierszy,/ chociaż nie wiedzą,/ jak zostaje się ważnym poetą,/ gdy poezja przestała być ważna” (“Szczyt”). Poezja – i w ogóle literatura – nie ma już takiego znaczenia, jakie posiadała dawniej. Można by jednak pytać, czy takie twierdzenie nie opiera się na złudzeniu, że świat technologii elektroniczno-cyfrowych wyparł z naszego życia umiłowanie dla literatury w postaci tradycyjnej. Jeżeli tak miałoby się stać, to może pora umierać, zamiast żyć w świecie wydrążonym z wartości duchowo-intelektualnych czy chociażby bez minimum tlącej się w człowieku wrażliwości?
Wojciech Łęcki jest poetą o tyle ważnym, że w centrum jego zainteresowania leży refleksja nad kondycją świata. Wart zaznaczenia jest także fakt, że to, co charakteryzuje dokonania autora, to nade wszystko intelektualne oblicze jego twórczości. Widzimy to np. w takim oto fragmencie: “Nie zabrałem się pospiesznym do Emaus,/ moja ciuchcia zmierza w tym samym kierunku./ Wsłuchuję się w tę niemiarowość/ nękającego przypływu świadomości”.
JAROSŁAW HEBEL
Wojciech Łęcki, “Koszenie marzeń”, Wydawnictwo Psychoskok, Konin 2022.
Patronat medialny: “Moja Przestrzeń Kultury” (MPK).