GATNY: Felieton egzystencjalny, czyli o marzeniach

Fot. Pixabay.com

Kiedy przytkniesz czoło do szyby, wydaje ci się, że czujesz chłód. A to pęd mijanych lat. Oderwij czoło od szyby, a może ujrzysz, jak mkną, jak ulatują bezpowrotnie, a resztki wirują w postaci wspomnień.

Liście bezpowrotności.

Po co są marzenia? Marzenia są po to, aby pojąć nierealność. Proszę nie pomylić ich z takimi, które z mniejszym lub większym mozołem realizujemy. Najczęściej z tymi materialnymi, które czynią z nas wyrobników dnia codziennego. Pomagają utrzymać rozpęd, nie wypaść z rytmu. Kieratyzują nas iluzjami do osiągnięcia. Wakacje w tropikach. Samochód. Nowy smartfon, przepraszam: zaawansowana technologicznie smycz, bez której większość już nawet nie próbuje funkcjonować.

Ja o innych marzeniach chciałem…

O tych, które mieliśmy. Każdy z nas. Są tak różne, że pozostanę w sferze ogólnej bez nazywania ich. To marzenia bolesne, podszyte rozczarowaniem. Takie, z których z pełną świadomością rezygnowaliśmy. W życiu codziennym, które zmuszało do zduszenia czegoś, czego zdusić się nie da. A one potrafiły odżyć w momentach najmniej spodziewanych. Uruchamiały wyobraźnię i raz jeszcze pozwalały być Ikarem. Chwilowym zwycięzcą. Gorzkim triumfatorem na moment przed posmakowaniem goryczy.

Co jest w nich pięknego? Co jest pięknego w świadomości, że są jak płomień świecy na silnym wietrze?

Wiedza. Że nie są żałosnym powrotem do dzieciństwa, czyli wtórnym infantylizmem. Że nie mają niczego wspólnego z kompleksem niespełnienia, bo ten na pewnym etapie da się wygasić lub zniwelować przez realizację. To już nie pokusa, bo lata zrobiły swoje. Odarły je z materii, doszczętnie i bezwzględnie. Wykrwawiliśmy się i rana już nie boli. Jednakże to nasze indywidualne i niepowtarzalne perpetuum mobile. To są marzenia wieczne, z którymi się rodzimy. Ukryta istota człowieczeństwa. Nasze przeznaczenie, walka, droga i sens, a gonitwa za nimi, nawet po okresach wygaszenia, jest celem samym w sobie.

Napędzają nas nawet wtedy, gdy okaleczamy je, myśląc o nierealności w odniesieniu do tego, kim jesteśmy w danej chwili dorosłego życia. Spowite w zakłamanie, obłudę codzienności i uwikłane w relacje z innymi. Ale momenty iluminacji to najwspanialsze chwile naszego życia. Pozwalają wziąć rozbieg i biec do utraty tchu.

Tak, to są te chwile, kiedy biegniemy tak szybko, że gubimy cień.

RAFAŁ GATNY