HEBEL: Krótkie teksty Dołęgi-Mostowicza

Od dawna uwielbiam twórczość Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, przez większość czytelników kojarzonego z największym jego dziełem – “Karierą Nikodema Dyzmy”. Ten najpopularniejszy w okresie dwudziestolecia międzywojennego pisarz jest również autorem innych cieszących się sporym zainteresowaniem powieści, takich jak “Znachor”,  “Doktor Murek” czy “Pamiętnik pani Hanki”. Na ich podstawie powstawały chętnie oglądane filmy czy seriale telewizyjne, a do najpopularniejszych należy niewątpliwie serial telewizyjny “Kariera Nikodema Dyzmy” z mistrzowską kreacją Romana Wilhelmiego. Film “Nikodem Dyzma” (1956) z Adolfem Dymszą jest za bardzo komiczny, nie tak trzymający się realiów epoki dwudziestolecia jak serial wyreżyserowany przez Jana Rybkowskiego.

Na stronie “Mojej Przestrzeni Kultury” Kamil K. Krakowiak zrecenzował biografię Dołęgi-Mostowicza, który dzisiaj jest już chyba pisarzem nieco zapomnianym. Autor “Znachora”  przede wszystkim był jednak dziennikarzem i na łamach prasy krajowej publikował krótkie teksty literackie. Z przedmową Jarosława Górskiego zostały one wydane przez Wydawnictwo Iskry, proponujące czytelnikom wyłącznie dobre książki. Pośród tych krótkich tekstów Dołęgi-Mostowicza można wyróżnić opowiadania, nowele czy humoreski. Ukazywały się one w takich gazetach, jak “Rzeczpospolita”, “Dobry Wieczór! Kurier Czerwony”, “Goniec Warszawski”.

To oczywiste, że pisarz posiadał niemały talent publicystyczny. Nawet dzisiaj dobrze czyta się jego teksty publikowane kilkadziesiąt lat temu. Często tematyka tych felietonów, opowiadań i humoresek jest wprost z życia wzięta, co świadczy o znakomitym zmyśle obserwacyjnym Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Nawet pisząc później “Karierę Nikodema Dyzmy” oparł swoją powieść na obserwacji rządzącego obozu sanacyjnego, którego był zdeklarowanym przeciwnikiem. Warto dodać, że został pobity przez “nieznanych sprawców” po opublikowaniu w prasie antyrządowego tekstu, za co porządnie odgryzł się wydając właśnie prześmiewczą “Karierę Nikodema Dyzmy”.

Na uwagę zasługuje – jak zauważył autor wstępu Jarosław Górski – krótka recenzja teatralna Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, który bardziej zajął się w niej tym, co działo się na widowni, niż grą aktorów na scenie. Ten tekst jednak świadczy – jak pisze Górski – “nie tylko o znakomitym osłuchaniu się z warszawską gwarą, nie tylko o świetnym oku do obyczajowych obserwacji, lecz i o umiejętności skomponowania lakonicznej, a przy tym wyrazistej scenki”. Na marginesie można by dodać, że od początku działalności dziennikarskiej Dołęga-Mostowicz swoimi tekstami wychodził poza tradycyjnie pojęte dziennikarskie czy publicystyczne ramy. Przede wszystkim wzbogacał je o elementy artystyczne: liryczne refleksje, obrazki rodzajowe, epizody portretujące napotkane przez niego typy ludzkie czy zasłyszane lub fikcyjne dialogi.

Z krótkich opublikowanych tekstów pisarza chyba najbardziej rozbawiła mnie humoreska,  pt. “Maskotka drugiego szwadronu”, której bohaterem jest baran o imieniu Kuc. Jak pisze autor, “Był to krępy, wyrośnięty baran o pięknie zwiniętych rogach, gęstej czarnej wełnie, spasiony tak, że nawet gniady wałach wachmistrza furażowego Pawła Ziemby wyglądał przy nim niczym wysmukła sarna”. Było to zwierzę dość czupurne, o którym Dołęga-Mostowicz m.in. napisał: “Kuc z wrodzoną sobie złośliwością upatrywał do ataku te właśnie chwile, gdy władca kuchni szwadronowej zwrócony był doń mniej awantażowną stroną swego organizmu, specjalnie zaś czyhał na moment nachylenia się wroga. Wówczas brał rozpęd, w błyskawicznym tętencie z pochyloną głową sadził naprzód, sprawnie uderzając rogami w centralną pozycję nieprzyjaciela”. Ciekawostką mogłoby być, że po wymierzeniu ciosu Kuc miał zatrzymywać się przed swoją ofiarą i bacznie obserwować efekt swojego czynu.

Jestem warszawiakiem i od urodzenia mieszkam w stolicy, więc z nieukrywanym zainteresowaniem przeczytałem tekst “Muzyka gra. Obrazki z nocnej Warszawy” (w okresie dwudziestolecia międzywojennego nasza stolica uchodziła za “Paryż Północy”). W tym tekście także uwidacznia się mistrzowski zmysł obserwacyjny autora, który z artystycznym talentem i publicystyczną szpilą opisuje, jak “Kelnerzy w wyplamionych smokingach o nieświeżych wygniecionych gorsetach sennymi, aromatycznymi ruchami roznoszą talerze, półmiski, butelki”. Szczególnie wpada mu w oko para, o której pisze: “Przy oknie ich dwoje. Poznali się przed godziną, a za kilka godzin znać się nie będą. Między butelką koniaku a kieliszkiem maraskino narodziny miłości”. Rzeczywiście jednak z poziomu ogółu wyłania się obraz Warszawy, gdzie w knajpach, w świetle lamp elektrycznych, przy stolikach nakrytych białymi obrusami siedzą często rozweseleni ludzie, a orkiestra gra “modne, bezmyślne i okropne w swojej harmonijnej tępocie melodie tańców”.

Na pewno nie ma nikogo, komu nie spodobałaby się świetna humoreska “Szalony tramwaj”. To właśnie w tym tekście po mistrzowsku autor “Kariery Nikodema Dyzmy”  sportretował Warszawę okresu dwudziestolecia międzywojennego. Osiągnął to poprzez dynamiczną poetykę, oddającą tłok, ścisk, gwar, w powiązaniu z wielomównością pasażerów tramwaju przepełnionego reprezentantami różnych warstw społecznych. Jak sam napisał: “W tramwaju huk. Jedzą, piją, lulki palą – tańce, hulanka, swawola, ledwie tramwaju nie rozwalą, za króla Stasia sanacja sobie hasa”.

Warto sięgnąć po zbiór krótkich tekstów Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Może dzięki temu dla większości z nas nie będzie on już jedynie autorem “Kariery Nikodema Dyzmy” i “Znachora”. Gdyby nie odniósł oszałamiającego sukcesu jako pisarz i przeżył wojnę, to ciekawe, czy w nowej rzeczywistości po 1945 roku byłoby jeszcze miejsce dla Wiecha jako publicysty po mistrzowsku posługującego się warszawską gwarą i znakomicie odtwarzającego w swoich tekstach scenki rodzajowe? Dołęga-Mostowicz niestety miał pecha. W okresie II Rzeczpospolitej był najpoczytniejszym pisarzem. Dzisiaj uchodzi za twórcę raczej zapomnianego, a szkoda… bo na pewno na to nie zasługuje.

JAROSŁAW HEBEL


Tadeusz Dołęga-Mostowicz, “Pechowy literat i inne opowiadania, nowele, humoreski”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2021.