HEBEL: Wojna prewencyjna – Marszałek Piłsudski przeciw nazizmowi

Fot. Domena publiczna. Na zdjęciu Marszałek Józef Piłsudski.

Na archiwalnym nagraniu Filmoteki Narodowej można zobaczyć, jak bardzo była zrujnowana Warszawa we wrześniu 1939 roku[1]. Widać, w jakim strachu przed zbliżającą się klęską żyje ludność cywilna. Widzimy palącą się kopułę Zamku Królewskiego po bombardowaniu i wiele innych zdewastowanych budynków. Wielu historyków zadaje pytanie, czy można było uniknąć tego katastrofalnego losu – przede wszystkim nazistowsko-stalinowskiej okupacji. Niektórzy z nich sugerują, że gdyby Marszałkowi Piłsudskiemu udało się zrealizować pomysł wojny prewencyjnej przeciw III Rzeszy, kiedy państwo Hitlera można było jeszcze pokonać, to losy Polski i świata potoczyłyby się zupełnie inaczej…

Piłsudski był genialnym strategiem, co udowodnił np. odnosząc wielkie zwycięstwo nad wściekłą bolszewicką hordą w 1920 roku. Historycy zadają sobie pytanie, czy Marszałek jeszcze za swojego życia mógł pokonać III Rzeszę? Czy Józef Piłsudski mógł uratować Polskę, Europę i świat przed okrucieństwem II wojny światowej? Nie od dzisiaj wiadomo, że Marszałek snuł plany wojny prewencyjnej przeciw nazistowskiemu państwu Adolfa Hitlera. Pomysł ten jednak nie wypalił i winić za to należy naszego francuskiego sojusznika. Jak pisze jeden z publicystów: “Polska wojna prewencyjna przeciw Niemcom nie jest wymysłem fantastów. Była poważnym planem marszałka Piłsudskiego, który chciał powstrzymać zbliżającą się katastrofę. Gdyby ten plan zrealizowano, Polska uchroniłaby świat przed największym koszmarem w historii”[2]. W podobnym duchu wypowiedział się również Bohdan Urbankowski: “To, że Piłsudski proponował wojnę prewencyjną to był bardzo dobry zabieg. Nie byłaby to wielka wojna. Byłby to marsz przez Niemcy, a może odwrócił historię na długie, długie lata”[3].

Zacznijmy jednak od początku… Marszałek dostrzegał, że w dłuższej perspektywie nazistowskie Niemcy będą stanowiły realne zagrożenie dla Polski. Dariusz Baliszewski twierdzi, że na rozkaz Józefa Piłsudskiego do Paryża udał się Bolesław Wieniawa-Długoszowski, osobisty adiutant Marszałka i oficer do zadań specjalnych. Oficjalnie przyjechał on do Francji, żeby się “przewietrzyć”, ale nieoficjalnie – jak już wiemy – ambasador Aleksander Chłapowski zorganizował mu spotkania z przywódcami Francji i generalicją. Można by więc przypuszczać, że Wieniawa-Długoszewski miał wysondować francuskich przywódców w sprawie wspólnego polsko-francuskiego ataku na Niemcy. Jego celem miałoby być obalenie Adolfa Hitlera i przywrócenie w Niemczech demokracji, co w efekcie zapobiegłoby katastrofalnej zagładzie, z jaką mieliśmy do czynienia po wybuchu II wojny światowej. Szkoda, że misja wysłannika Marszałka Piłsudskiego jednak zakończyła się fiaskiem.

Przez niechętną postawę Francji rząd Polski i Piłsudski nie mieli zbyt wielkiego pola manewru. Została więc podpisana z III Rzeszą deklaracja o nieagresji, która przynajmniej na papierze zabezpieczała polskie granice przed niespodziewanym atakiem ze strony nazistowskich Niemiec. Zobowiązano się również do wzajemnego nieatakowania się w środkach masowego przekazu, a także – co ciekawe – w filmie i teatrze. Po znormalizowaniu zaś stosunków gospodarczych polska wojna prewencyjna przeciw III Rzeszy została zakończona ostatecznie. Wszyscy za to zapłacili wielką cenę – we wrześniu 1939 r. polscy żołnierze i rodzima ludność cywilna, ponad pół roku później pozująca na mocarstwo Francja, miliony istnień pochodzenia żydowskiego, a także naród niemiecki, który został doprowadzony przez swojego wodza w końcowym stadium jego dyktatorskiej władzy do niewyobrażalnej wcześniej katastrofy.

O tym, jak bardzo Marszałek Piłsudski był zdeterminowany, żeby zaatakować III Rzeszę, kiedy mieliśmy jeszcze szansę na pokonanie państwa Adolfa Hitlera, może świadczyć fakt zorganizowania prowokacji w gdańskim porcie. Anglia wysłała do tego miasta z oficjalną wizytą eskadrę torpedowców, wobec czego Piłsudski nakazał ORP “Wicher” przywitać angielskie okręty na redzie. Gdyby to jednak było niemożliwe, polski niszczyciel miał otworzyć ogień do najbliższego budynku w zniemczonym Wolnym Mieście Gdańsku. Od początku lat 30. to proniemieckie miasto prowadziło z Polską nieoficjalną wojnę, co w efekcie skończyło się wypowiedzeniem w lipcu 1931 roku przez Senat Wolnego Miasta Gdańska umowy o porcie macierzystym. Pomijając już antypolskie ekscesy, do jakich wówczas dochodziło, coraz bardziej rosła w siłę nazistowska NSDAP. Jej wódz nawet nie ukrywał chęci ekspansji na wschód, gdzie mieliby mieszkać niemieccy osadnicy.

Trzeba by też obalić mit Francji dbającej z siostrzaną miłością o nasze interesy. To prawda, że potomkowie Napoleona Bonaparte wysłali do Polski po I wojnie światowej Misję Wojskową i publicznie ogłosili, że w najwyższym stopniu to narodowi francuskiemu Polacy zawdzięczają odzyskanie niepodległości. Argumentem o tym świadczącym miał być fakt zapłacenia przez Paryż pięcioma milionami ofiar za zwycięstwo w tejże wojnie. Nie da się jednak zapomnieć, że traktatem w Locarno Francja otworzyła Niemcom drogę do ekspansji na wschód, w tym także i na Polskę, zupełnie nie dbając o nasze granice i interesy. Gdy Józef Beck zapytał Marszałka Piłsudskiego, co sądzi o Locarno, w odpowiedzi usłyszał: “[…] każdy przyzwoity Polak spluwa, jak usłyszy to słowo”[4].

Nie mam żadnych wątpliwości, że Marszałek Piłsudski “[…] natychmiast pojął zagrożenie, jakie stanowił Hitler, i zaproponował działania zapobiegawcze. Miała to być propozycja wojny prewencyjnej, której odrzucenie przez Paryż doprowadziło rzekomo do zbliżenia polsko-niemieckiego na przełomie lat 1933-1934″[5]. Jak twierdzą niektórzy z publicystów, “wokół wojny prewencyjnej narosło wiele mitów, niepotrzebnie, bo fakty mówią za siebie. Fakty dotyczące działań Polski, jak i zaniechań aliantów, których krótkowzroczność przyniosła Europie niewyobrażalne cierpienia”[6]. Była więc taka możliwość, żeby historia XX wieku potoczyła się zupełnie inaczej – bez Auschwitz, zagłady Warszawy, Stalingradu i milionów bezsensownych ofiar zbrodni nazistowskiego systemu. Nikt nie jest w stanie zanegować faktu, że to Józef Piłsudski “jako jedyny przywódca w ówczesnej Europie wiedział, że działania Hitlera prowadzą wprost do katastrofy o trudnych do wyobrażenia konsekwencjach. Chciał powstrzymać Berlin, dopóki był czas”[7]. Naszym zachodnim sojusznikom zabrakło jednak politycznej wyobraźni i zwykłej ludzkiej odwagi, co nie mogło dobrze się skończyć. Jest taki fragment kroniki filmowej z końca lat 30., w którym widać brytyjskiego premiera Neville’a Chamberlaina, jak wracając po “układzie monachijskim” do Londynu, macha z radością świstkiem papieru i oświadcza, że przywiózł swoim rodakom pokój. Niezbyt długo się nim cieszyli nikt już nie był w stanie zatrzymać Hitlera, który z pełną determinacją dążył do wojny.

Jak stwierdza jeden z publicystów, “historycy różnią się w poglądach na temat wojny prewencyjnej. Istnieje duża grupa, która wierzy w planowany atak na Niemcy. Myślę jednak, że należy opowiedzieć się po drugiej stronie i powiedzieć wprost: żadna wojna prewencyjna nie miała mieć miejsca. Całość polskich działań, poczynając od incydentu z »Wichrem«, był jedynie misterną grą prowadzoną przez Piłsudskiego. Był on doświadczonym graczem politycznym i zdawał sobie sprawę, że w pojedynkę Polska konfliktu by nie wygrała, zaś nasz zachodni sojusznik wcale nie pali się do walki. Miała ona na celu »utemperowanie« Niemców i zmuszenie do pokojowego ułożenia wzajemnych stosunków i taki też przyniosła skutek, dając Polakom czas na modernizację armii i rozwinięcie gospodarki”[8]. Łatwiej jest jednak oceniać dane wydarzenie czy pewien ciąg z perspektywy czasu, niż próbować je analizować na bieżąco. Nie można Piłsudskiemu odmówić jednego – żarliwego patriotyzmu, który był wyrażany w czynie. To jest oczywiście wielka wartość, gdy ktoś nie tylko pięknie mówi o swojej ojczyźnie, ale przede wszystkim działa na jej rzecz. Piłsudski jako obrońca naszych wschodnich granic z 1920 roku był zdeterminowany do zagwarantowania Polsce bezpieczeństwa także ze strony zachodniej – przed rodzącą się agresywnie ekspansywną nazistowską III Rzeszą.

Zgadzam się z publicystą paryskiej “Kultury” Jerzego Giedroycia, że “rok 1933 jest rokiem kluczowym w historii współczesnej, gdyż wówczas musiało rozstrzygnąć się, czy niebezpieczeństwo grożące światu zostanie zduszone w zarodku, czy też pozwoli mu się tlić tak długo, aż wybuchnie pożarem światowym”[9]. Można głośno powiedzieć, że to Marszałek Piłsudski w ramach zakulisowej polityki próbował ocalić pokój w Europie i na świecie przed nazistowskim barbarzyństwem. Nikt tak nie rozumiał zagrożenia, jak właśnie on. Dzisiaj już wiemy, że brytyjski premier Neville Chamberlain grał na zwłokę i dążył do tego, by wódz III Rzeszy przestał interesować się Zachodem, a zaczął Polską. Bogusław Wołoszański w jednym ze swoich sensacyjno-historycznych programów telewizyjnych m.in. powiedział, że obecny na naradzie u Hitlera Wilhelm Canarris, zaciekły antynazista, przekazał wywiadowi brytyjskiemu notatki i podał datę ataku Niemiec hitlerowskich na Polskę[10]. Brytyjczycy nie przekazali tej informacji polskiemu rządowi i – co więcej – w pełni świadomie zagrali Polską na arenie międzynarodowej w obronie własnego interesu narodowego. Jak więc w tym kontekście należałoby oceniać polsko-brytyjski układ sojuszniczy z 25 sierpnia 1939 roku? Czy aby nie był on wart jedynie tyle, na ile wycenilibyśmy kartkę papieru?

Wręcz entuzjastycznie w polskim sejmie zostało przyjęte przemówienie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, który m.in. powiedział: “Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”[11]. Pomijając późniejszą moralną odpowiedzialność za Holokaust, nie było innego wyjścia, jak przeciwstawić się agresywnej polityce ekspansji terytorialnej III Rzeszy i jej wodza Adolfa Hitlera. Między bajki należy włożyć takie pozycje jak książka Piotra Zychowicza “Pakt Ribbentrop-Beck” i fantazje z zakresu historii alternatywnej o tym, jak to Polacy u boku Hitlera mogli pokonać Związek Radziecki. Opinia jednej z czytelniczek o tej publikacji mówi chyba wszystko: “Książka nie wywarła na mnie dobrego wrażenia. Po pierwsze czytając ją, odniosłam wrażenie, jakby autor próbował »wybielić Hitlera«, bo przecież »nie miał w planach ataku na Polskę«, dopiero »zły Beck« sprawił, że Hitler zdecydował zawrzeć pakt z Sowietami”[12].

Pomijając historyczną fantastykę pokroju książki Zychowicza, niektórzy z publicystów uważają określenie “wojna prewencyjna” za niewłaściwe wobec zaangażowania Marszałka Piłsudskiego w obalenie Hitlera w Niemczech. Jak stwierdził jeden z nich, “[…] określenie to jest niesłuszne. Odwołanie się w tym momencie do argumentu siły nie oznaczało jeszcze bynajmniej wojny, której Niemcy nie były w stanie prowadzić. Oczywiście pewne ryzyko wojny istniało, ale można śmiało powiedzieć, że Piłsudski proponował wówczas nie wojnę prewencyjną, lecz międzynarodową akcję policyjną”[13]. Jak wiemy z relacji Roberta Della, pisarza modernistycznego i antyfaszysty, który przez wiele lat pracował jako korespondent dla “Manchester Guardian” w Genewie, “Armie Francji, Polski i Małej Ententy zajęłyby większą część terytorium niemieckiego, prawdopodobnie Bawarię, Saksonię i Prusy Wschodnie, jak również Nadrenię. W tym czasie Niemcy były niezdolne do stawienia skutecznego oporu i jeżeliby Hitler próbował opierać się siłą, byłby szybko i z łatwością pobity. Francuski sztab generalny wypowiadał się za propozycją Piłsudskiego, ale rząd francuski odmówił swej zgody”[14]. Nie ma powodu, żeby nie ufać Dellowi, który uchodził za jednego z największych dziennikarzy XX wieku. Do polityki Piłsudskiego i Becka nastawiony był zdecydowanie krytycznie, ale był bezwzględny, gdy chodziło o wierność prawdzie.

JAROSŁAW HEBEL


PRZYPISY:

[1] “Warszawa we wrześniu 1939” (materiały archiwalne Filmoteki Narodowej), youtube.com, [dostęp z dnia:19.09.2019].
[2] Dariusz Baliszewski, “Polska wojna prewencyjna”, rp.pl/historia, [dostęp z dnia: 19.09.2019].
[3] Bohdan Urbankowski, “Proponowana przez Piłsudskiego wojna prewencyjna byłaby marszem przez Niemcy”, tvrepublika.pl, [dostęp z dnia: 12.05.2017].
[4] Cyt. za: Dariusz Baliszewski, dz. cyt.
[5] Krzysztof Rak, “Józef Piłsudski i wojna prewencyjna z Niemcami. Czy Marszałek naprawdę planował atak na III Rzeszę?”, wielkahistoria.pl, [dostęp z dnia: 11.09.2019].
[6] Łukasz Zaranek, “Zdusić Zło w zarodku. Jak Piłsudski chciał pokonać Hitlera”, tvp.info, [dostęp z dnia: 17.10.2020].
[7] Tamże.
[8] Tomasz Stachurski, “Niemcy pokonane? Wojna prewencyjna w polskiej koncepcji”, histmag.org, [dostęp z dnia: 03.09.2013].
[9] Aleksander Bregman, “Gdyby w 1933 r. usłuchano Józefa Piłsudskiego”, „Kultura” nr 15/1949, s. 109.
[10] Por. Bogusław Wołoszański, “Sensacje 20. wieku: Narodziny wojny – cz. I i cz. II (1997/1998)”, youtube.com, [dostęp z dnia: 26.06.2020].
[11] TWGrzegorz, “Przemówienie Józefa Becka w Sejmie – 5 maja 1939”, youtube.com, [dostęp z dnia: 03.09.2013].
[12] Nika, “Piotr Zychowicz, »Pakt Ribbentrop-Beck czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać związek sowiecki«” – opinie i dyskusje, lubimyczytac.pl, [dostęp z dnia: 15.03.2021].
[13] Aleksander Bregman, “Gdyby w 1933 r. usłuchano Józefa Piłsudskiego”, dz. cyt., s. 111.
[14] Cyt. za: tamże, s. 113.