Początkujących autorów zachęcam, by pisali… – wywiad z Iwoną Niezgodą – organizatorką niezależnego plebiscytu literackiego na polską Książkę Roku “Brakująca Litera”

Fot. Z archiwum I.N. Na zdjęciu Iwona Niezgoda.

– Jesteś autorką bloga literackiego “Góralka Czyta”. Czy można powiedzieć, że prowadzenie go wzięło się w Twoim przypadku z potrzeby ducha?

Początkowo cyklicznie, raz na miesiąc, publikowałam na łamach regionalnego portalu Pieninyinfo.pl, jednak po pewnym czasie zamarzyłam o własnej internetowej przestrzeni. Pojawiła się pod nazwą “Góralka Czyta”, ale – paradoksalnie – bywam tam gościem, zamiast pisać więcej niż wcześniej. Powodem takiego stanu rzeczy jest ogólnopolski, niezależny plebiscyt literacki na polską Książkę Roku “Brakująca Litera”, któremu przewodzę od 2017 roku przez pięć miesięcy w roku. Ale jeśli tylko czas pozwala, zamieszczam na blogu książkowe recenzje oraz wywiady z pisarzami i ludźmi sztuki.

– Masz polonistyczne wykształcenie. Czy ono pomaga w polubieniu i rozumieniu literatury?

– Tak, z wykształcenia jestem polonistką z kwalifikacjami bibliotekarza, dlatego można powiedzieć, że z literaturą chodzę pod rękę. Jest ona niczym najlepsza przyjaciółka, z którą przebywanie mimo upływu lat nigdy się nie nudzi. Którą z jednej strony dobrze znam, z drugiej zaś wciąż odkrywam, za sprawą nowych książek trafiających w moje ręce.

– Kto Ci zaszczepił miłość do literatury? Chyba, że się z tym urodziłaś…

– Może nasze pasje są zapisane w gwiazdach, kto wie? W każdym razie ziemską miłość do literatury zaszczepili we mnie rodzice, którzy bardzo dużo mi czytali, kiedy byłam dzieckiem. Potem kolejno rozwijały ją polonistki – Maria Guszkiewicz i Barbara Kruszewska, ale to Pani Profesor Danucie Salamon zawdzięczam najwięcej. W Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego w Krościenku nad Dunajcem otrzymałam od niej rzetelną wiedzę, ogrom wsparcia – i czas na podjęcie ostatecznej decyzji co do wyboru życiowej drogi. Z perspektywy czasu patrząc, nie żałuję, ciesząc się, że ścieli się ona literami, bo dzięki ich wielu kombinacjom, choć to wciąż ta sama droga, to jednocześnie każdorazowo inna.

– Publikowałaś tu, tam i ówdzie… m.in. w “Dzienniku Trybuna”, ale też – przypomnijmy – pisywałaś recenzje do papierowej wersji “Mojej Przestrzeni Kultury”. Czym jest dla Ciebie pisanie? No i – dalej – czy pisanie może istnieć bez czytania? Bądź też inaczej – czy można dobrze pisać, nie czytając?

– Ktoś powiedział, że “czytanie to odkrywanie nas samych poprzez myśli innych”. Podzielam tę opinię. Odkąd pamiętam, słowo stanowiło dla mnie jedną z największych wartości, ponieważ pozwalało, i nieustannie pozwala, uczyć się wyrażać siebie. Czy pisanie może istnieć bez czytania? Może, jednak uważam, że bez tych wielu przeczytanych książek pisałabym, posługując się ubogim zasobem słownictwa, a co za tym idzie, z całą pewnością nie odważyłabym się zaprezentować treści szerszemu gronu odbiorców. Nie twierdzę przy tym, że mój warsztat jest doskonały. Przeciwnie – bez względu na to, ile tekstów opublikuję, staram się wciąż na nowo nad nim pracować, dlatego jestem otwarta na konstruktywną krytykę.

– Jak oceniasz stan czytelnictwa w naszym kraju? Czy należy lamentować z tego powodu, że nie wszyscy sięgają po książkę? No bo przecież skoro nie wszyscy hodują rybki czy pieką ciasta, to czy wszyscy muszą czytać?

– W pierwszych słowach ostatniego raportu stanu czytelnictwa w Polsce, przeprowadzonego przez Bibliotekę Narodową, możemy przeczytać: “Czytelnictwo […] wróciło do poziomu sprzed pandemii, trwałego stabilnego powstrzymania trendu spadkowego czytelnictwa. Odnotowany w 2020 roku niewielki wzrost nie stał się początkiem trendu wzrostowego”. Przykre, bo miałam nadzieję, że stać nas będzie na wpajanie sobie wartościowych nawyków, w tym tego tyczącego się sięgania po książkę, choćby przed snem. Tymczasem na kartach tego samego raportu możemy przeczytać także, że “prawdopodobieństwo sięgnięcia po książkę maleje […] wraz z wiekiem – im starsi badani, tym mniej osób deklarujących lekturę”.

Pytasz, czy wszyscy muszą czytać. Respondenci jasno dają do zrozumienia, że nie. Nie zgodzę się z nimi pod warunkiem, że postawisz, Jarku, to pytanie trochę inaczej – mianowicie: czy wszyscy powinni czytać? Wtedy odpowiem, że tak. Badania dowodzą bowiem, że korzyści płynących z czytania poza zdobywaniem wiedzy i poszerzaniem horyzontów myślowych jest wiele, między innymi: wspomniane już wzbogacanie słownictwa, pobudzanie wyobraźni i empatii, ułatwianie zasypiania oraz łagodzenie stresu, eliminacja nudy, czy też w końcu poprawa pamięci i koncentracji. To elementy niezbędne do zdrowego funkcjonowania, zwłaszcza ludzi w starszym wieku. Warto więc podejmować wysiłki skutkujące zwiększaniem świadomości wśród tych, którzy lata szkolne i obcowanie z lekturą mają już za sobą.

– No dobrze… A co byś zalecała autorom, którzy nie mają jeszcze wyrobionego nazwiska na rynku czytelniczym/ księgarskim, a chcą pisać? Wiadomo, że obecnie nie jest trudno wydać książkę, chyba znacznie gorzej jest ją sprzedać. Mnie się udało w przypadku mojej “Legendy Marka Hłaski”, wydając ją pod logotypem „Mojej Przestrzeni Kultury”, z czego się ogromnie cieszę. Jednakże wchodzący na rynek autor na ogół boryka się z problemem, czy wydawać własnym sumptem, czy też szukać dobrego, uczciwego wydawcy.

– Kwestia, o którą pytasz, jest bardzo złożona: odnoszę wrażenie, że więcej osób pisze książki, niż je czyta. Poza tym nie wszyscy mają pełną świadomość, że pisanie to trudna sztuka i nie każdy ma predyspozycje, by się nią trudnić…

Jako piszący pewnie wiesz, że z samego pisania żyją tylko nieliczni, otrzymując – paradoksalnie najmniejszą cząstkę kwoty odliczanej procentowo od ceny okładkowej. Stąd też wielu decyduje się na self publishing, czyli samopublikowanie. Możemy spotkać się z krzywdzącą opinią, że samowydawcy to tacy, których żadne ze znanych wydawnictw wydać nie chciało, stwierdzając u nich brak literackiego polotu. Nic bardziej mylnego! Wśród takowych możemy odnaleźć bowiem także nazwiska warte uwagi, z tym, że musimy poszukiwać z większym zaangażowaniem, ponieważ nie mówi się o nich głośno, tak jak w odniesieniu do autorów publikujących pod szyldami wydawnictw komercyjnych.

Jeśli wszystko to, co powiedziałam, początkujących autorów nie zraża – zachęcam, by pisali, pisali i jeszcze raz pisali, jednocześnie chowając do kieszeni własne ego, co pozwoli być otwartymi na słowa krytyki i gotowymi na walkę o marzenia na przekór trudnościom.

– Książka to też trudny towar. Bo z jednej strony, np. jest jak żywność czy ubranie, a z drugiej – no właśnie, posiada ogromną wartość pozamaterialną, nieprawdaż? 

– Wiesz, trudność w moim odczuciu polega właśnie na tym, że sprowadziliśmy książkę do poziomu towaru. Ta opakowana w ładną okładkę niczym w przyciągające wzrok pudełko, dodatkowo prezentowane w mediach wszelakich, ma szansę na wielotysięczną sprzedaż. Natomiast ta pozbawiona marketingowej otoczki nierzadko nie ma możliwości zaistnieć w pamięci wielu. To już nie te czasy, kiedy książka broniła się wyłącznie treścią, która przecież winna być najistotniejsza dla odbiorców.

O tym, że często tak jest, świadczyć może fakt, iż tryumfy na naszym rynku wydawniczym święci Blanka Lipińska, autorka, która – nie zawaham się przed tą opinią, mimo że z pewnością sporemu gronu czytelników się narażę – zbezcześciła słowo pisane, pozbawiając je zupełnie wartości.

Kilka dni temu młodzi ludzie zdawali egzamin dojrzałości z języka polskiego, i wielu z nich w wypracowaniach za przykład prozy spoza kanonu lektur podawało właśnie powieści Lipińskiej… W którą stronę zmierza świat, ja się pytam? I odpowiem – w nie najlepszą, skoro niektóre wysokonośne wydawnictwa nastawione są głównie na łatwy zysk z pominięciem wyższych wartości, które na kartach książek winny być przekazywane młodemu pokoleniu. To od niego przecież zależy nasza przyszłość.

– Porozmawiajmy o organizowanym przez Ciebie plebiscycie literackim “Brakująca Litera”. Powiedz, na czym on polega i gdzie należy poszukiwać genezy tego konkursu, który chyba cieszy się sporym uznaniem nie tylko pośród autorów, ale i również wśród ludzi zajmujących się krytyką literacką? Wielkie gratulacje!

– Bardzo dziękuję. Niezależny plebiscyt literacki “Brakująca Litera” zrodził się pięć lat temu po wielu szczerych rozmowach z autorami, którzy uświadomili mi, że nie każdy ma równe szanse, przez co, z powodu braku należytego rozgłosu, wiele wartościowych książek przechodzi bez echa i bywa, że dopiero przypadek sprawia, iż trafiają one często po latach do rąk Czytelników. Toteż konkurs ten daje szansę każdej polskiej publikacji wydanej prozą w danym roku, nie tylko tej promowanej. Każdej, która z subiektywnych względów zapadła w serca sięgających po nią.

Plebiscyt składa się z trzech etapów. Pierwszy polega na zgłaszaniu publikacji spełniających następujące warunki: muszą być polskojęzyczne, napisane prozą przez polskiego twórcę oraz wydane w roku poprzedzającym rozpoczęcie danej edycji. Kolejnym etapem jest trwające przez miesiąc głosowanie na zgłoszone książki. Dziesięć publikacji z największą liczbą głosów ubiega się o wygraną, przechodząc do ścisłego finału. Wówczas, w trzecim etapie, siedmioro jurorów (jednym ja mam zaszczyt być), podejmuje się ich lektury. Czyta je przez miesiąc i decyduje, którą powieść nagrodzić statuetką, a które wyróżnić. W trakcie obrad Jury także Czytelnicy głosują niezależnie na książkę z puli finałowej. Ta, która uzyska największą liczbę głosów, otrzyma dyplom uznania Czytelników, czyli tak zwanego “Ósmego Jurora”.

W tym roku głównym laureatem V edycji został Pan Radosław Lewandowski za powieść “Australijskie piekło”. Zdecydowano się także przyznać wyróżnienia, a tym samym dyplomy dla Państwa: Anny Musiałowicz za “Kuklany Las”, Agnieszki Lis za “Pozory” oraz Michała Kubicza za książkę pod tytułem “Liwia. Matka bogów”. Ten ostatni autor otrzymał także dyplom “Ósmego Jurora”.

Korzystając z okazji, dodam, że uroczysta gala wręczenia statuetki i dyplomów odbędzie się w Warszawie dnia 27 maja (piątek) o godzinie 18.00 w Multimedialnej Bibliotece dla Dzieci i Młodzieży nr XXXI w Dzielnicy Mokotów. Gorąco zapraszam!

– Jak byś oceniła czasy, w których żyjemy? Mam bowiem nieodparte wrażenie, że są to czasy, w których nastała moda na obrazkowe wyrażanie uczuć. Z drugiej zaś strony, nie potrafię zrozumieć zawiści i zazdrości twórców, którzy nie odnieśli sukcesu, wobec tych, którzy znajdują się na piedestale. Czy miałoby to oznaczać, że świat parszywieje?

– Czasy, w których przyszło nam żyć, nie są łatwe. Odnoszę wrażenie, że zapędziliśmy się w kozi róg, stając się dobrowolnie niewolnikami Internetu i nowinek technicznych, które umożliwiają upublicznianie informacji wszelakich – potrzebnych bądź niekoniecznie. Może stąd zawiść i zazdrość, o której mówisz? Ludzie nie lubią czuć się gorszymi od innych, a zatracając się coraz bardziej w takim myśleniu, zapominają, że być innym nie znaczy gorszym. Pędząc przed siebie, wysyłają w świat sercowy emotikon zamiast słowa “kocham”, bo przecież notorycznie brak jest czasu, by tak po prostu żyć… Czy to znaczy, że świat parszywieje? Tego nie wiem, ale przypuszczam, że tym sposobem wydaje on niemy krzyk z błaganiem o refleksję: “Zatrzymaj się, człowieku i zastanów choć przez chwilę, dokąd zmierzasz, a przy tym staraj się pamiętać, że wszelkie próby naprawiania świata warto zacząć od siebie…”.

– Nie byłbym sobą, gdybym nie przywołał Marka Hłaski. Autor “Pięknych dwudziestoletnich” w tomie opowiadań “Pierwszy krok w chmurach” m.in. napisał: “Każde marzenie – odpowiadała mi matka – jest uczciwe. Nieuczciwe mogą być myśli, pragnienia, dążenia, lecz marzenie pozostanie czyste, nawet wtedy, kiedy inni wdepczą ci je w błoto”. Pragnę więc zapytać, o czym marzy Iwona Niezgoda?

– Chyba jak każdy z nas teraz, marzę o pokoju na świecie. Nie będę oryginalna, mówiąc, że marzę także, by zdrowie dopisywało mnie i tym, których kocham. Poza tym jeszcze mam dwa, ściśle związane ze sobą marzenia, a mianowicie – żeby „Brakująca Litera” wciąż się rozwijała, owocując wciąż tak pięknie współpracą z wartościowymi ludźmi, i abym w końcu znalazła czas, by zmierzyć się ze wciąż rosnącym stosem książek czekających na lekturę.

-Bardzo dziękuję za interesującą rozmowę… i życzę powodzenia we wszelkich przedsięwzięciach kulturalnych.

-Ja również Ci serdecznie dziękuję i korzystając z okazji przesyłam pozdrowienia Czytelnikom “Mojej Przestrzeni Kultury”.

Rozmawiał:
JAROSŁAW HEBEL