CZUPIŁKA: O twórczości polskich pisarzy

Dlaczego Ursus z “Quo vadis” walczy z turem, a nie z bykiem? Jaki przedmiot fetyszyzuje Stanisław Wokulski? Jak wielki był “popęd narracji” Józefa Ignacego Kraszewskiego, nazywanego nie bez przyczyny “maszyną do pisania”? Są to niektóre pytania, na jakie Ryszard Koziołek – historyk literatury i profesor na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, poszukuje odpowiedzi w zbiorze esejów “Dobrze się myśli literaturą”. Duża rozpiętość tematów, moc ciekawostek nie tylko dla polonistów i przystępny język, to nie wszystkie zalety tekstów, z których każdy odsłania zarówno awers, jak i rewers innej karty z dziejów historii literatury.

Ryszard Koziołek na przestrzeni ostatnich kilku lat dołączył do zacnego grona najbardziej rozpoznawalnych polonistów (do którego należą m.in.: Jan Miodek, Jerzy Bralczyk oraz Michał Rusinek). Świadectwem popularności i poczytności esejów literaturoznawcy jest chociażby fakt, iż jeden z nich, pt. “Mój dziwny Sienkiewicz”  został w 2017 r. wykorzystany przez układających egzamin maturalny z języka polskiego. Koziołek w tekście poświęconym twórczości i życiu autora “Trylogii” zwrócił uwagę m.in. na to, że Henryk Sienkiewicz (nazywany przez Witolda Gombrowicza “pierwszorzędnym poetą drugorzędnym”) w obliczu śmierci uznał, że najchętniej spaliłby wszystkie swoje książki. Dlaczego? Jak to możliwe? Tego typu pytania cisnęły mi się na usta wielokrotnie, gdy czytałam zbiór esejów “Dobrze się myśli literaturą” – pozycję obowiązkową dla wszystkich miłośników ojczyzny-polszczyzny.

Bolesław Prus, H. Sienkiewicz i J. I. Kraszewski, to niektórzy bohaterowie esejów R. Koziołka. Żyjący w XXI w. autor spogląda na XIX-wiecznych literatów polskich z uwagą. Czasami bierze szkło powiększające, by wyeksponować jakiś szczegół, rzucający światło na biografię danego artysty, czasami zaś sięga po lunetę, by następnie zarysować syntetyczny obraz danej postaci. Najczęściej jednak eseista używa kalejdoskopu i tworzy mozaiki łączące przeszłość z teraźniejszością. Tym samym ukazuje, iż literatura (również ta dawniejsza – XIX-wieczna) może stać się dla współczesnego człowieka kluczem do zrozumienia niektórych zjawisk występujących w XXI wieku. Autor zbioru esejów zadaje także liczne pytania, jak na przykład: “Dlaczego człowiek żyjący współcześnie, wyposażony w nowe technologie i media, które zapewniają mu rozrywkę (także w postaci wciągających historii), nadal jeszcze zwraca się ku książce?”.

Czytanie (co oczywiste) rozwija słownictwo i wyobraźnię, jak również pozwala na oderwanie się od szarej rzeczywistości. Jednak eseista nie poprzestaje na tak narzucających się odpowiedziach. Autor wskazuje też na inne funkcje literatury, a wśród nich integracyjną, czyli wpływającą na tworzenie się pewnej wspólnoty. Tę rolę książek aktualnie przejęły inne media, np. seriale i filmy oglądane na Netflixie czy HBO GO. Literaturoznawca, analizując to zjawisko, przywołuje utwór “Nieznośna lekkość bytu”, w którym bohaterka, chcąc zaciekawić sobą mężczyznę, przychodzi na spotkanie z “Anną Kareniną” pod pachą. W czasach, w których książki coraz częściej zastępowane są przez “kryształki z utrwaloną treścią” (cytując Stanisława Lema), a najpopularniejszym sposobem poznawania potencjalnych partnerów stają się aplikacje randkowe, o integracyjnej funkcji klasyków takich jak “Czarodziejska góra” czy “Pani Bovary” nie może być mowy.

Literaturoznawca, analizując pewne ukryte między wierszami szczegóły, dochodzi do wniosku, iż odsłaniają lub symbolizują one przemiany charakterystyczne dla prezentowanych przez pisarza czasów. Dla przykładu – w “Lalce” Bolesław Prus ukazuje ekonomizację życia. Polega ona m.in. na tym, że w czasach przemysłowych wszystko można spieniężyć i (odwrotnie) posiąść, jeśli tylko jesteśmy gotowi zapłacić za to odpowiednio wysoką cenę. Wszak już w jednym z pierwszych rozdziałów Izabela stwierdza, że jeżeli Wokulski chce ją kupić, będzie musiał wydać fortunę, lecz przekona się, jaka jest droga. Co znaczące, kobieta nie mówi po prostu, że nie jest na sprzedaż.

A co z innymi ciekawostkami, na które czekają miłośnicy literatury? W zbiorze esejów znaleźć ich można naprawdę sporo, począwszy od tej związanej z powieścią “Quo vadis”, w której przedstawiona została walka Ursusa z turem. Dlaczego H. Sienkiewicz, który obserwował hiszpańską corridę, wybrał właśnie tura, a nie byka? Otóż, autor powieści historycznych “[…] nie dbał o zoologiczną tożsamość zwierzęcia niosącego Ligię. O wiele ważniejsza jest jego nazwa: nie polska, lecz łacińska”. Wszak “tur” to po łacinie “urus”, a więc walczące ze sobą istoty są podobne pod względem imienia i ze względu na to również natury. Tego typu informacji w zbiorze esejów jest doprawdy bez liku. R. Koziołek udowadnia, że naprawdę dobrze się myśli literaturą.

JUSTYNA CZUPIŁKA


Ryszard Koziołek, „Dobrze się myśli literaturą”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016.