CZUPIŁKA: Tańce, hulanki i… 700 gości na zabawie karnawałowej w Warszawie

Rys. Ksawery Pillati – “Obrazki karnawałowe” (tygodnik “Kłosy”, styczeń 1879 r.)

Co łączy panią Bovary z Kopciuszkiem i tysiącem innych kobiet na całym świecie? Oczywiście, pragnienie uczestniczenia w prawdziwym “balu nad balami, takim, co się pamięta latami” (jak śpiewał Jerzy Połomski). O micie balu pisze w swoim tekście Anna Sobolewska i przywołuje fragment powieści Hermanna Hesse “Wilk stepowy”, w której główny bohater – samotnik Harry podczas zabawy czuje, że przynależy do wspólnoty, a jego osobowość “rozpuściła się w upojeniu […] jak sól w wodzie”[1]. Podczas tego wydarzenia postacie, jak i ich otoczenie, w mniej lub bardziej magiczny sposób przemieniają się. Wszak bal (jak i cały karnawał, w trakcie którego najczęściej organizowane są tego typu zabawy) to czas niezwykły, odrywający człowieka od codziennych spraw. Czego symbolem jest ten topos? Jakie ma znaczenie w kulturze i dlaczego obecnie “prawdziwych balów już nie ma”?

Lśniące kryształkami lub brokatem suknie, kotyliony, smokingi i fraki, gustownie udekorowana sala skąpana w świetle świec lub lampionów. W oknach zaciekawieni służący lub gapie, a na zewnątrz noc otulająca świat aksamitną czernią. Bal rozpoczyna się, gdy zapada zmrok i można stwierdzić, że te dwa symbole obecne w kulturze często współwystępują i dopełniają się nawzajem. Piotr Kowalski w książce “Kultura magiczna. Omen, przesąd, znaczenie” pisze o tym, że w nocy człowiek nie widzi kształtów przedmiotów i traci wszelką pewność, co do elementów rzeczywistości[2]. Świat pogrąża się w chaosie i wówczas mogą pojawić się zjawy, upiory, larwy. Ostatnie z wymienionych pojęć używane było w okresie romantyzmu (np. przez Adama Mickiewicza w “Dziadach” i Cypriana Kamila Norwida, który napisał wiersz pt. “Larwa”), choć pochodzące z czasów starożytnego Rzymu. Pierwotnie odnosiło się do duchów przodków, jacy za życia zrobili coś złego i dlatego nawiedzali żywych. Owe zjawy były wypędzane co roku 13 maja. Co ciekawe, słowo “larwa”  oznacza również maskę – taką, którą zakładają niekiedy uczestnicy balów, np. w Wenecji[3]. Połączenie owych dwóch znaczeń wykorzystał m.in. Antoni Malczewski w utworze “Maria”, w którym do głównej bohaterki w trakcie karnawału przybywają larwy i topią dziewczynę.

W nocy człowiek może doświadczyć kontaktu ze sferą sacrum, przenieść się do innej rzeczywistości, przemienić się i przejść inicjację (czyli symbolicznie umrzeć i narodzić się ponownie w nowej roli)[4]. Bal odbywający się po zmroku stwarza okoliczności do tej przemiany. Nieprzypadkowo w wielu komediach romantycznych i filmach dla młodzieży punktem kulminacyjnym jest właśnie zabawa, która poprzedza, zwiastuje wejście w dorosłość i opuszczenie szkolnych murów. Jednak niekiedy artyści odbiegają od standardowego przedstawienia owej przemiany, np. w książce “Carrie”  Stephena Kinga główna bohaterka wchodzi w okres dojrzewania, co wielokrotnie jest zapowiadane, a podczas balu symbolicznie podkreślone – na tytułową postać wylana zostaje czerwona farba. Równocześnie wówczas ujawniają się jej magiczne moce Carrie (wcześniej były one tłumione przez matkę, będącą fanatyczką religijną). Najsławniejszy amerykański twórca powieści grozy wykorzystuje motyw balu, by zwrócić uwagę na to, jak traumatyczne może być wydobywanie się z kokonu i wkraczanie w dorosłość.

“Bibbidi-Bobbidi-Boo” śpiewa wróżka chrzestna w jednej z najpopularniejszych animacji Disney’a i przemienia Kopciuszka w szykownie ubraną królewnę. Dziewczyna, postukując szklanymi obcasami bucików, biegnie na bal, który odmieni całe jej życie. Jednak metamorfoza Kopciuszka nie jest związana jedynie z inicjacją. Przemiana sprawia, że skryta dotąd w cieniu swych przyrodnich sióstr i macochy, nagle ma szansę zaistnieć w świecie (a nawet znajduje się na świeczniku, gdy  obserwowana przez wszystkich gości tańczy z księciem). Metamorfoza Kopciuszka związana jest wyrównaniem jej statusu względem innych kobiet i ujawnieniem prawdy o jej charakterze oraz innych przymiotach. Jednak bal kończy się, karoca zamienia w dynię, a konie – w myszy. Teraz (jak to w bajkach Disney’a bywa) wszystko zależy od księcia…

Przemiana podczas balu może być zatem związana z inicjacją, ujawnieniem prawdy o bohaterze i rzeczywistości, ale i z wywróceniem świata na opak, ustanowieniem czasowo nowego porządku. Tego typu nietrwałe przekształcenia powiązane były z okresem karnawału i ostatkami (nazywanymi dawniej mięsopustem), podczas których w XVIII i XIX w. odbywały się publiczne i prywatne bale maskowe oraz kuligi, a ludzie przebierali się za różne zwierzęta czy przedstawicieli mniejszości etnicznych. O zwyczajach związanych z karnawałem pisał Jędrzej Kitowicz w następujący sposób: “Tak na kuligu, jako też i bez niego, w kuse dni zapustne (tak albowiem nazywano ostatnie trzy dni zapustne) przestrajali się i przekształcali w różne figury: mężczyźni za Żydów, za Cyganów, za olejkarzów, za chłopów, za dziadów, niewiasty podobnież za Żydówki, za Cyganki, za wiejskie kobiety i dziewki, udając mową i gestami takie osoby, jakich postać na siebie brali”[5]. Tego rodzaju stroje miały służyć np. oswojeniu inności, z którą na co dzień ludzie mieli do czynienia. Jeśli zaś człowiek przebierał się za zwierzę (dla przykładu – za niedźwiedzia), dzięki owej symbolicznej metamorfozie miał zyskać moc owej istoty, którą imitował. Jednak, jak wspomina Agnieszka Lisak, autorka Bloga Historyczo-Obyczajowego i publikacji “Życie towarzyskie w XIX wieku” w drugiej połowie tego stulecia (szczególnie w stolicy) uczestnicy zabaw wymyślali coraz bardziej oryginalne przebrania. Wyżej wspomniana pisarka wspomina, że na jednym ze zdjęć wykonanym podczas zabawy w XIX w. mężczyzna przebrany był za sztukę mięsa, a inny za gazetę codzienną[6]. Świadczy to zarówno o kreatywności naszych przodków, jak i o tym, że współczesne pomysły na przebrania (zakładane np. w trakcie Halloween) nie odbiegają tak bardzo od XIX-wiecznych.

Oprócz funkcji symbolicznej balu nie sposób pominąć innych znaczeń zabawy, której oddawali się z lubością przedstawiciele wyższych sfer, o jakich wspomina m.in. A. Lisak. Autorka zaznacza, że w balach (reklamowanych za pomocą specjalnych afiszy) odbywających się w Warszawie w drugiej połowie XIX w., mogło brać udział nawet 700 osób. Zabawy trwały dosłownie do białego rana. A. Lisak przywołuje fragment wspomnień Ewy Falińskiej, która pisała o tym, że trzeba było nad ranem zasłaniać okiennice: “[…] aby dzień w okna nie zaglądał i tańców nie przerywał. Dopiero kiedy słońce gwałtem cisnąć się zaczęło, rozjechaliśmy się do domów”[7]. Bale pełniły zatem funkcję integracyjną. W trakcie zabaw tańczono, ale także plotkowano i zawierano sojusze. Sytuacja balu stwarzała również wiele możliwości dla młodych panien i kawalerów, by poznać kogoś interesującego (jak ukazane to zostało w serialu “Bridgertonowie” i w powieści “Ziemia obiecana” Władysława Reymonta). Jednak w drugiej połowie XIX w. w Polsce towarzyski sezon balowy trwał dość krótko, bo tylko do ośmiu tygodni w okresie karnawału. Nic więc dziwnego, że uczestnicy zabaw chcieli tańczyć aż do utraty tchu i ostatniej czystej koszuli (Tadeusz Boy-Żeleński wspominał, że niektórzy zaprawieni w balowaniu kawalerowie brali ze sobą kilka koszul na zmianę, by móc tańczyć całą noc[8]). A. Lisak stwierdza, że przyczyną zakazu organizowania balów poza okresem karnawału było to, że powozy, którymi goście licznie przyjeżdżali na spotkania, tamowały ruch na ulicy[9].

Co więcej, dla niektórych uczestnictwo w tego typu wydarzeniu było przejawem snobizmu, wszak podczas zabawy kawalerowie i damy plotkowali na temat najciekawszych kreacji gości oraz ich stosunków społecznych. Dla innych zaś (m.in. dla wspomnianej już pani Bovary) zaproszenie na bal stanowiło oznakę awansu społecznego Ponadto znane są też przypadki weneckich i karnawałowych zabaw, których przebieg za opłatą mogli obserwować gapie, nieposiadający środków finansowych wystarczających, by bezpośrednio wziąć udział w wydarzeniu. Takie osoby zadowalały się rolą obserwatora. Cóż w tym dziwnego? Wszak i we współczesności niektórzy ludzie z zapartym tchem śledzą życie i skandale z udziałem celebrytów, a także ich “występy” na czerwonym dywanie i na ściankach.

Niemniej jednak aktualnie bale (jak Titanic z piosenki Lady Pank) znajdują się w głębinach historii, której współczesny człowiek nie może już doświadczyć w pełni (nawet jeśli weźmie udział w rekonstrukcji). Zabawy szumnie i na wyrost nazywane “balami” i odbywające się w przydrożnych zajazdach pozbawione są magii i dość często gustu. Nie spełniają one też funkcji inicjacyjnej (szerzej o braku tego aspektu w kulturze współczesnej bardzo ciekawie pisze Michał Rydlewski, autor książki “Scenariusze kultury upokarzania”[10].

A. Sobolewska w swoim felietonie stwierdza, że zabawy z kotylionami, muzyką i wystrojonymi tancerzami u niej zostały zastąpione przez konferencje naukowe Instytutu Badań Literackich, podczas których uczestnicy nawiązywali nowe znajomości, rozmawiali w ożywiony sposób i wymyślali fraszki oraz limeryki. Autorka zauważa, że “rzeczywistość karnawałowa może powstać w różnych okolicznościach”[11]. Czasami wystarczy uśmiech partnera w tańcu, błysk w oku lub zaklęcie: Bibbidi-Bobbidi-Boo!

JUSTYNA CZUPIŁKA


Przypisy:

[1] Hermann Hesse, “Wilk stepowy”, przeł. G. Mycielska, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 1984, s. 46-48.
[2] Piotr Kowalski, “Noc”, [w:] tegoż, “Kultura magiczna. Omen, przesąd, znaczenie”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 352-353.
[3] Cyprian Kamil Norwid, “Larwa”, https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/larwa.html, [dostęp z dnia: 20.05.2022].
[4] Piotr Kowalski, dz. cyt., s. 352-353.
[5] Jędrzej Kitowicz, “O zapustach i kuligach”, [w:] “Opis obyczajów za panowania Augusta III”, https://literat.ug.edu.pl/kitowic/034.htm, [dostęp z dnia: 20.05.2022].
[6] “Dzień dobry TVN”, “»Widziałam fotografię, która przedstawia mężczyznę przebranego za sztukę mięsa«. Jak wyglądały fantazyjne bale w XIX wieku?”, https://dziendobry.tvn.pl/styl-zycia/hobby/bale-karnawalowe-sprzed-lat-jak-wygladal-karnawal-w-xix-wieku-da327860-5317326, [dostęp z dnia: 20.05.2022].
[7] Agnieszka Lisak, “Dawne bale”, [w:] “Blog Historyczno-Obyczajowy Agnieszki Lisak”, https://www.lisak.net.pl/blog/?p=7418, [dostęp z dnia: 25.05.2022].
[8] Tamże.
[9] Agnieszka Lisak, “Balów przez cały rok organizować nie wolno”, [w:] “Blog Historyczno-Obyczajowy Agnieszki Lisak”, https://www.lisak.net.pl/blog/?p=7418, [dostęp z dnia: 25.05.2022].
[10] Michał Rydlewski, “Scenariusze kultury upokarzania”, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2019, s. 20-30.
[11] Anna Sobolewska, “Mój pierwszy bal”, [w:] “Mistyka i mistyfikacje”, Wydawnictwo Wolno, Lusowo 2019, s. 122.