HEBEL: Warszawa i mikroświat Marka Nowakowskiego

Fot. Domena publiczna. Na zdjęciu Marek Nowakowski.

Pierwszy raz z twórczością Marka Nowakowskiego zetknąłem się dzięki mojemu wujowi Tadeuszowi, który podsunął mi do czytania “Raport o stanie wojennym”. Nie wiem, czy miałem wtedy 14 lat… Na lekcji języka polskiego przerabialiśmy wówczas “Niemców” Kruczkowskiego. Jednak lektura książki Nowakowskiego wciągnęła mnie do tego stopnia, że siedziałem w toalecie i czytałem. To było w Sochaczewie. Wuj mieszkał z babcią i dziadkiem, nauczył mnie grać w pokera na tzw. drobniaki i na bite. Przede wszystkim jednak zapamiętałem, że w dużym pokoju, do którego dziadek przychodził oglądać telewizję, wuj Tadeusz miał poupychanych w regale mnóstwo książek – przede wszystkim z zakresu literatury popularnej, kryminały. Pośród nich zdarzały się jednak i takie “perełki”, jak książki Marka Nowakowskiego.

Na poważnie w książkach Nowakowskiego zacząłem zaczytywać się jednak dużo później – mam za sobą “Silną gorączkę”, “Księcia Nocy”, “Moją Warszawę. Powidoki”, “Nekropolis” czy “Pióro. Autobiografię literacką”. Pomijając jednak dorobek literacki Marka Nowakowskiego i jego umiłowanie do Warszawy, ten pisarz jest mi bliski przede wszystkim dlatego, że – no właśnie – reprezentował pokolenie Marka Hłaski. Autor “Pięknych dwudziestoletnich” wyjechał z kraju i nigdy już nie wrócił, podczas gdy Marek Nowakowski wręcz przeciwnie – pozostał w Polsce. W jednym z odcinków filmu dokumentalnego “Errata do biografii” pisarz mówił o sobie: “Nie miałem nigdy myślenia, żeby Polskę opuścić, nawet w najgorszych jej tu społecznych zawirowaniach, zamętach. Zawsze tu, tu – tu mój dom; może być i burdelowaty, i ohydny, ale jednak jakoś… ludzie, korzenie, kontakty, pejzaż – nie taki piękny, ale swojski. To był taki dominujący czynnik, że nigdy nie myślałem, że będę gdzieś, wyrzuci mnie los. Chciałem być tu do końca na dobre i na złe…”[1].

Nie ma nadużycia w stwierdzeniu, że Marek Nowakowski był swoistym “polskim Steinbeckiem”. Pisał o ludziach z marginesu – hochsztaplerach, cinkciarzach, złodziejaszkach, paserach, sutenerach, prostytutkach. O braku wolności w PRL-u mówił: “Dla mnie to nie był problem, że tu czuję, że tu nie ma wolności, tu się duszę i muszę w szeroki świat. Ten świat wydawał mi się w Polsce jeszcze olbrzymi, nieskończony, niewyczerpany: ciekawość ludzi, żarłoczność życia jego różnych form. To była dla mnie też dziedzina wolności – różne zachowania ludzkie, różne działania, różne zajęcia. Różni ludzie. To się kłębiło. Ta rzeczywistość była płynna”[2].

Marek Nowakowski był w PRL-u prześladowany i wielokrotnie aresztowany. Służba Bezpieczeństwa traktowała go jako figuranta, a więc kogoś, kto znajdował się w jej polu zainteresowania, i na którego zbierano donosy. Po wprowadzeniu stanu wojennego postanowił przede wszystkim “W sposób kronikarski chodzić, patrzeć, doświadczać i zapisywać”[3]. W ten sposób powstał “Raport o stanie wojennym”, co by nie mówić – książka będąca istnym majstersztykiem krótkiej formy, jak również paradokumentalnym zapisem tamtego czasu. Pisarz współpracował wtedy również z prasą podziemną czy publikował swoje teksty w paryskiej “Kulturze” Jerzego Giedroycia. Po 89. roku był rozczarowany nową rzeczywistością i wielokrotnie negatywnie wypowiadał się na temat spraw z zakresu społeczno-politycznego. Chociażby w rozmowie z krytykiem literackim Tomaszem Burkiem, na przykład powiedział: “Świat nam się otworzył, życie się zmieniło. Upadły te struktury takie jednoznaczne, które nas dusiły, ale po tym, w miarę trwania tej niepodległości naszej rzeczywistej, tej III RP, zaczynam się trochę czuć, wiesz, jak w tej gnijącej fazie Gierka. Żadnych idei, żadnej sprawy wyższej. Takie trochę bydlęce życie zaczęło mnie dokuczać”[4].

W wolnej Polsce Nowakowski był zdecydowanym zwolennikiem lustracji i dekomunizacji. Nigdy nie był jednak pisarzem politycznym, w swojej twórczości raczej poruszał tematy ludzi z nizin społecznych. Potrafił ich pięknie portretować słowem, a przy tym jak mało kto znał Warszawę, jej ciemne obszary, kiedyś tętniące życiem nocne lokale. Pod koniec życia coraz częściej wracał do wspomnień i, jak sam mówił: “Piszę historie różne o ludziach, o miejscach, o wydarzeniach, które dawno temu były i już ich nie ma – tych ludzi, tych miejsc”[5]. Jak twierdził, przez pamięć o ludziach, o miejscach, o tym, co minęło, dawał sens swojemu życiu. Bardzo przy tym dbał o krótką formę swoich utworów, co było “związane z pewną niechęcią do wielosłowia”[6].

Powiedziałbym, że Marek Nowakowski był warszawiakiem pełną gębą. Był pisarzem warszawskim i znał Warszawę od podszewki, a jego miłość do stolicy wyrażała się w tęsknocie za czasem minionym – ludźmi czy miejscami, które znikały w otchłani przeszłości. Opisał m.in. Dworzec Główny, Halę na Koszykach, Pigalak, Bazar Różyckiego, bar U Artystów czy Jontek. Bardzo trafnie scharakteryzował rasowego warszawiaka, m.in. pisząc: “Nie na darmo mówiło się »To jest warszawiak!«. Na pierwszym planie jawili się przez swą rodzajową wyrazistość ci wszyscy cwaniacy, kozacy, chojracy. Ten chód z kołysem w ramionach, niby marynarski, głowa pochylona i wysunięta do przodu. Język soczysty, dosadny, zadziorność w oczach”[7]. Obracał się w kręgu artystów, literatów, pisarzy i o tym też pisał, m.in. w “Piórze. Autobiografii literackiej” czy “Nekropolis”. Jednak swoim czytelnikom wyznał: “Nie czułem zaufania do nowo poznanych pisarzy. Wydawali się ludźmi sztucznymi, upozowanymi, biegle obracającymi słowami, z których tak naprawdę nic nie wynikało”[8]. Nie znaczy to, że nie przyjaźnił się z kolegami po fachu, co dziś, kiedy prawie każdy goni za sukcesem po trupach, byłoby raczej niemożliwe. Przez karty jego opowieści przewijają się nazwiska Juliana Stryjkowskiego, Wilhelma Macha, Tadeusza Różewicza i wielu innych.

Piotr Bratkowski na łamach “Newsweeka” o autorze “Powidoków” m.in. napisał: “Z Marka Nowakowskiego robiono drugiego Hłaskę, piewcę marginesu, a na stare lata – warszawskiego folklorystę. Ale był przede wszystkim jednym z najbardziej przenikliwych obserwatorów społecznego rozpadu w PRL”[9]. Chociaż jest to twórczość zasadniczo bardzo różna, coś zapewne jest wspólnego w pisaniu Hłaski i Nowakowskiego – być może ten klimat, opozycyjny wobec propagandowo rozpowszechnianej przez władzę rzeczywistości “powszechnej szczęśliwości”. Łączy ich coś jeszcze – Hłasko krótko działał w powojennym harcerstwie, którym się boleśnie rozczarował. Nowakowski zaś jako bardzo młody człowiek – jak sam o sobie mówił – był “zaczadzony marksizmem”. Jednak i jeden, i drugi, niezależnie od obranych przez siebie dalszych dróg, szczęśliwie przejrzał na oczy. I jednego, i drugiego tworzenie literatury niepokornej oczyściło i w pewnym sensie wyzwoliło.

Marek Nowakowski jest dla mnie pisarzem ważnym – także z tego powodu, że bliskie jego sercu było moje ukochane miasto nad Wisłą. Bardzo więc ubolewał, że “Warszawy takiej, jaka była kiedyś, już nie ma. Najpierw wojna, potem komuna – to była zagłada starej Warszawy. Jej śmierć jako miejsca pamięci. Zniknął »genius loci« – duch tego miasta, który dawniej opiewano”[10]. Nowakowski taką Warszawę zapamiętał i o takiej pisał. Jak wspomina córka pisarza – tancerka, aktorka i znana prezenterka telewizyjna Ida Nowakowska-Herndon – “[…] jej ojciec miał otwarty umysł. Dużo opowiadał jej o tym, co działo się w przeszłości – komunizmie i walce o wolność w wyrażaniu poglądów, a także rozmawiał z nią o wartościach i tłumaczył, jak funkcjonuje świat. Jednocześnie chętnie słuchał o tym, co jest modne we współczesnym świecie i czym zajmują się w wolnym czasie młodzi ludzie”[11].

Od czasu śmierci Marka Nowakowskiego (zm. 16.05.2014 roku w Warszawie), jego córka “[…] wspomina tatę czytając jego wywiady lub książki. Czasami znajduje w nich coś, o czym wcześniej nie zdawała sobie sprawy”[12]. Sam z kolei nie ukrywam, że mam wielki sentyment do twórczości Marka Nowakowskiego, którego książki stoją u mnie w regale na półce na honorowym miejscu. Trudno nie zgodzić się z tym, że na przykład jego “Moja Warszawa. Powidoki” powinna być lekturą obowiązkową.

JAROSŁAW HEBEL


PRZYPISY:

[1] eskaubei, “Marek Nowakowski. Errata do biografii”, https://youtube.com [dostęp z dnia: 14.09.2022].
[2] Tamże.
[3] Tamże.
[4] Tamże.
[5] Biblioteka Narodowa, “Marek Nowakowski: trzeba zbędne słowa rugować, słowa chwasty wyrzucać”, https://youtube.com [dostęp z dnia: 1.06.2017].
[6] Tamże.
[7] Marek Nowakowski, “Moja Warszawa. Powidoki”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2010, s. 328.
[8] Marek Nowakowski, “Pióro. Autobiografia literacka”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2012, s. 61.
[9] Piotr Bratkowski, “Marek Nowakowski: Nie tylko barwny ptak”, https://newsweek.pl [dostęp z dnia: 23.05.2014].
[10] Jan Mencwel, Cyryl Skibiński, “Marek Nowakowski. Zakorzeniony w ludziach” https://magazynkontakt.pl [dostęp z dnia: 19.05.2014].
[11] Patrycja Hampelska, “Ida Nowakowska wciąż opłakuje ojca. Kim był Marek Nowakowski”, https://zycie.news [dostęp z dnia: 20.01.2012].
[12] Tamże.