Czas na poezję: RAFAŁ GATNY

Fot. Z archiwum Autora. Na zdjęciu Rafał Gatny.

więc jeszcze raz sen a może parafraza litanii odmawianej w połowie osiemdziesiątych
w kaplicy wypełnionej aromatem kadzidła
było duszno duch święty trzepotał uwięziony w słowach wyuczonych na pamięć
nikt nie domyślał się w tym fizjologii a ona tam była jak chwilowo oszołomione zwierzę
i była druga ona i on wpatrzony w wodospad jej włosów
czarne wody zachwytu
i smakował w myślach jej imię
nie znał jeszcze pożądania
aromat kadzidła wpadał w nozdrza jak czas

——————————————————

dokąd biegnie ten chłopak
który za chwilę upadnie
i nie podniesie się więcej
wczepiony w kulę snajpera
z mściwej ręki śmiertelnej
nie tak to miało wyglądać
ale nikt w locie kuli nie wstrzymał
matka musi wieczność wytrzymać
nieistnienie z czyjegoś rozkazu
nieustanne

—————————————

zatrzymaj interpunkcję
z moich miłosnych listów
tam płonął ogień
ja zostawię sobie słowa
które przecież do ciebie
nie dotarły

—————————–

święty spokój
kiedy słyszysz
jak w nieistniejącej klepsydrze
przesypują się ziarenka czasu
kiedy niespiesznie przemierzasz
tę pustynię w pełnej niegotowości
na porzucony bez żalu świat
a decyzja o powrocie
nawet nie majaczy na horyzoncie

—————————————

noszę się w sobie
na się i na co dzień
na wiosnę i pod mostem
po sobie przechodzień
wychodzę z siebie
do siebie docieram
do siebie się zabieram
niby z niczym wchodzę
a z ciężarem wychodzę
i jeszcze go znoszę
znoszę w całości
nie po trosze tylko
po schodach
świadomości
tej nie znoszę
bo w sumie jak troskę
ją przenoszę od siebie
tu do swego tam
w dodatku nie śnię

—————————–

przed lustrem świtu
zaciął się anioł
a potem
spadł śnieg
z cicha pęk
jak lęk
cicho pękł
zaś słońce
znalazło drogę
przez otwarte
drzwi

————————————-

kierowniku poratuj
przecież cię stać
na odrobinę niedoskonałości
za piątaka mogę nawet świadczyć
wszystko się na tej
i nawet pod tą ziemią
ładnie ułoży
przyłączę się do twoich snów
a jeśli opłacisz
opłaczę przyszłe dni
razem z tobą
na zawsze