HEBEL: Powieść Twardocha przeciw ideologii

Zawsze z chęcią sięgam po każdą kolejną powieść Szczepana Twardocha, którego książki po prostu dobrze się czyta. Przypomnijmy, że Twardoch to przede wszystkim autor świetnej, chociaż kontrowersyjnej “Morfiny” (nagrodzonej Paszportem “Polityki”) oraz bestsellerowego “Króla”. Nie miałem okazji widzieć serialu zrealizowanego przez Canal+, ale za to aż dwa razy byłem na “Królu” w Teatrze Polskim w Warszawie. Za każdym razem byłem pod wrażeniem tego spektaklu, który z chęcią obejrzałbym kolejny raz i podejrzewam, że ponownie znalazłbym w nim coś, co mogłoby mnie zachwycić.

Szczepan Twardoch przyzwyczaił czytelnika do bezwzględnego, twardego języka. Mam wrażenie, że pod tym względem to taki trochę “polski Hemingway”. Nie brakuje takiego języka w najnowszej powieści autora “Morfiny”, który chyba lubi być wyrazisty. Co bym powiedział, gdyby ktoś mnie zapytał, o czym jest “Chołod”, a więc najnowsza powieść Twardocha? Miałbym problem, bowiem z jednej strony jest to powieść mocno przegadana, czasami nawet nużąca, podczas gdy z drugiej – pisarz podejmuje w niej problemy istotne dla egzystencji człowieka na przestrzeni historii w aspekcie aksjologicznym. Powiedziałbym więc, że jest to opowieść o losie jednostki rzuconej w wir historii i jej głębokim rozczarowaniu ideami.

Nie ukrywam, że bardzo wymęczyła mnie lektura najnowszej powieści Twardocha. Co by nie mówić – to nie jest książka dla przeciętnego Kowalskiego, który jeżeli czyta, to raczej sięga po literaturę popularną. Autor “Króla” i “Pokory” tym razem napisał powieść bardzo ambitną, na miarę “Dracha”, wymagającą od czytelnika maksymalnego intelektualnego zaangażowania. Pomimo tego doceniam na pewno wielki potencjał twórczy, jakim dysponuje ten pisarz. “Chołod” jest bowiem utworem napisanym na dwóch płaszczyznach, w różnych czasach i jakże odmiennymi językami. Można by powiedzieć, że jest to duża, wielowymiarowa powieść z narracją prowadzoną w kilku planach. To proza soczysta, mroczna, pikantna, niepozbawiona ironii i humoru.

Główny bohater to Konrad Widuch, były rosyjski komunista. Urodzony w Pilchowicach wcześnie porzuca dom rodzinny i zaciąga się do marynarki cesarza Wilhelma II, by walczyć na jednym z frontów I wojny światowej. Szybko jednak ucieka do Rosji sowieckiej w poszukiwaniu “lepszego świata” i by ten “lepszy świat” współtworzyć. Walczy na froncie wojny polsko-radzieckiej 1920 roku, gdzie z zapałem i przekonaniem komunisty brutalnie rozprawia się z “polskimi panami”. Na froncie poznaje miłość swojego życia – Sofię, kobietę mądrą i oczytaną, a przy tym zapaloną rewolucjonistkę, która wprowadza go w świat książek, niejako inicjując mu jego późniejsze pisanie. Żeni się z nią, a ona rodzi im dwie córki.

Szczególnie warto podkreślić, że Widuch, zresztą tak jak i wielu jego towarzyszy, boleśnie odczuł na sobie wplątanie się w machinę komunistycznej ideologii. Nasilający się sowiecki terror coraz bardziej ujawnia swoje krwawe oblicze, wobec czego bohater “Chołodu”, Sofia i ich rodzina również doświadczają żelaznych rządów stalinowskiej władzy. Widuchowi wprawdzie udaje się wyprawić żonę i córki przez groźne morze arktyczne, ale sam trafia do łagru. To nie do pojęcia, ale do końca życia nie będzie wiedział, czy jego rodzina przeżyła i co się z nią dzieje.

Wiemy z historii, że w 1937 roku miały miejsce “czystki” w strukturach wielu partii komunistycznych. To właśnie wtedy, po roku pobytu, główny bohater ucieka z łagru, rozpoczynając skrajnie niebezpieczną, a dla przytłaczającej większości uciekinierów straceńczą wędrówkę przez lodowatą północ. Napotyka mieszkające tam ludy, przedziera się przez bezmiar szaleństwa i mroku. Jest to świat z lodu, śniegu i wiecznego mrozu. Dociera wreszcie do Chołodców – ludu mieszkającego daleko na północy, tak daleko, że jakby czas się tam zatrzymał i od wieków nikt tam nie docierał. Jednak nad Chołodem i Chołodcami kładzie się długi cień stalinowskiej Rosji, z czego Widuch świetnie zdaje sobie sprawę i podejmuje próby, żeby temu przeciwdziałać. Nie można mu zarzucić, że nie ma świadomości, iż jeśli tylko machina totalitarnego państwa tu dotrze, to rozdepcze i zmiażdży ludzi i przestrzeń, w której na co dzień żyją.

Najnowsza powieść Szczepana Twardocha ma przesłanie antytotalitarne i raczej nie należałoby jej odnosić do bieżących wydarzeń, jak chociażby np. do inwazji Rosji na Ukrainę. Jest to bowiem wysokiej klasy literatura, która znacznie wyrasta poza nasze “tu i teraz”. Nie mam wątpliwości, że jest to książka zdecydowanie dla inteligencji. To pozycja dla ludzi oczytanych i cokolwiek zorientowanych w historii najnowszej, która nie zawsze była dla nas łaskawa. Nie czyta się jej lekko, ale ma się wielką przyjemność, że po jej przeczytaniu czytelnik czuje się, jakby go coś kopnęło w mózg. Daje ogromną frajdę, że mogliśmy obcować z naprawdę wielką literaturą. Z powieści tej głęboko zapadł mi w pamięć jeden cytat: “[…] w ogóle Rosyi nie porównywać do Europy, bo Rosyja to osobny świat, osobne piekło, kto by nie był u władzy”. Nieprawdaż, że chyba trudno się z tym nie zgodzić?

JAROSŁAW HEBEL


Szczepan Twardoch, “Chołod”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022.