HARŁACZ: Duchowość sztuki

Fot. Pixabay.com

Sztuka, kultura i każda twórczość jest nam dana od zarania dziejów, od początku istnienia człowieka. Sztuka ewoluuje – co innego wyrażała kiedyś, nieco inny język ma w dzisiejszych czasach, ale wciąż jest komentatorem życia, ubogaca nas i potrafi wywołać wiele wewnętrznych przeżyć. Oczywiście czasami też szokuje (i bywa, że szokowanie jest nastawione na niskie instynkty). Ale na pewno ma wpływ na rozwój świata i wiele dziedzin życia.

Sztuka antyczna skupiała się na harmonii, równowadze i pięknie. W Średniowieczu sztuka była ściśle związana z religią. Literatura miała funkcję umoralniającą, malarstwo zaś i rzeźba służyły pokazaniu potęgi Boga. Potem były inne style, m.in. klasycyzm (ponowne nawiązanie do sztuki antycznej), romantyzm…

W połowie XIX wieku, kiedy przez Europę przeszły potężne ruchy rewolucyjne i nastąpił silny rozwój przemysłu, zaczęły rodzić się nowe, różnorodne prądy artystyczne (realizm, symbolizm, impresjonizm i ruchy post- i neo-). W XX wieku pojawiła się awangarda ze swoim eksperymentalnym podejściem do zjawisk, chęcią ich upraszczania i innowacyjną realizacją (wszystko to z potrzeby zerwania z tradycją), jak m.in. ekspresjonizm, futuryzm, surrealizm.

W drugiej połowie XX wieku powstały nowe formy sztuki teatralnej – happening i performance. Improwizowane, angażujące widza, wyrażały sprzeciw wobec opresji polityki czy systemów społecznych. Był to czas eksperymentów ingerujących w ciało, działających na psychikę, wręcz balansujących na granicy prowokacji i zagrożenia życia (Marina Abramović, Hermann Nitsch, Gina Pane, a na polskiej scenie, nieco mniej szokująco: Zbigniew Warpechowski, Ewa Partum, grupa KwieKulik. Warto też wspomnieć o pionierze happeningu w Polsce – Tadeuszu Kantorze, mimo że jego twórczość miała wymiar bardziej filozoficzny, nieingerujący w cielesność). Obecnie często happeningi jako zdarzenia artystyczne służą zainteresowaniu społeczeństwa problemem środowiska naturalnego bądź aktualną sytuacją społeczną czy polityczną.

Prekursorzy zmian w sztuce często byli nierozumiani i niedoceniani. Taka jest zasada myślenia większości: ludzi myślących inaczej, wyłamujących się z utartych schematów, zazwyczaj się tępi lub ignoruje (pierwszą, naturalną reakcją człowieka na “inne” jest protest, potrzeba zachowania status quo). To prawda, że nie zawsze wiadomo, który niepokorny głos jest wart uwagi i dalszego rozwoju. Ale życie ma swoją mądrość, samo się organizuje: krok po kroku świeża myśl żłobi swoją drogę. Z czasem idee, które miały interesujące na dany czas podstawy, stają się nową normą. Co o tym decyduje, że nowa koncepcja się jednak rozwija? Można wysnuć wniosek, że pozwala na to aktualna świadomość danego społeczeństwa. Pierwsza prawdziwa zmiana w kierunku nowego zaczyna się od jasnego wypowiedzenia, że zastana sytuacja już się nie sprawdza. Robią to jednostki o wysokiej świadomości i/albo dużej wrażliwości, a potem podąża za nimi reszta. Czasami te idee utrzymują się dłużej lub inicjują inne, a czasami zostają tylko przebłyskiem. Bywa, że dopiero w dłuższej perspektywie czasu można wyciągnąć wniosek, czym dana myśl przewodnia była i jaki miała wpływ na dalsze życie.

Bardzo często takich artystów czy idealistów, którzy w swoich czasach wyłamywali się z ogółu, później wspomina się bardzo romantycznie, ale faktem jest, że zwykle za swego życia (lub w jego części) nie cieszyli się uznaniem. Nierzadko to były bardzo wrażliwe jednostki, czuły wszystko mocniej i intensywniej. Bywało, że niejedna osoba miała problemy z delikatną psychiką – stąd potrzeba kreacji i kanalizowania mocnych przeżyć w twórczości.

Być może aktualnie – w dobie przyspieszenia i łatwości przepływu informacji – ten sposób podejścia do twórców się zmienia. Obecnie jest łatwiej niż kiedyś zauważyć interesującego artystę. Choć teraz mierzymy się bardziej z tematem siły autorytetu: artysta niezauważony przez autorytety będzie obojętny dla społeczeństwa – i na odwrót (a tym autorytetem mogą być nie tylko osoby i instytucje opiniujące, czasami wystarczy mocny krzyk w mediach społecznościowych, który ślepo przekazywany żyje własnym życiem).

Mimo ciągłej ewolucji sztuki pewne wartości są jednak uniwersalne i nadal aktualne: kontemplacja życia i człowieczeństwa, komentowanie aktualnych sytuacji, wyrażanie sprzeciwu czy zachwyt nad procesem życia.

Celem tragedii antycznej było katharsis – oczyszczenie umysłu odbiorcy poprzez szokujące przeżycia. Tragedia antyczna posługiwała się patosem i wzniosłością, miała jasno określone reguły: losy bohaterów były z góry przesądzone, co powodowało budowanie głębokiego napięcia w odbiorcy. Dziś także sztuka używa katharsis, ale nie jest już tak patetyczna i kategoryczna w wyrazie.

Obecnie sztuka jest bardziej wielowymiarowa, używa wielu środków artystycznych, bywa interdyscyplinarna – jej dziedziny mogą się przenikać, wspierać w przekazie (na zasadzie podobieństw lub kontrastów). Może posługiwać się różnorodnymi środkami: absurdem, metaforą, humorem. Metafora pozwala na szersze spojrzenie na dany temat, wybija z szablonowego myślenia. Humor zaś jest świetną metodą na radzenie sobie ze wszystkim. Jeśli coś jest trudne, to czemu by się z tego nie śmiać? W ten sposób dystansujemy się od tematu i nieco odbieramy mu ciężaru emocjonalnego.

Oczywiście, istnieją też dzieła, które mogą negatywnie wpłynąć na odbiorcę lub w pewien sposób obniżyć nastrój. Nie zawsze jest to złe. W książce “Rok 1984” George Orwell pokazał podział społeczeństwa na różne klasy ludzi. Ludzie najniższej klasy zajmowali się tylko zaspokajaniem podstawowych potrzeb egzystencjalnych. Mieli wprawdzie większą wolność w stosunku do innych klas, ale niska świadomość uniemożliwiała im jakąkolwiek życiową inicjatywę. Książkę można potraktować jako mocne ostrzeżenie. Takie dzieła potrafią też budzić – wprawdzie brutalnie, ale może ludziom taka brutalna stymulacja czasami jest potrzebna?

Kontakt ze sztuką i kulturą może tworzyć nasze głębokie duchowe życie, a to właśnie bogate życie wewnętrzne nadaje poczucie spełnienia, daje otwarty umysł i dużą niezależność. Wszystko to może ubogacać człowieka.

W dobie New Age czy pełnych dogmatów religii sztuka może być drogą do Absolutu i spotkaniem z nim – czymkolwiek dla nas jest. Może też być drogą do spotkania samego siebie (co nie jest wcale takie łatwe, kiedy świat ciągle atakuje nas nowymi bodźcami). Potrzebujemy w życiu inspiracji, podążania za naturalną ciekawością i szerszego spojrzenia na rzeczywistość. Potrzebujemy równowagi pracy, aktywności fizycznej, kultury i duchowości.

KATARZYNA HARŁACZ