Piszę emocjami – wywiad z pisarką Hanką V. Mody

Fot. Julita Dubowska Fotografia. Na zdjęciu Hanka V. Mody.

Jesteś byłą agentką służb specjalnych i piszesz pod pseudonimem Hanka V. Mody. Muszę przyznać, że brzmi to zagadkowo i zarazem pociągająco. Czy w związku z Twoją przeszłością trzeba przy Tobie uważać na każde wypowiedziane słowo? Czy umiesz czytać w myślach i rozpoznajesz kłamstwo już po sekundzie? A może masz inne umiejętności właściwe tylko tajnym agentkom?

– Powiem tak: na słowa warto przy mnie uważać, bo potem mogą zostać użyte w jakiejś powieści lub opowiadaniu. Tak jak fraza, którą wypowiedział mój znajomy – “Chciałbym, żebyś mnie napisała” – stała się tytułem opowiadania i całego zbioru, a inna stanie się tytułem kolejnego. Zdradzę Ci także, że czytać w myślach umiem, ale przede wszystkim moim bohaterom. Nic się przede mną nie ukryje, choć czasem i oni potrafią mnie zaskoczyć. Myślę, że praca w służbach nauczyła mnie uważności, spostrzegawczości oraz słuchania innych, czasem także wyczuwania tego, co niewypowiedziane. To świetnie się sprawdza w pracy pisarki.

Od premiery Twojej debiutanckiej powieści pt. “Ona” minęło kilka miesięcy. Wcześniej wydałaś wspomniany już zbiór opowiadań “Chciałbym, żebyś mnie napisała”. Publikujesz także opowiadania erotyczne pod pseudonimem Annah Viki M. Można zatem powiedzieć, że wypływasz na coraz szersze wody. Jak czujesz się w nowej dla siebie roli, czyli w roli etatowej pisarki?

– Przyznam Ci, że jeszcze się nie czuję. To żadna fałszywa skromność. Po prostu musi minąć jeszcze jakiś czas, bym zżyła się na dobre z nową rzeczywistością. Na razie wszystko płynie swoim rytmem, rzeczy się dzieją i to jest jak najbardziej OK.

Powieść “Ona” dotyka między innymi kwestii tożsamości, samoakceptacji i miłości. Główna bohaterka ma mocno skomplikowane relacje miłosne i podejmuje trudne decyzje. Jest niejednoznaczna, budzi skrajne emocje. Z jakimi reakcjami czytelników się spotkałaś? Jak książka została przyjęta przez Twoje bliższe i dalsze otoczenie?

– Reakcje są naprawdę pozytywne, dostaję dużo prywatnych wiadomości od czytelników o tym, że książka ich pochłonęła, że odnaleźli tam swoje emocje, a także zrozumieli, że można czuć inaczej i to też jest w porządku. Choć główna bohaterka doczekała się także miana “egoistki”, co zrozumiałe, gdy spojrzymy na jej niektóre decyzje i postawy.

Jaka będzie kolejna powieść? O czym teraz piszesz i kiedy należy spodziewać się premiery?

– Już napisałam. Myślę, że premiera będzie jeszcze w tym półroczu. Pracujemy nad tym. Będzie to książka o czterech przyjaciółkach, które pracują w służbach, jednocześnie mierzą się z życiem codziennym. Chciałam pokazać, jaki wpływ może mieć taka praca na kobiety, ich relacje i rzeczywistość. Skończyłam także zbiór kobiecych opowiadań LGBTQ+, który jest właśnie w redakcji i prawdopodobnie ukaże się także jeszcze w tym roku.

Natomiast w planach mam zbiór niespodziankę, nad którym pracuję, i zaczęłam pisać kolejną powieść, która na razie jest niespodzianką także dla mnie.

Zwierzęta są istotną częścią twojego świata. Z uśmiechem śledzę opisywane przez ciebie na Facebooku przygody Ragnara. Czy można spodziewać się, że w którejś z kolejnych książek pojawi się bohater zwierzęcy? A może planujesz napisanie książki dla dzieci o dzielnym, białym psie, który co rusz sprowadza kłopoty na siebie i swoją “Madkę”, jak o sobie piszesz?

– Jesteś już nie pierwszą osobą, która o to pyta. Są głosy czytelników, którzy chcieliby, aby przygody Ragnara zostały opublikowane drukiem. Nie myślałam jeszcze o tym serio, ale kto wie, co się wydarzy w tej sprawie. Może sama siebie zaskoczę. Jeśli jednak tak się stanie, to myślę, że będzie to bardziej “czytanka” dla dorosłych, ponieważ Ragnar i jego Madka bywają niesforni i oboje boją się dzieci. Tymczasem zachęcam do czytania opowieści Ragnara na stronie Facebooka – Ragnar Niord Vigosson.

Czy w literaturze są dla ciebie tematy zakazane? Czego unikasz, a co najbardziej Cię interesuje?

– Interesują mnie relacje międzyludzkie oraz psychologiczne motywy ich postępowania. Ich namiętności, pasje, potrzeby, braki i bolączki. Nade wszystko ich niedoskonałości oraz to, jak widzą świat i jakie są ich filtry. Lubię zaglądać w zakamarki ich umysłów. Z premedytacją unikam pisania o cierpieniu zwierząt i małych dzieci, ponieważ sama nie lubię o nim czytać. Natomiast jeśli chodzi o ludzi dorosłych, to z dziką radością wrzucam ich w niewygodne, bolesne sytuacje. Taka ze mnie pisarka sadystka.

Co jest dla Ciebie najważniejsze, kiedy piszesz: opowiedzenie historii czy przekazanie konkretnych emocji? A może coś zupełnie innego?

– Ja piszę emocjami i one są bardzo ważne w moim pisarstwie, ale samymi emocjami nie zbuduje się powieści. Wciągająca historia jest potrzebna. Jednak dla mnie ważny jest także obraz, plastyczność opisów, smak i zapach, który poczuje czytelnik, obcując z książką. Lubię patrzeć na sceny jak kamerzysta i opisywać tak, jak by to widziało oko kamery i jak chciałabym, by zobaczył odbiorca. Zależy mi na melodii zdań, na tym, by historia płynęła lekko, a słowa układały się na języku bez fałszywej nuty. Wtedy nawet dygresje, które lubię, i opisy przyrody (śmiech) nie nużą.

Jak składasz swoich bohaterów? Czy wzorujesz ich na znanych sobie osobach, czy są to wytwory twojej wyobraźni? Lub czy na przykład opisujesz swoich byłych?

– Niestety nie piszę kryminałów, bo mogłabym byłych uśmiercić (śmiech). Nigdy nie opisuję jeden do jednego znanych mi postaci, zazwyczaj moi bohaterowie to patchwork spotkanych w życiu przeze mnie osób, mnie samej i mojej wyobraźni.

Jakich rad możesz udzielić osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z pisaniem?

– Nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą do udzielania rad, sama wciąż się uczę i chyba to jest właśnie rada – rozwijaj się i wyciągaj wnioski z konstruktywnej krytyki, ale zawsze pisz tak, jak czujesz. Inaczej wkradnie się fałsz.

Podczas wywiadów pisarze proszeni są o rekomendacje książek do przeczytania. A ja zapytam przewrotnie: czy jest jakaś powieść, której lektury żałujesz? Jeśli tak, dlaczego?

– Nic mi w tej chwili nie przychodzi do głowy z jednej, prostej przyczyny – szkoda mi mojego czasu i jeśli coś mi się nie podoba i nudzi, to zwyczajnie nie kończę czytania.

I na koniec zapytam o to, co czujesz, kiedy przykładasz swoje dłonie do ciała drugiego człowieka podczas masażu? Skąd pomysł na taką aktywność? Czy to oznacza, że Hanka V. Mody przestanie pisać?

– Na razie jeszcze czuję strach, ponieważ chcę dać drugiemu człowiekowi swoim dotykiem to, co najlepsze. Ale czuję też ciepło i niesamowity przypływ i przepływ energii. To fascynujące, ale po wykonanym przeze mnie masażu, mimo tego, że to ciężka praca, nabieram nowych sił witalnych, a na twarzy pojawia się uśmiech, w środku zaś gotowość do kolejnego działania. Wykonywanie takiego masażu niesamowicie oczyszcza głowę z myśli i ciało z emocji, a więc robi przestrzeń na nowe pomysły pisarskie. Myślę, że masaż i pisanie mogą się wspaniale uzupełniać. A ponieważ ostatnio mocno interesuję się traumą i stresem zamkniętymi w ciele, samym ciałem i jego wpływem na nasze emocje oraz odwrotnie – wpływem naszych emocji na ciało, to coś mi się zdaje, że będzie to inspiracją dla kolejnej powieści.

A skąd pomysł? Sama chodziłam na masaż Lomi Lomi Nui i doświadczyłam jego zbawiennego wpływu na bolące i spięte ciało. Pewnego razu pomyślałam, że też chciałabym umieć ulżyć w cierpieniu innemu człowiekowi. Ukoić jego ból, oraz galopujące myśli i emocje. I tak powstało “Makoi”, czyli połączenie mojego prawdziwego imienia z kojącym dotykiem.

Czuję, że rok 2023 będzie dla Ciebie owocny. Trzy nowe projekty literackie, kolejne przygody z Rangarem i dodatkowo rozpoczęcie działalności “Makoi” (cudowna nazwa!) – brzmi obiecująco i imponująco. Trzymam kciuki za wszystkie aktywności. Dziękuję, że znalazłaś czas na naszą rozmowę.

– To ja Ci dziękuję, że znalazłaś dla mnie czas, ponieważ dochodzą mnie słuchy, że i u Ciebie dzieją się ciekawe rzeczy i niedługo świat o Tobie usłyszy. Na co czekam niecierpliwie i trzymam kciuki.

Dziękuję.

Rozmawiała:
KATJA TOMCZYK