Czas na poezję: KLAUDIA SUŁEK

Fot. Z archiwum Autorki. Na zdjęciu Klaudia Sułek.

***
przez ludzką przeciętność i małość
odkleja mi się siatkówka zewnętrznego oka
później odklejam się cała
wewnętrznie

od was

 

***
… czasami się “uśmiechnę”
ale to nie zmienia niczego (zupełnie)
wciąż w odosobnieniu
dalej (mimoza) poza zasięgiem
słowa mi więdną w gardle
to wyrysowuję się z przestrzeni
(papierem ściernym trzeciej powieki)
zamknięta hermetycznie (bardzo mocno szczelnie)
we własnym getcie
słów których nie dźwigniecie (za żadne skarby)
więc sama je dzierżę
aż mi miażdżą (konkretnie)
palce dłonie ręce
i kiedy znowu coś zamigocze
nagrobną płyta oczodołu wspomnień
to…

 

***
jestem krótkowidzem
dostrzegam tylko wtedy
gdy ołów z powiek przygniata mi rzęsy
na szyi “trzask łamanej czasoprzestrzeni” 
a dalej – jak u Marka Hłaski – i tak
wszyscy pozostajemy odwróceni

 

***
mój cały ogień uchodzi mi w głowę
lecz tylko czasami niosę zimno-sine trupie dłonie
zanim je schowam w twoje ciepło
źrenicę wyżre mi słońce
bielmo co zalega ołowiem w oczodole
stopi się wtedy
na wargę
nie na serce
śpij spokojnie

 

***
kroczy
postać w trupięgach zdartych
ale już nie obraz nędzy i rozpaczy
tylko majestat cierpienia potrafi przesłonić
przed lustrem jej senna powieka
43 kilogramy – głaz syzyfa – porcelanowe nadgarstki
a ziemia zapadła się w miejscach gdzie trwała-m
za długo
z bólem utknęła-m w czterech ścianach ciała
uderza we śnie salwą krwi z nadgarstka
jak na jawie zaćma
w i d z ę c o r a z s ł a b i e j
chimeryczne wizje wyrysowuje na szkle gałki ocznej
katarakta

 

***
każą układać się w życiu bezpiecznie
tak jak układają trupa w trumnie
zapewne

nie akceptują w tobie ognia
gnamy tyłem do słońca
dlatego

masz być dla nich tylko wzorcem
ja zamiast tego wrzucam sobie ołów i rtęć
w krwiobieg