HEBEL: W świecie Czechowa z Wyrypajewem

Fot. Katarzyna Chmura. Na zdjęciu Karolina Gruszka w roli Heleny i Maciej Stuhr jako Astrow w spektaklu “Wujaszek Wania” w warszawskim Teatrze Polskim.

Bardzo lubię rosyjską literaturę, więc tym bardziej z wielką chęcią wybrałem się do Teatru Polskiego w Warszawie na “Wujaszka Wanię” Czechowa w reż. Iwana Wyrypajewa. Kiedyś miałem okazję oglądać “Pijanych” w Teatrze Dramatycznym tego dość charakterystycznego reżysera. Tym razem – oprócz jego nazwiska – na spektakl przyciągnęło mnie dzieło Czechowa, którego utwory cały czas są wystawiane na teatralnych deskach, a także znakomita obsada: Karolina Gruszka, Andrzej Seweryn czy Maciej Stuhr.

Nie mogłem nie zobaczyć “Wujaszka Wani” po obejrzeniu wcześniej pięknie zrealizowanego “Wiśniowego sadu” w reż. Krystyny Jandy. Dodam, że nie zawiodłem się nic a nic… Urzekła mnie w tym spektaklu wyczarowana wręcz przepiękna scenografia w postaci werandy pośród leśnych drzew, wspaniała gra aktorów i perfekcyjna reżyseria. Mógłbym powiedzieć, że spektakle wystawiane w Teatrze Polskim w Warszawie są znakomicie dopracowane w najdrobniejszym szczególe, co później cieszy oko widza i nie pozostaje bez wpływu na harmonię jego duszy. Daje to gwarancję bardzo miłych wrażeń i możliwości rozkoszowania się artyzmem z najwyższej półki.

Akcja sztuki Antoniego Czechowa toczy się u schyłku XIX wieku na rosyjskiej prowincji w wiejskiej posiadłości Sieriebriakowa, która w zasadzie należy do jego córki (była bowiem posagiem jej śp. matki, pierwszej żony profesora). Nie jest trudno spostrzec, że “Wujaszek Wania” to smutny obraz świata, w którym zabrakło miejsca na miłość. Nie znajdziemy jej ani w związku Sieriebriakowów, ani w relacjach ojca i córki, ani w życiu Astrowa i Wojnickiego. Niemal każdy z bohaterów “Wujaszka Wani” doświadcza cierpienia. Spójrzmy bowiem na Helenę tkwiącą w nieudanym małżeństwie czy Astrowa, którego boli ludzka głupota obracająca świat w ruinę. Jednak przede wszystkim zwróćmy uwagę  na tytułowego wujaszka Wanię, który przeklina lata poświęcone służbie fałszywym ideałom.

Powiedziałbym, że ten spektakl to również opowieść o utraconych złudzeniach. Wojnicki nie ma wątpliwości, że przegrał swoje życie, że jest za późno, żeby budować nową przyszłość. Człowiek, w którego tak żarliwie wierzył, okazał się nikim. Czas w dramacie Czechowa płynie nieubłaganie. Przemija życie Wojnickiego, który po kilkudziesięciu latach pracy orientuje się, że sterał je w imię fałszywych wyobrażeń, oddając swoje młode lata pracy dla człowieka miernego. Przeminęły młodość i entuzjazm Astrowa, który postarzał się, zobojętniał i popadł w alkoholizm. Sieriebriakow zaś jest stary, zrzędliwy i schorowany.

Nie ukrywam, że ten spektakl wciągnął mnie z narkotyczną siłą, dzięki fenomenalnemu występowi aktorów, więc oglądałem go niczym zahipnotyzowany. Nawet nie wiem, kiedy tak szybko minęły dwie godziny. Bardzo przypadła mi do gustu gra przesłodkiej i cudownej Karoliny Gruszki w roli Heleny, drugiej żony profesora Sieriebriakowa. Jednak idąc dalej – Maciej Stuhr jako Astrow pokazał na scenie najwyższy kunszt sztuki aktorskiej, a Andrzej Seweryn wypadł bardzo przekonująco w roli profesora Sieriebriakowa. Bardzo stylowo postać Telegina odtworzył Szymon Kuśmider, podczas gdy Antoni Ostrouch jako parobek wyczarował kwintesencję chłopskiej rosyjskości. Wszyscy aktorzy bezapelacyjnie zasługują na ogromne brawa, którymi po spektaklu zostali nagrodzeni na stojąco. Dodajmy, że także świetnie wypadła Ewa Domańska jako Maria Wojnicka czy fantastyczna Anna Nehrebecka w roli Maryny – niani.

Miłym zaskoczeniem było dla mnie oglądanie nieznanego dotąd Dariusza Chojnackiego w roli Iwana Wojnickiego, a więc tytułowego wujaszka Wani. Aktor ten bowiem pokazał na scenie, jak ogromnymi dysponuje możliwościami w posługiwaniu się aktorskimi środkami wyrazu. Szybko zwróciłem na niego uwagę i kreowany przez niego bohater, przez którego przelewa się rozpacz za utraconym czasem, od razu zagościł w moim sercu. Chojnacki od pierwszej minuty zwraca na siebie uwagę i wzbudza wielką sympatię, a przy tym znakomicie radzi sobie z rolą Iwana Wojnickiego, mimo że występuje na scenie z wielkimi gwiazdami – Karoliną Gruszką, Maciejem Stuhrem czy Andrzejem Sewerynem.

Warto to podkreślić, że w “Wujaszku Wani” aktorzy, zespoleni w jedną całość pod kierunkiem Iwana Wyrypajewa, budują postacie prawdziwe. Twierdzę bowiem, że Wyrypajew stworzył przedstawienie znakomite – przede wszystkim zachował integralny tekst sztuki, który jest pełen iskrzących się dialogów. Dodałbym, że na Czechowa warto chodzić do teatru. Nie ulega wątpliwości, że obcowanie z jego twórczością pozwala dowiedzieć się więcej o nas samych. Chociaż czasy się zmieniły, to przecież na co dzień niektórzy z widzów bywają zaharowani niczym Iwan Wojnicki w finałowej scenie. Albo też – nieszczęśliwi jak tytułowy bohater, Sonia, Astrow czy Helena.

JAROSŁAW HEBEL


Teatr Polski w Warszawie (Duża Scena) – Antoni Czechow, “Wujaszek Wania” (przekł. Jarosław Iwaszkiewicz). Reżyseria – Iwan Wyrypajew. Scenografia – Anna Met. Występują: Dariusz Chojnacki, Andrzej Seweryn, Karolina Gruszka, Maciej Stuhr, Szymon Kuśmider, Ewelina Pankowska, Ewa Domańska, Anna Nehrebecka, Antoni Ostrouch.
Spektakl trwa: 120 min. (bez przerwy).