HEBEL: O Dostojewskim w radiu, teatrze i filmie
Z wielką przykrością stwierdzam, że raczej nie potrafimy wystawiać czy realizować dzieł Fiodora Dostojewskiego. Pamiętam, jak jakiś czas temu na deskach Teatru Studio próbowano wystawić “Biesy” (2018) w reż. Natalii Korczakowskiej, co zakończyło się wielką klapą. Sam nie wytrzymałem do końca spektaklu i wyszedłem na kwadrans przed jego zakończeniem. Dla szczególnie zainteresowanych – o tym nieudanym przedstawieniu piszę w mojej książce “Od Bułhakowa do Olgi Tokarczuk. Zapiski teatralne i inne teksty” (Moja Przestrzeń Kultury, Warszawa 2023).
Jedyny spektakl wystawiony według utworu Dostojewskiego, jaki oglądałem z zachwytem, to “Swidrygajłow” (2000) w reż. Andrzeja Domalika na podstawie “Zbrodni i kary”. Było to jednak prawie ćwierć wieku temu (sic!) w Teatrze Powszechnym, który jeszcze wtedy trzymał poziom. Można się więc było rozkoszować wyborną grą Janusza Gajosa, który wcielił się w tytułową postać. Dodałbym, że świetnie wypadł Szymon Bobrowski w roli Raskolnikowa. Szkoda, że tak wspaniały teatr ze znakomitymi aktorami po prostu zszedł na psy.
Podobał mi się film “Łagodna” (1995) w reż. Mariusza Trelińskiego na podstawie noweli Fiodora Dostojewskiego pod tym samym tytułem. Muszę przyznać, że jego psychologiczny wydźwięk zapadł mi głęboko w serce. No i – znowu oczarował mnie swoją grą Janusz Gajos jako właściciel lombardu, chociaż wcale nie gorzej wypadła Danuta Stenka jako służąca Łukieria, no i przede wszystkim – Dominika Ostałowska w roli żony lichwiarza, który myślał, że dzięki posiadanemu bogactwu jest w stanie zapewnić sobie miłość. Dostojewski umiejscowił akcję swojego utworu w XIX-wiecznym Petersburgu, gdzie widzimy starzejącego się mężczyznę czuwającego przy ciele swojej młodej żony. Przypomina on sobie historię swojego małżeństwa i próbuje dociec, dlaczego poślubiona przez niego młoda kobieta popełniła samobójstwo. Po obejrzeniu tego niezwykle przejmującego filmu sięgnąłem po nowelę Dostojewskiego i czytając ją, zapamiętałem: “[…] to, co najważniejsze, tkwi wyłącznie w sercu człowieka”.
Znacznie mniej przypadło mi do gustu słuchowisko radiowe zrealizowane na podstawie “Łagodnej” Dostojewskiego w reż. Katarzyny Michałkiewicz (2019). Być może dlatego, że miałem już zakodowane w swoim umyśle, iż lichwiarzem koniecznie musi być Gajos, a w tytułowej roli nie wyobrażałem sobie nie zobaczyć/ usłyszeć Dominiki Ostałowskiej. Nawet więc Jerzy Radziwiłowicz nie porwał mnie w roli lichwiarza, czy nie zawładnęła mną Jadwiga Jankowska-Cieślak jako Łukieria. W warstwie narracyjnej to oczywiście znakomite słuchowisko, ale trudno spodziewać się, żeby z moimi wyobrażeniami o postaciach, jakie wyniosłem z wcześniejszych doświadczeń, mógł wygrać inny koncept.
Powiedziałbym, że Dostojewski ma jednak u nas dużo więcej szczęścia do słuchowisk niż do bycia wystawianym na teatralnych scenach. Doszczętnie bowiem zostałem oczarowany słuchowiskiem, które zostało zrealizowane przez Polskie Radio na podstawie noweli “Białe noce” w reż. Janusza Kukuły. Jeżeli jest ono jeszcze dostępne w serwisie YouTube, to gorąco wszystkim je polecam! Utwór ten opowiada o losach naiwnego marzyciela, który pogrążony jest we własnym świecie. Samotnie przechadza się całymi dniami po Petersburgu i na moście spotyka młodą kobietę, która jako jedyna go słucha, a później role się odwracają…
Nie jest tajemnicą, że Fiodor Dostojewski to mistrz zaglądania w ludzkie dusze. Słuchowisko “Białe noce” w przekładzie Władysława Broniewskiego nie może nie poruszyć najczulszych strun ludzkiej wrażliwości – szczególnie gdy słyszymy takiej klasy aktorów, jak np. Marzena Gryzińska (Nastusia) czy Jarosław Gajewski (On).
Wielka szkoda, że po inwazji Rosji na Ukrainę zaczęliśmy w kraju nad Wisłą stronić od wielkiej rosyjskiej literatury, która przecież nie ma żadnego związku z polityką. Bardzo bowiem brakuje mi w teatrze i Dostojewskiego, i Czechowa, i Gogola, i Kolady, i Jerofiejewa, którego utwór “Moskwa–Pietuszki” w Teatrze Ateneum tak znakomicie interpretował w swoim monodramie rewelacyjny Marian Opania. Nawet nie ma skandalizującego i antyputinowskiego Władimira Sorokina, który chyba też jest bojkotowany niestety ze względu na przynależność narodową (sic!).
Nie jestem pierwszy, który zdecydowanie twierdzi, że Dostojewski był wybitnym pisarzem. Utwierdza mnie w tym także i jego znakomicie zekranizowana nowela “Mąż pod łóżkiem” (1967) w reż. Stanisława Różewicza. Powiem krótko – to, co pokazali na ekranie Wilhelmi i Pawlik, to istny majstersztyk! Z tak wielkim zainteresowaniem słuchałem jedynie słuchowiska “Czarowna noc” (1990) w reż. Janusza Kukuły z udziałem tych samych aktorów (sic!). Jednakże to już historia na zupełnie inną opowieść, której jednym z bohaterów byłby Sławomir Mrożek jako autor tego znakomitego słuchowiska. Potrafił on na miarę Dostojewskiego zobrazować wyobrażenia i sny jego bohaterów, a tym samym pytać o granice rzeczywistości i urojenia.
JAROSŁAW HEBEL