HEBEL: W polskim kinie zakończyła się pewna epoka

Fot. Klatka z filmu “Obywatel Piszczyk” w reż. Andrzeja Kotkowskiego. Na zdjęciu Jerzy Stuhr w głównej roli.

To chyba nieważne, w którym filmie pierwszy raz zobaczyłem Jerzego Stuhra. Nie wiem, czy była to “Seksmisja” w reż. Juliusza Machulskiego czy “Obywatel Piszczyk” w reż. Andrzeja Kotkowskiego. To chyba bez znaczenia, odszedł bowiem niedawno wielki, wspaniały aktor, wraz ze śmiercią którego zakończyła się w polskim kinie pewna epoka.

Stuhr senior wyznaczył wysokie standardy, którym ciężko jest sprostać, zwłaszcza młodemu pokoleniu aktorów. Jeszcze jestem na tyle młody, że nie pamiętam Jerzego Stuhra z takich filmów, jak np. “Amator” czy “Wodzirej” (w reż. Krzysztofa Kieślowskiego). Dodam, że dopiero po latach obejrzałem je na portalu YouTube. Stuhra nie widziałem nigdy na żywo na teatralnych deskach, ale to, co pokazał w “Deja vu” w reż. Juliusza Machulskiego jako amerykański gangster Johnny Pollack to bezsprzecznie najwyższy kunszt szkoły aktorskiej.

Mieszkam w Warszawie i staram się oglądać naszych wielkich aktorów na żywo w teatrze. Widziałem więc m.in. Janusza Gajosa w “Swidrygajłowie” na podstawie “Zbrodni i kary” Fiodora Dostojewskiego, Krzysztofa Majchrzaka w “Tamie” Conora McPershona, Stanisława Brudnego w “Zbyt głośnej samotności” Bohumila Hrabala, Borysa Szyca w “Procesie” Franza Kafki, Edytę Olszówkę w “Po deszczu” Sergiego Belbela czy Katarzynę Dąbrowską w “Gdybym cię nie poznał” tego samego hiszpańskiego scenarzysty. Bardzo ubolewam, że nie widziałem po mistrzowsku grającego Jerzego Stuhra na teatralnej scenie. No, ale może – kto wie – nie wszystkich można zobaczyć…

W spektaklu teatralnym na żywo widziałem syna Jerzego Stuhra – Macieja, który wybornie zagrał w “Wujaszku Wani” Antoniego Czechowa w reż. Iwana Wyrypajewa. Obraz Jerzego Stuhra, jaki pozostał mi z małego ekranu, to Jan Piszczyk z filmu w reż. Andrzeja Kotkowskiego czy komisarz Ryba z “Killera” w reż. Juliusza Machulskiego. To niby zasadniczo dwie różne postacie, w które wcielił się Stuhr, a jednak tymi rolami aktor zaskarbił sobie moją sympatię. Powiedziałbym, że wykreował obraz sympatycznego inteligenta, który ma w sobie coś z dobrodusznego ciamajdy i dlatego dostaje od życia po pysku.

Nie wspominam już o Stuhrze jako niezapomnianym Maksie Paradysie z “Seksmisji” w reż. Juliusza Machulskiego. Do tego reżysera aktor miał chyba największe szczęście. Moje serce Jerzy Stuhr zawładnął rolą w wyreżyserowanej przez siebie “Pogodzie na jutro” jako Józef Kozioł – chciałoby się powiedzieć “kozioł ofiarny”, który znika, a następnie pojawia się po dwudziestu latach i nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości, która go otacza. Przede wszystkim, nie jest w stanie nadrobić utraconego czasu i odbudować rodzinnych relacji z najbliższymi, na czym najbardziej mu zależy.

Mógłbym w nieskończoność powtarzać, że bardzo żałuję, iż nigdy nie widziałem Jerzego Stuhra na żywo w teatrze, gdyż to właśnie na scenie aktor pokazuje pełnię swoich artystycznych możliwości i umiejętności. Zawsze więc mówię – jeżeli macie tylko okazję, łapcie ją i oglądajcie na żywo właśnie w spektaklach teatralnych naszych znakomitych aktorów. Jeszcze raz może się to bowiem nie powtórzyć i później można bardzo żałować, że nie zobaczyło się tego czy innego aktora. Wsłuchujcie się również w to, co ważnego mają nam do przekazania wielcy aktorzy. Jednym z nich – co nie uchodzi wątpliwości – był Jerzy Stuhr, który niedawno odszedł. Pozostanie jednak w naszej pamięci, poprzez wykreowane przez siebie role filmowe, teatralne i telewizyjne. Zapamiętamy go nie tylko jako komisarza Rybę czy Maksa Paradysa, ale również jako Nadszyszkownika Kilkujadka z “Kingsajzu” Juliusza Machulskiego.

Pozwolę sobie zacytować, co o Jerzym Stuhrze mówił Krzysztof Kieślowski: “Wydaje mi się dość wyjątkowym w Polsce przypadkiem aktora, który »sprawdza się« we wszystkich gałęziach sztuki, które uprawia, to znaczy sprawdza się Stuhr i w filmie, i w telewizji, i w teatrze. Z czego to wynika? Myślę, że decydują o tym dwa elementy, o których warto powiedzieć. Pierwszy stanowi technika, wspaniała technika, opanowana do perfekcji we wszystkich właściwie szczegółach. Druga rzecz, niemniej istotna, przydatna zwłaszcza dla kina, to jego znajomość rzeczywistości. A ponad tymi dwiema umiejętnościami góruje inteligencja. […] On rozumie po prostu wiele z tego, co się dzieje dookoła” [1].

Podczas trwającej ponad pięć dekad kariery filmowej Jerzy Stuhr wystąpił w dziesiątkach produkcji, które trwale zapisały się w historii polskiej kinematografii. Jednym z ważnych filmów w karierze Stuhra był “Dekalog X” w reż. Krzysztofa Kieślowskiego, gdzie aktor zagrał główną rolę. Dwaj bracia [w roli drugiego Zbigniew Zamachowski] dziedziczą cenną kolekcję znaczków pocztowych po ojcu, który nie utrzymywał z nimi kontaktu. Spadek odciśnie piętno na relacji mężczyzn. “Dekalog X” zyskał uznanie widzów i krytyków, a u boku ojca zadebiutował w tym filmie 13-letni Maciej Stuhr. Trudno nie pamiętać, że Jerzy Stuhr użyczył również swojego głosu głównemu bohaterowi w animowanej wersji “Shreka”, a w pamięci widzów zostało wiele kwestii jego “przyjaciela osła”, który w polskiej wersji językowej mówił głosem Jerzego Stuhra.

Odtwórca roli Maksa Paradysa czy Jana Piszczyka również śpiewał. Nie da się zapomnieć fenomenalnego w jego wykonaniu utworu Jonasza Kofty “Śpiewać każdy może” z festiwalu piosenki w Opolu w 1977 roku. Myślę, że zaskarbił sobie tym wielką sympatię milionów oglądających go przed szklanym ekranem.

Jan Englert tak wspominał Jerzego Stuhra: “Był doceniony i jednocześnie znienawidzony przez niektórych, którzy nie lubią wystających ponad miernotę. Dawał sobie z tym radę, nie zawsze miał lekko. Jeżeli mogę powiedzieć, że w moim życiu mam kilka osób, które mogę uznać za artystę – czyli człowieka który stwarza rzeczywistość. Jerzy Stuhr niewątpliwie był artystą” [2].

JAROSŁAW HEBEL


PRZYPISY:

[1] Krzysztof Kieślowski w programie Krzysztofa Miklaszewskiego “Twarze teatru”, TVP3 Kraków [data powtórnej emisji: 17.07.2024].
[2] Aleksandra Boryń/ Nina Nowakowska, “Tak Jan Englert zapamiętał Jerzego Stuhra. »Doceniony i znienawidzony«”, Polsat News [data dostępu: 09.07.2024].