HEBEL: “Historia Henryka IV” w Teatrze Polskim

Fot. Krzysztof Bieliński. Na zdjęciu Andrzej Seweryn w spektaklu “Historia Henryka IV”.

Wybrałem się do Teatru Polskiego w Warszawie na “Historię Henryka IV” nie dlatego, że autorem sztuki jest William Szekspir – co by nie mówić – najwybitniejszy dramaturg w dziejach teatru. Bardzo chciałem zobaczyć Andrzeja Seweryna w tytułowej i tak okazałej roli. Muszę przyznać, że cieszę się, iż mogłem na żywo podziwiać jego wielki kunszt gry aktorskiej.

Nie byłbym sobą, gdybym nie pochwalił Szymona Kuśmidra, aktora wszechstronnego, który świetnie odnajduje się w klimacie Czechowa, Bałuckiego, ale też wybornie potrafi zagrać powierzoną mu rolę w sztuce Williama Szekspira. W spektaklu wybija się Modest Ruciński w roli Hotspura, ale to  co pokazał Paweł Krucz w roli syna króla Henryka IV, to więcej niż znakomita gra. Krucz naturalnie i swobodnie, a co za tym idzie przekonująco eksponuje charakter granej przez siebie postaci. Moją uwagę zwróciła również Hanna Skarga w roli lady Percy.

Szekspir w swojej sztuce pokazuje nam człowieka w kilku wymiarach – społecznym, politycznym, biologicznym czy psychologicznym. Jest to utwór, w którym autor “Makbeta” opowiada o losach czterech Henryków. Widzimy więc sprawującego w sposób autorytarny władzę króla Henryka IV, który zdetronizował Ryszarda II i zasiadł po nim na tronie, ale znalazł się w obliczu rebelii. Jednak to nie wszystko, gdyż jego dawny stronnik – Henryk Percy podburza możnych do buntu, a jego syn Henryk Percy przygotowuje się do poprowadzenia armii przeciwko królowi. Syn Henryka IV – książę Walii (też Henryk) spędza czas na włóczęgach po knajpach w towarzystwie wątpliwego moralnie elementu.

Z wielkim zachwytem oglądałem popis aktorstwa Szymona Kuśmidra, który potrafił oczarować publiczność głosem, ruchem, ale też mimiką czy łotrzykowskim humorem. W trakcie spektaklu wypowiedział też słowami Szekspira kilka prawd, jak choćby dotyczącą pierwszeństwa szklanki przed szablą, czy o bezużyteczności honoru. Sir John Falstaff, a więc bohater grany przez Kuśmidra, do pewnego stopnia przypomina mi postać Zagłoby, wesołka lubiącego się bawić, niestroniącego od alkoholu i rozbawiającego publiczność. Jest jednak przy tym rabusiem, który okrada innych i potrafi opowiadać o sobie niestworzone historie, dzięki czemu widzowie kochają go całym sercem.

Warto zwrócić uwagę, że we fragmencie tego spektaklu mamy do czynienia ze swoistym teatrem w teatrze. To popis wielkich aktorskich możliwości i umiejętności zarówno Szymona Kuśmidra, jak i Pawła Krucza. Pierwszy z nich przedrzeźnia króla Henryka IV, przed którym tłumaczy się z prowadzenia włóczęgowskiego trybu życia jego syn Henryk. Gdy role się odwracają, w króla wciela się jego syn i w brawurowy sposób prześmiewczo punktuje bohatera granego przez Kuśmidra za prowadzenie pijackiego trybu życia. Publiczność zanosi się śmiechem i bawi się fantastycznie, gdy aktorzy wymieniają się razami. Koniecznie trzeba podkreślić, że jest to zagrane na najwyższym z możliwych poziomów, więc ani na minutę nie wkrada się tutaj powiew tandety ze słabych teatrów prywatnych dla widza mało wymagającego.

Zgadzam się, że Szekspir pisze przepiękną poezją i w zasadzie jest zrozumiały dla każdego, chociaż jego sztukę o Henryku IV uznałbym raczej za spektakl dla koneserów. To, co zobaczyłem w Teatrze Polskim to spektakl o władzy, który posiada wymiar ponadczasowy. Nie da się nie zauważyć, że jest to dramat historyczny i rodzinny, gdzie w udany sposób zostaje wpleciona wielka polityka. To też studium moralności i dojrzewania do władzy oraz dzieje spektakularnej przemiany utracjusza w przyszłego króla. Mam wrażenie, że widzom najbardziej do serca przypadł jednak fragment łotrzykowskiej przygody, co zostało zagrane komediowo z rysem farsy w tandemie Kuśmider–Krucz w sposób wręcz rewelacyjny.

Na uwagę zasługuje obrotowa scena, na której grają aktorzy. Dzięki temu jest na niej miejsce na wieże, zamki, tawerny, burdele czy piasek, na którym rozgrywa się symboliczna bitwa na piki pomiędzy zwaśnionymi stronami. Nie można nie dostrzec, że znajduje się na niej również worek bokserski i kozioł Hotspura. Na samej górze siedzi zaś Leszek Lorent, który na perkusji wykonuje wojenną muzykę. 

Bardzo wymowna jest końcówka spektaklu, kiedy zostają spuszczone na dół pętle na szubienice, co musi widzów napawać nastrojem pełnym grozy i lękiem nie tylko przed życiem, ale przede wszystkim przed bezlitosną polityką. Ten zabieg został pomyślany z nadzieją na skłonienie widzów do refleksji i wyciągnięcie właściwych wniosków. Nie mam wątpliwości, że taka chwila namysłu przydałaby się naszym współczesnym politykom.

JAROSŁAW HEBEL


Teatr Polski w Warszawie (Duża Scena) – William Szekspir, “Historia Henryka IV” (przekł. Piotr Kamiński). Reżyseria – Ivan Alexandre. Scenografia – Antoine Fontaine. Występują: Andrzej Seweryn, Szymon Kuśmider, Paweł Krucz, Modest Ruciński, Hanna Skarga i inni.
Spektakl trwa: 205 min. (w tym jedna przerwa).