HEBEL: Czytajmy, oglądajmy i słuchajmy Czechowa
Antoni Czechow bezsprzecznie jest uważany za mistrza krótkiej formy, w której w naturalistyczny sposób potrafił potretować XIX-wiecznych Rosjan z ich wadami i pełną gamą cech charakteru. Gdy czytam Czechowa, zawsze towarzyszy mi wrażenie, jakbym znajdował się pomiędzy baśniowym, takim nieco zaczarowanym światem, a niestety codziennym bytem realnym. Ta literatura bardzo mi smakuje i czym głębiej zanurzam się w nią, tym bardziej czuję się w niej rozmiłowany.
Mogę ubolewać, że nie jestem w stanie czytać Czechowa w oryginale. Wydawnictwo Świat Książki nie podało zaś informacji, kto dokonał przekładu arcymistrzowskich opowiadań autora “Śmierci urzędnika”. W e-mailu z wyjaśnieniem, jakie otrzymałem w tej sprawie z wydawnictwa, mogłem przeczytać, że “Przekład tych tekstów to praca zbiorowa”. Nie ukrywajmy – jest to odpowiedź żenująca! Aż dziwne, że tak renomowane wydawnictwo nie ma świadomości, że autor przekładu uchodzi za swoistego “drugiego autora” vel “małego autora”.
Każdy wie, że uwielbiam chodzić do teatru na spektakle rosyjskich klasyków. Z utworów Czechowa mogłem obejrzeć zarówno “Wiśniowy sad” w reż. Krystyny Jandy, jak i “Wujaszka Wanię” w reż. Iwana Wyrypajewa. Obydwa przedstawienia zostały wystawione na deskach Teatru Polskiego w Warszawie. Później napisałem w recenzji, że tak pięknego spektaklu, jak “Wiśniowy sad” do tej pory nie widziałem. Mogłem również podziwiać w “Wujaszku Wani” brawurową grę Macieja Stuhra w roli Astrowa czy zachwycać się przesłodką Karoliną Gruszką jako Heleną.
Trzeba głośno powiedzieć, że Czechow imponuje zwięzłą ścisłością słowa na równi z precyzją obserwacji i subtelnością psychologii. Opowiadania Czechowa bronią się pomimo upływu czasu czy ogromnych zmian społecznych i politycznych, bo przecież ludzie charakterologicznie nie mogli się zmienić. Często widzimy więc malowniczy idiotyzm inscenizowanych w opowiadaniach zdarzeń i niedorzeczną jędrność postaci. Czechow jest więc pisarzem nie do podrobienia, dzięki czemu tak chętnie sięgamy po jego książki, a jego dramaty dość często goszczą na teatralnych afiszach.
Krótkie utwory, które składają się na tom “Kameleon i inne opowiadania”, to coś więcej niż typowe scenki rodzajowe. Napisane z wielką błyskotliwością przez jednego z najważniejszych pisarzy rosyjskich, który imponował inteligencją i wielkim talentem literackim. Dodajmy, że jego teksty są okryte humorem. To opowiadania niezwykle przenikliwe, w których autor wręcz w groteskowy sposób pokazuje przywary ludzi i absurdy otaczającego ich życia.
Najlepiej czytało mi się opowiadanie “Śmierć urzędnika”, które jest tak naprawdę o tym, do czego może doprowadzić człowieka bezsensowne zamartwianie się sprawami mało istotnymi. Widzimy intendenta Iwana Dmitriewicza Czerwiakowa, który kichnął w teatrze na łysinę siedzącego przed nim generała Bryzżałowa. Wielokrotnie próbował go przepraszać, ale tamten bagatelizował całe to zajście, a następnie po prostu pogonił Czerwiakowa. W końcu zmartwiony urzędnik przyszedł do domu, położył się i umarł.
Czechow był mistrzem realistycznego absurdu, czym potrafił bawić. Czy nie jest jednak prawdą, że nawet i dzisiaj każdy mógłby przejrzeć się w jego tekstach jak w lustrze? Zwróćmy uwagę chociażby na opowiadanie “Dzieło sztuki”, w którym wdzięczny pacjent Sasza Smirnow podarowuje lekarzowi Koszelkowowi w imieniu swoim i swojej mamy wykonany z brązu kandelabr. Nie byłoby w tym niczego zdrożnego, gdyby ten świecznik nie przedstawiał dwóch nagich kobiet w pozycjach zachęcających do uprawiania seksu. Nieco zażenowany doktor oddaje więc otrzymany prezent adwokatowi Uchowowi, któremu zalegał za prowadzenie sprawy sądowej. Prawnik zaś przekazał erotyczny kandelabr komikowi Szaszkinowi, który sprzedał go skupującej dzieła sztuki matce Smirnowa. Niczego nie wiedząc na temat przekazywania sobie przez poszczególne osoby brązowego kandelabra, jej ucieszony syn w ramach nieopisanej wdzięczności podarował go doktorowi Koszelkowowi, którego wprawiło to w niemałe osłupienie i – mówiąc metaforycznie – odjęło mu mowę.
Powiedziałbym, że możemy Rosjanom zazdrościć Czechowa, który przy użyciu minimum słów potrafił niezwykle przenikliwie napisać o sprawach ważnych na płaszczyźnie obrazowej i emocjonalnej. W opowiadaniu “Żarcik” opisał, jak młody człowiek zjeżdżając na sankach ze swoją narzeczoną wyznawał jej miłość. Z jego strony za każdym razem to był żart, o czym ona nie wiedziała, ale po jego wyjeździe służbowym do Petersburga i tak wyszła za mąż za innego. Dla niej jego wyznania pozostaną najpiękniejszymi wspomnieniami w jej życiu, podczas gdy dla niego nie miały one żadnego znaczenia. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że za każdym razem mówił do niej “Kocham cię, Nastusiu!” w trakcie zjeżdżania na sankach z wysokiej góry, żeby przestała lękliwie drżeć.
Nie chcę się powtarzać, ale wielka szkoda, że Wydawnictwo Świat Książki nie zadbało o to, żeby czytelnik mógł wiedzieć, kto jest autorem przekładu. Nie rekompensuje tego nawet wydanie tej książki w twardej okładce i przepięknej oprawie graficznej. Bo choć jest to pozycja, którą świetnie się czyta, to pod względem wydawniczym z przykrością muszę określić ją mianem wydawniczego bubla. Dobrze jednak, że teksty Czechowa możemy czytać, podziwiać jego dramaty na teatralnych scenach, ale również słuchać fantastycznych słuchowisk zrealizowanych na ich podstawie przez Teatr Polskiego Radia.
JAROSŁAW HEBEL
Antoni Czechow, “Kameleon i inne opowiadania”, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2024. Wydawnictwo “utajniło” autora/-ów przekładu 🙁