Czas na poezję: MIROSŁAW BROZIO

Fot. Z archiwum Autora. Na zdjęciu Mirosław Brozio.

Odpuszczenie grzechów

Ojciec był dobrym człowiekiem
Chociaż nie wymyślił szczepionki na raka
Ani nie uratował żadnego wisielca
Gdy wstawał o świcie
I golił się uważnie
Myślał o mojej przyszłości
Przez czterdzieści lat obsługiwał tokarkę
Produkującą pociski do armat
Gdy wracał
Brał mnie na swoje kolana
I spowiadał się w milczeniu
Odpuściłem mu grzechy.

 

Mindfulness

Czasami
Chciałbym odrzucić prawo naturalne
Być wolnym jak ptak,
Który odrzuca słabe potomstwo
Na polu walki
Wraz z innymi lemingami
Biec pod ostrzałem codzienności
Jeść i kopulować
W błotnistym okopie bezmyślności
I zatrzymywać czas
W mindfulness.

 

Wolność

Przysypany ziemią obowiązków
I składanych obietnic
Drążę podziemne tunele
Szukając zagubionej
Dawno wolności
Zakrwawione podpaski
I cichy płacz dziecka
Zatarły o niej pamięć.

 

Punkt omega

Wierzę, że w mojej duszy
Odnajdą samorodki dobra
I z wytopionego kruszcu
Opłacą przewoźnika
Który doda otuchy
I uroni łzę
Jeżeli nie
To wyruszę samotnie
Przez gwiezdne wrota
Tutejszego
Ośrodka opieki paliatywnej
I tak wszyscy
Spotkamy się w jednym punkcie.

 

Voyager

Wysłano mnie
W przestrzeń ludzkich światów
Aby je badać
I czerpać wiedzę
Z bogactwa światopoglądów
Samotnie przemierzam
Świetlne lata mojego życia
I gromadzę informacje o żywych
I tych, co żyją na niby
Moja bateria wyczerpuje się
A nadmiar wiedzy
Zaczyna ciążyć
Centrum łączności
Zamilkło.

 

Pokój bez klamek

Nie zatrzymam piasku w klepsydrze
I przyspieszonego oddechu
Nocnej ekstazy
Dzień za dniem
Tworzy złudne nadzieje
I niczym przyciasnymi ubraniami
Krępuje moje myśli
Nasycony ideą Schrödingera
Tkwię w pokoju bez klamek
Żywy i martwy jednocześnie
Czekam, aż ktoś otworzy
Zamknięte drzwi.