HEBEL: Arcymistrzostwo Marii Seweryn

Marię Seweryn pierwszy raz zobaczyłem w filmie “Boisko bezdomnych”, w którym zagrała żonę człowieka po przejściach, byłego piłkarza Jacka Mroza. Później widziałem ją w “Ośmiu kobietach” w Och-Teatrze i po tym przedstawieniu postanowiłem obejrzeć spektakl, w którym na żywo mógłbym zobaczyć pełną gamę jej możliwości i umiejętności aktorskich. Przyznaję, że pójście do Teatru Polonia na monodram “Na pierwszy rzut oka” było doskonałym wyborem. Maria Seweryn pokazała bowiem w nim najwyższy kunszt aktorstwa, jaki znacznie częściej chciałoby się na co dzień oglądać na teatralnych scenach.
Jestem oczarowany wyborną grą Marii Seweryn w spektaklu wyreżyserowanym przez Adama Sajnuka. Aktorka uwiodła mnie swoją arcymistrzowską formą, w którą tchnęła swój ponadprzeciętny talent i dopracowany do perfekcji artystyczny warsztat. Chociaż temat tego przedstawienia nie należy do łatwych, gdyż porusza kwestię gwałtu, to podziwiałem w tym spektaklu Marię Seweryn od pierwszej do ostatniej minuty. Zafascynowało mnie pokazanie skrajnych emocji i umiejętność płynnego naśladowania poszczególnych pobocznych postaci, a także minimalistyczna scenografia, która nie jest przeszkodą w osiągnięciu sukcesu i przyciągnięciu widzów. Sprawdziła się również multimedialna wizualizacja, która była tylko tłem i nachalnie nie rzucała się w oczy.
Zacznijmy jednak od tego, że Maria Seweryn wciela się w postać dość wziętej adwokatki Tessy, która pracuje w korporacji i skutecznie potrafi bronić m.in. oskarżonych o dokonanie gwałtu. Nie ma z tym najmniejszego problemu, gdyż – jak sama twierdzi – jej rolą jest bronić, a nie wnikać, czy jej klient faktycznie dokonał brutalnego czynu. Dodaje przy tym, że jest jak taksówkarz, który nie wybiera, kto wsiada do jego auta. Ona zaś po prostu ma wygrać sprawę, a gdy jej nie wygrywa, to zajmuje drugie miejsce, czego w jej branży nikt raczej nie lubi.
Gdy poznajemy Tessę, jest pozbawiona uczuć, a nawet wyrachowana. Seweryn z pełnym autentyzmem wchodzi w rolę bezwzględnej adwokatki i gra ją znakomicie. Fenomenalnie opisuje przebieg jednej z rozpraw, w czym pomaga jej używanie mimiki i zmiana barwy głosu, kiedy naśladuje policjanta, sędziego, oskarżonego czy prawnika.
Sytuacja zmienia się, gdy bohaterka grana przez Marię Seweryn zostaje brutalnie zgwałcona przez kolegę z pracy i staje się ofiarą. Widzimy, że stara się przeciwstawić bezdusznemu prawu, w którym wcześniej jako obrończyni odnajdywała się znakomicie. Nie przydają się jej doświadczenia z sali sądowej, gdyż zdaje sobie sprawę, że stoi na straconej pozycji. W trakcie rozprawy wychodzi na jaw, że darzyła sympatią kolegę, który ją zgwałcił, że już wcześniej doszło pomiędzy nimi do zbliżenia płciowego i że tej nocy, kiedy ją zgwałcił, pomogła mu zdjąć z siebie ubranie. Nikogo nie interesuje, że mimo to nie było wtedy jej zgody na uprawianie z nim seksu. To oczywiste, że jestem po stronie sponiewieranej przez system wymiaru (nie-)sprawiedliwości i obdartej z godności bohaterki, która choćby głośno krzyczała, że została skrzywdzona, to i tak ma nikłe szanse na wysłuchanie z uwagą swojej historii, nie mówiąc już o wygraniu na sali sądowej ciężkiej batalii i uzyskaniu zadośćuczynienia.
Warto zwrócić uwagę, że Maria Seweryn zagrała z wielką pewnością i zarazem płynnością, bardzo klarownie, wręcz perfekcyjnie. Pokazała, jak znakomita aktorka powinna w trakcie spektaklu kontrolować swoje ciało czy wypowiadane przez siebie słowa. Ona potrafi to czynić idealnie – także grać ciałem czy grymasem twarzy. Ten spektakl to dwie godziny czystego artyzmu, w trakcie którego artystka nie tylko odgrywa swoją główną rolę, ale również wciela się w poboczne postaci. Jest to sztuka zagrana idealnie, jednocześnie traktująca o trudnych sprawach, że po wyjściu z teatru aż huczy nam w głowie. Bez wątpienia ten spektakl to wielki popis Marii Seweryn, która pokazała najwyższą szkołę aktorstwa.
Aktorce na scenie towarzyszyło bardzo klimatyczne oświetlenie, a także kilka ledowych ramek, na których wyświetlane były obrazy tłumu/przechodniów lub samej bohaterki. Mogliśmy również usłyszeć na żywo muzykę perkusyjną, która ilustrowała to, co przeżywała i o czym opowiadała adwokatka. Muzyka na żywo w trakcie spektaklu teatralnego to rzecz mało spotykana, ale robiąca fenomenalne wrażenie i na długo pozostająca w pamięci widzów. Wbijająca się w ich zmysły i podkreślająca końcowy efekt przedstawienia.
Po tym spektaklu mam ochotę bez końca bić brawo wspaniałej Marii Seweryn, co z przyjemnością uczyniłem na stojąco po zakończeniu jej występu. Na jej twarzy widać było szczerą radość z bardzo dobrze wykonanej pracy, kiedy kilkukrotnie wychodziła do publiczności, kłaniała się i dziękowała za docenienie jej wspaniałej aktorskiej gry. Nie ukrywam, że tęsknię za takim teatrem, jaki reprezentuje Maria Seweryn, a jaki – w dobie postępującej nowoczesności i pogoni za szybką i łatwą karierą – chyba niestety pomału będzie odchodził do przeszłości, nad czym bardzo ubolewam. Cieszmy się jednak, że jeszcze możemy oglądać tak znakomitych aktorów, jak Krystyna Janda, Marian Opania czy Maria Seweryn. Przyglądajmy się im z uwagą i wsłuchujmy się, co mają nam ważnego do przekazania.
JAROSŁAW HEBEL
Teatr Polonia w Warszawie – Suzie Miller, “Na pierwszy rzut oka” (przekł. Klaudyna Rozhin). Reżyseria i reżyseria światła – Adam Sajnuk. Scenografia – Katarzyna Adamczyk. Muzyka – Michał Lamża. Perkusja – Marcin Jahr/ Grzegorz Poliszak. Występuje – Maria Seweryn.
Spektakl trwa: 120 min. (bez przerwy).