GATNY: Zbrodnia na literaturze

Fot. Pixabay.com

Gdyby ktoś chciał przeprowadzić eksperyment prowadzący do degradacji intelektualnej młodzieży, to nie mógłby tego zrobić lepiej niż ministra edukacji Barbara Nowacka. Niczym kulturalny sabotażysta w urzędniczym garniturze zabrała się do wykreślania z listy lektur największych dzieł polskiej literatury. Skutek? Kolejne pokolenia będą znały Mickiewicza i Sienkiewicza co najwyżej z memów, a Reymonta pomylą z jakimś influencerem.

Obrona tradycji nie oznacza rezygnacji z nowoczesności i postępowych poglądów. Wręcz przeciwnie – to właśnie zakorzenienie w kulturze i historii pozwala budować nowoczesne społeczeństwo świadome swojej tożsamości. Warto przypomnieć tu słowa oświeceniowego mędrca: “Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Usunięcie części klasyki z kanonu lektur to prosta droga do wychowania społeczeństwa, które nie rozumie własnej historii i wartości, a więc łatwo poddaje się manipulacji i wpływom.

Czym zawinili mistrzowie pióra, że wypadli z łask ministerialnych? Może byli zbyt polscy, zbyt dumni, zbyt trudni do przełknięcia przez postępową papkę pseudokultury, którą Nowacka chce lać do głów uczniów? W jej wizji edukacji nie ma miejsca na epopeje narodowe, rozważania nad moralnością i duchowe rozterki bohaterów walczących o ojczyznę. Zamiast tego dostaniemy lekkostrawne opowiastki o “wrażliwości” i “nowoczesności”.

Skutki takiej polityki będą opłakane. Ograniczenie klasyki oznacza, że młodzież nie nauczy się myślenia krytycznego, nie zrozumie kontekstów historycznych, nie wykształci poczucia tożsamości narodowej. Będziemy mieli pokolenie, które zna anglosaskie popłuczyny, ale nie ma pojęcia, dlaczego Konrad z “Dziadów” jest wielki, dlaczego Staś i Nel to więcej niż przygodowa bajka i dlaczego “Lalka” Prusa to arcydzieło realizmu.

Zdumiewające, że ministra Nowacka, osoba rzekomo wykształcona, nie rozumie, jak ważną rolę pełni kanon literatury. A może właśnie rozumie, tylko postanowiła go podważyć w imię jakiejś ideologicznej wizji świata, w której nie ma miejsca na tradycję i narodowe dziedzictwo. To już nie reforma edukacji – to kulturalna amputacja, po której młodzież zostanie z wydmuszką zamiast tożsamości.

Takie będzie młodzieży chowanie, jak lektur wykreślanie. I to nie jest tylko problem szkoły – to problem nas wszystkich. Bo naród, który nie zna swoich korzeni, przestaje być narodem. Jeśli dziś pozwolimy na literacką kastrację polskiej młodzieży, jutro obudzimy się w kraju, który nie wie, kim jest.

Czytanie lektur nie jest sprawą polityczną – ani z prawa, ani z lewa. To działanie ponadczasowe, ponad podziałami, wpisane w rozwój każdej cywilizowanej społeczności. Literatura klasyczna nie należy do jednej opcji politycznej – należy do nas wszystkich i jest dziedzictwem, które musimy chronić.

RAFAŁ GATNY