TOMCZYK: Uwodzenie na zlecenie

Fot. Dawid Stube. Na zdjęciu Marta Żmuda-Trzebiatowska i Patryk Pietrzak.

Norm Foster napisał „Moją kochaną Judith” w 1987 roku i od tego czasu sztuka cieszy się niesłabnącą popularnością na całym świecie.

Spektakl od niedawna gości także na stołecznej scenie teatralnej. Na deskach Teatru Kwadrat 7 marca odbyła się premiera „Mojej kochanej Judith”. Tekst przełożyła Elżbieta Woźniak. Spektakl wyreżyserował Michał Staszczyk, który jednocześnie wcielił się w postać jedynego w spektaklu czarnego charakteru – pana Dawida Stafforda. Partnerowali mu Marta Żmuda-Trzebiatowska jako Judith Stafford, Ilona Chojnowska jako Anna Miles oraz Patryk Pietrzak w roli Karla Newhousea.

Foster w tej komedii pomyłek poruszył temat trudny (zdrada małżeńska), ale okrasił go żartem i humorem, przez co sztuka jest lekka jak beza. Jednak czy zabawna?

Oto pan Stafford pragnie pozbyć się swojej żony Judith, by móc ponownie stanąć na ślubnym kobiercu, tym razem z Anną. Klasyczny rozwód nie wchodzi w grę, dlatego pan Stafford zakłada białe rękawiczki. Zakłada je nie sobie, a swojemu podwładnemu Karlowi Newhousowi. Szereg zależności sprawia, że Karl podejmuje się rzeczy praktycznie niemożliwej do zrealizowania: atrakcyjny inaczej życiowy przegryw ma uwieść piękną i uroczą Judith. Z pozoru wszystko ich dzieli. Jednak z czasem okazuje się, że tych dwoje znajduje wspólny język, a pan Stafford zostaje ugodzony mieczem, który sam naostrzył.

Czworo bohaterów poddanych niecodziennej sytuacji na oczach widza przechodzi przemianę i tylko jedno z nich przegrywa. Ale jaka to spektakularna porażka!

Na scenie prym wiedzie tytułowa Judith, czyli Marta Żmuda-Trzebiatowska. Jest delikatna, eteryczna, łagodna, a przy tym uroczo nieporadna. W tym momencie warto wyjaśnić pewną kwestię: w opisie spektaklu pojawia się informacja, że Judith jest żoną idealną, co okazuje się łgarstwem pierwszej klasy. Ma ona jedną, dość kłopotliwą słabość. Otóż z zamiłowaniem sięga po kieliszek i dba, by nigdy nie był pusty. Żmuda-Trzebiatowska w ciekawy sposób oddaje stan jej upojenia alkoholowego. Pani Stafford nie jest stereotypową alkoawanturnicą, a zagubioną, niepewną siebie i swego kobietą. Jakkolwiek to zabrzmi, podoba mi się taka kreacja nowobogackiej alkoholiczki.

Uwagę zwraca także Patryk Pietrzak. Karl w jego wydaniu budzi skrajne uczucia: raz chce się podstawić mu nogę, by zarył brodą w chodnik. Innym razem, i tych razów jest znacznie więcej, podać pomocną dłoń. Karl to bohater dynamiczny. Klasowy fajtłapa w końcu zdejmuje uniform komiwojażera i idzie po swoje… w szlafroku. Pomaga mu w tym zaczesana do góry, w stylu Sinatry, grzywka.

Ilona Chojnowska dobrze oddaje bolączki kobiety, która ciągle jest „tą drugą”, a przecież niczego jej nie brakuje. No może tylko szczęścia.

O postaci granej przez Michała Staszczyka napiszę tylko, że już dawno nikt mnie tak nie zirytował. Już od pierwszych minut spektaklu wyobrażam sobie, jak Pan Stafford zakuty w dyby poddaje się chłoście z ręki żony i kochanki jednocześnie. A na koniec Karl zasadza mu kopa wiadomo gdzie.

Wychodzę ze spektaklu jednak tylko częściowo usatysfakcjonowana. Winowajcę spotyka kara, to najważniejsze. Aktorów ogląda się z przyjemnością. Kostiumy (Karolina Bramowicz) i scenografia (Wojciech Stefaniak) dobrze oddają klimat i charakter bohaterów. Maciej Iwańczyk (reżyseria świateł) nie zawodzi, a moment rozbłysku pioruna mrozi krew niczym w horrorze. Ruch sceniczny (Paulina Andrzejewska-Damięcka) także wypada na korzyść.

Jedyną i największą wadą spektaklu jest tekst. Aktorzy zrobili, co mogli, ale poziom żartu i powielanie oklepanych stereotypów, zabiły potencjał tej komedii. A już awantura o to, czego pan Stafford nie powiedział, ale na pewno pomyślał o figurze Anny to gwóźdź do trumny. W odróżnieniu od części publiczności pękającej ze śmiechu, zaśmiałam się trzy razy. Szkoda. To mogłaby być naprawdę zabawna komedia.

KATJA TOMCZYK


Teatr Kwadrat w Warszawie – Norm Foster, „Moja kochana Judith” (przekł. Elżbieta Woźniak). Reżyseria – Michał Staszczak. Scenografia – Wojciech Stefaniak. Kostiumy – Karolina Bramowicz. Występują: Marta Żmuda-Trzebiatowska, Ilona Chojnowska, Michał Staszczak, Patryk Pietrzak.
Spektakl trwa: 135 min. (w tym jedna przerwa).