HEBEL: Obyśmy nie musieli umierać…

Fot. Pixabay.com

Żyjemy w czasach bardzo niepewnych, kiedy pokój nie jest już tak oczywisty, jak z perspektywy zwykłego śmiertelnika wydawało się to przez co najmniej kilka ostatnich dekad. W ostatnim czasie dla nas w Polsce wojna była czymś bardzo abstrakcyjnym, mimo że na świecie toczyły się lokalne konflikty. Myślę, że chyba każdy powinien się zgodzić, iż zupełnie czymś innym jest obejrzeć film wojenny, a czymś wręcz niewyobrażalnym doświadczyć na własnej skórze wszelkich okropności, jakie niesie ze sobą każdy konflikt zbrojny.

*

Nie chcę wymądrzać się na temat tego, jak bardzo w historii wycierpieliśmy jako naród czy to ze strony naszego zachodniego, czy też wschodniego sąsiada. Jako warszawiak urodziłem się w 30. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, niepodległościowego zrywu pokolenia Kolumbów. Nie chciałbym, żeby w przyszłości młodzi ludzie musieli płacić najwyższą  cenę za walkę o niepodległą ojczyznę. Żeby kraj, za który przelewaliby krew, co najmniej na kilka dekad straciłby suwerenność. Żeby rządzili w nim namiestnicy z obcego nadania i do utrzymania się przy władzy stosowali najbardziej brutalne metody siłowe w celu spacyfikowania buntu i obywatelskich protestów.

*

Do czasów Powstania Warszawskiego powrócił Roman Bratny w powieści „Kolumbowie. Rocznik 1920”, która została sfilmowana przez Janusza Morgensterna. Na ekranach telewizyjnych mogliśmy oglądać Jana Englerta, Władysława Kowalskiego, Karola Strasburgera czy Marka Perepeczkę. Andrzej Wajda z kolei pokazał antyheroizm powstańczy w filmie „Kanał”, za który otrzymał Nagrodę Specjalną Jury na 10. MFF w Cannes. W PRL-u bardziej koncentrowano się na naświetlaniu, jak bardzo wycierpieliśmy z rąk niemieckiego okupanta, niż na mordach, grabieżach i gwałtach popełnionych przez  rozpasanych sowieckich sołdatów. Tak też było w przypadku niezwykle popularnego serialu „Polskie drogi”, który jednak porażał niezwykłym realizmem okupacyjnym. O Katyniu zaczęto mówić dopiero po przemianach 1989 roku, kiedy w wyniku rozmów przy okrągłym stole zaczęliśmy żegnać się z komunizmem i ponownie wybijać się na niepodległość. To wtedy przeczytałem dwie wstrząsające książki: „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i „Na nieludzkiej ziemi” Józefa Czapskiego. O „Archipelagu Gułag” Sołżenicyna już nie wspominam… czy „Dniu z życia Iwana Denisowicza”.

*

Z czym jednak przede wszystkim kojarzy nam się wojna? Każdy konflikt zbrojny jest naznaczony śmiercią, co wydaje się dość oczywiste. Na froncie giną walczący żołnierze, ale poza nim też zupełnie niewinni cywile. Tak było całkiem niedawno na Ukrainie w Buczy, gdzie wojska Putina popełniły jedną z najstraszniejszych zbrodni wojennych, dokonując egzekucji czterystu ukraińskich cywilów. Również szkoła podstawowa w Hulajpołe na południowym wschodzie Ukrainy została zniszczona w rosyjskim ostrzale. Takich przypadków, na które nie może być zgody cywilizowanego świata, jest dużo więcej.

*

Dlaczego tak się dzieje, że giną słabi i bezbronni? Dlaczego nie obowiązują żadne prawa moralne i są palone całe wsie i miasta, dochodzi do gwałtów, grabieży i zbrodni? Zbigniew Herbert obrońcom mógłby odpowiedzieć słowami z „Przesłania Pana Cogito”: „[…] bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny/ w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy”[1]. Czyli co? Opowiedzenie się po stronie dobra – upokorzonych, poniżonych, skrzywdzonych, kalekich, jak i tych, którzy zapłacili najwyższą cenę, żeby obronić siebie, swoje rodziny i własne państwo.

*

Polityka to nie biznes, o czym zapomina obecny prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump i jego ludzie z Partii Republikańskiej. Nie można do stołu negocjacyjnego zapraszać zbrodniarza Putina, który powinien zostać osądzony przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze. No i przede wszystkim – izolowany, a nie tak jak w latach 30. minionego wieku był ugłaskiwany i bagatelizowany Adolf Hitler, który poprzez to rozhulał się na całego i zgotował nam piekło na ziemi. Głęboko wierzę, chociaż trudno to zaobserwować, że wewnątrz polityki jeszcze drzemią pokłady wartości moralnych. Na jej sztandarach powinno być wypisane: umiłowanie pokoju, wolności, swobód demokratycznych i poszanowanie praw człowieka i obywatela.

*

Chciałbym, żeby na wieki to już był czas przeszły, kiedy młodzi ludzie musieli odbijać swojego kolegę Janka Bytnara „Rudego”, który był wieziony z katowni gestapo w Alei Szucha w Warszawie. Człowiek powinien żyć, kochać, być może i cierpieć, ale niekoniecznie umierać za wcześnie. Nie po to się rodzimy, żeby rozstawać się z życiem w imię decyzji rządzących światem. Z wielkim przerażeniem oglądałem film Jana Komasy „Miasto 44” i dogłębnie wstrząsnęła mną scena, w której bezbronny główny bohater z ukrycia widział, jak pluton egzekucyjny złożony z esesmanów rozstrzelał m.in. jego małego brata i matkę. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wielki ból zawładnął jego sercem i psychiką. To jest trauma, która pozostawia w naszym wnętrzu wielki ślad do końca życia. Obyśmy nigdy nie musieli stawać w obliczu podobnych doświadczeń, które potwornie przeorają naszą psychikę i spustoszą nasze wnętrze.

*

Przypomina mi się film „Godzina W”, w którym młodzi ludzie rwą się do walki z hitlerowskim okupantem. Widzę również w „Urodzinach młodego warszawiaka” Jerzego Bieleckiego, gdy poślubiona przez niego w czasie Powstania Warszawskiego dziewczyna zginęła i to, co z jego perspektywy było piękne, przybrało formę wielkiej, krwawiącej rany i bolesnej traumy. Jej dopełnieniem jest piekło, które przeżył Szpilman w „Pianiście” w reż. Romana Polańskiego. Nie mógł nie poruszyć mnie film Feliksa Falka „Joanna” o kobiecie, która w czasie okupacji próbowała uratować małą żydowską dziewczynkę. Chociaż stała się dla niej najbliższą osobą, nie było jej dane spełnić swojej powinności wobec bliźniego, zupełnie bezbronnego żydowskiego dziecka.

*

Zawsze będę bronił serialu „Czas honoru” – nie tylko za świetną muzykę skomponowaną przez Bartosza Chajdeckiego. W tym filmie, którego akcja rozgrywa się głównie w okupowanej Warszawie, a później w stolicy rządzonej przez komunistów, dla jego bohaterów liczą się wartości, za jakimi tak naprawdę większość z nas tęskni. Widzimy młodych ludzi, którzy angażują się w ruch oporu, często niestety płacąc wysoką cenę. Nie zmienia to faktu, że wartością najwyższą jest życie – bez względu na status majątkowy, pochodzenie narodowe czy wyznawaną religię. Nikt nie posiada prawa, żeby nas go pozbawiać, gdyż ma urojenia spowodowane wyznawaną przez siebie ideologią. Oby nigdy więcej…

JAROSŁAW HEBEL


PRZYPISY:
[1] Zbigniew Herbert, „Przesłanie Pana Cogito”, https://fundacjaherberta.com [Data dostępu: brak daty dostępu].