Czas na poezję: DANUTA SUT-KARYKOWSKA

***
mówiłeś
nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki
wchodzę do lodowatej wody
kaleczę stopy o ostre krawędzie kamieni
boli tak samo
mówiłeś
historia zatoczyła koło
wróciliśmy do punktu wyjścia
rozglądam się
wszystko jest inne
punkt wyjścia stał się
jednym z punktów odniesienia
milczysz
zbyt dużą wagę przywiązywałam
do słów
Próba słów
sprawdzam słowa
wypowiadam je powoli
z rozmysłem
aby się przekonać
czy jeszcze coś znaczą
powtarzam wielokrotnie
poddaję próbie
ich sprawczą moc
przypominam sobie dawne znaczenia
i odkrywam nowe smaki
testuję je na skali odczuwania przyjemności
słowa mają się dobrze
to rzeczywistość jest chora
słoneczny sad
lubię ten spokój
z którym przechadzasz się
między ulami
ostrożnie wyjmujesz ramki
z plastrami miodu
złota słodycz spływa na serce
w powietrzu unosi się zapach
pszczelego kitu i szczęścia
odchodzisz rozsiewając
aurę tajemniczego dobra
już się nie boję ukąszeń
***
A co ze słowami, których nie oswoiłam,
nim mroczny listopad uśpił wszystko, co dzikie?
Nie to, że nie chciałam – po prostu nie umiałam.
Nie ma się czym chwalić, lecz każdemu się zdarza…
Czy wystawią pyszczki jak zwierzątka po zimie
i wiedzione głodem przybiegną jeść mi z ręki,
by obrosnąć w zdania, a może nawet w wiersze
pełne tłustych rymów i bogatych metafor?
A co ze słowami, których nie przytuliłam,
nim srebrny listopad zmroził wszystko, co kruche?
Nie to, że nie chciałam – po prostu nie zdążyłam.
Albo to wymówka, dobra jak każda inna…
Czy nieutulone, obumrą razem z liśćmi,
by użyźnić glebę pod całkiem nowe wersy
i kiedyś zakwitną na gałęziach starych drzew,
karmione sokiem ust, lecz może już nie moich?
happy birthday
nareszcie uśmiechasz się na profilowym
piszesz że wszystko dobrze
no to fru cieszysz się przed podróżą
wcześniej był alkohol rozwód terapia
spływają urodzinowe życzenia
najlepszego dawny sąsiedzie
i niech ci się dobrze wiedzie
zdrowia zdrowia i jeszcze raz pieniędzy
enjoy your day
już wieczór
masz trzydzieści trzy nowe wiadomości
to dobry wynik
od dwóch lat nie żyjesz