GATNY: Gwiazdy na Pokładzie Egzaltacji

Fot. Pixabay.com

Nie da się ukryć, że współczesny świat celebrytów przypomina nieco balet absurdalnych postaci, gdzie głównymi tancerzami są nie tyle artyści, co mistrzowie autopromocji. W erze, w której jeden selfie zrobiony o świcie może przynieść więcej lajków niż tradycyjny obraz w galerii, próżność stała się walutą wyższej rangi.

Zastanówmy się chwilę – kiedy ostatnio zobaczyliśmy, żeby celebryta zapomniał o błysku fleszy? Wydaje się, że każdy z nich ma wbudowany radar do wyszukiwania okazji do pokazania najnowszej kreacji, niezależnie od tego, czy jest to limitowana edycja butów, czy po prostu zwykła koszulka, którą można z łatwością kupić za grosze. W ich świecie prawdziwa wartość to nie umiejętności, a umiejętność zrobienia idealnego zdjęcia, w którym odbija się nie tylko blask bogactwa, ale i… egocentryzmu. O talencie nie ma mowy.

Trudno nie uśmiechnąć się na widok, gdy obok siebie stają gwiazdorzy show-biznesu, by rywalizować o tytuł „najbardziej zadbanego w lustrze”. Może powinniśmy kiedyś zorganizować konkurs na najpiękniejsze selfie, gdzie oceniać będą nie tylko kąty, filtry i oświetlenie, ale przede wszystkim – jak dużo próżności można zmieścić w jednym ujęciu?

Niektóre gwiazdy zdają się być przekonane, że ich status to magiczna tarcza, chroniąca przed wszelką krytyką i zdrowym rozsądkiem. Wystarczy jeden tweet czy instastory, a już setki tysięcy internautów łapią się na lep sławy, blichtru i… niekiedy po prostu – głupoty. Ich wypowiedzi często przypominają bardziej scenariusz do komedii absurdu niż poważną i sensowną wypowiedź. Czy to jednak wina mediów, które karmią ten zjawiskowy szał na chwilową sławę, czy może sama istota bycia celebrytą w XXI wieku? A może iluzja, że my też… możemy spróbować, posmakować.

Prawdopodobnie odpowiedź leży gdzieś pośrodku. W końcu, jeśli świat potrafi wydobyć z każdej, nawet najmniejszej, iskry ludzkiej próżności spektakl, to celebryci stają się naturalnymi aktorami tej farsy. A my, widzowie, z zapartym tchem oglądamy, jak na tle codziennych problemów – jak np. zatkany ekspres do kawy czy spóźniony autobus – rozgrywa się dramat nowoczesnej kultury, w którym główną rolę odgrywa nie talent, a umiejętność zabłyśnięcia… nawet jeśli tylko na jeden, migotliwy moment.

Na koniec dnia warto zapytać: czy naprawdę potrzebujemy takiej dawki spektakularnej bzdury? Może wystarczy czasem odłożyć telefon, spojrzeć w lustro bez obiektywu i przypomnieć sobie, że prawdziwa wartość tkwi nie w odbiciu zrobionym przez filtr, lecz w autentyczności i zdrowym dystansie do samego siebie? A póki co – świat celebrytów będzie się kręcił dalej, jak karuzela próżności – niezależnie od tego, jak absurdalny wydaje się ten taniec.

A może prawda jest banalna: próżność i momenty głupoty stanowią nieodłączny element tej kultury, która, choć bywa obiektem krytyki, dostarcza nam niekończącej się rozrywki.

RAFAŁ GATNY