Czas na poezję: ADAM MIKS

Fot. Z archiwum Autora. Na zdjęciu Adam Miks.

Nastolatek

Taki teatr,
w którym grasz
kogo tam chcesz.

A tak naprawdę
otrzymałeś rolę
nastolatka bez suflera.

 

Matura

Osiemnastoletnia dziewczyna
spacerująca w pobliżu
liceum ogólnokształcącego

w
dresach
z nadrukiem
postaci Walta Disneya

czeka

 

Tańczy

Tańczy na oliwkowej zieleni
błękit żwir
Świerszcze na klepisku
Dziewczyna wciąż tańczy
co przywołuje czerwień ubrania
Wyprostowana w głos myśląca
obramowana nagłą chmur

Jeszcze żyje

 

Przyszłość

Przyszłość
jest
chusteczką opadającą.
Zanim schwycisz ją za rogi,
tyle zdarzyć się powinno.
Zadowolenie, przeinaczenie,
zasianie, rozmyślanie,
kołysanie, czekanie,
jakże piękne są myśli.
Delikatnie drży podłoga,
płaszczyzna przetrwania.

 

Poranek

Drzewo mało
mówi o krewnych.

Tylko od czasu do czasu
spada gałąź, dziecko poranka.

Szorstkość osuwania się
powoduje niechęć. Nie pytamy o
dalsze i bliższe parantele.

Jednak poranek rozprzestrzenia się,
ma moc.

 

Tęsknota

Zaświeć zapomnieniem i wspomnieniem,
daleka nieznajomo. Nie jesteś jednak
owinięta mgłą, jak prorokowała pieśń,
ja jestem.

Kurz wygasi zapał i bezruch jednostajny,
daleka nieznajomo. Jednak to nie ty
prześlizgniesz się przez tunel tęsknoty,

gdzie jestem.

 

1945. Dziewczyna czyta

Ruiny nie kłamią, min niet.
Es gibt keine Minen mehr, Warszawo.

Dziewczynka w berecie jest nieświadoma
niemiecko-rosyjskiego paktu o deptaniu słowa,
aby nie przemieniło się w poezję. Dopiero czyta,
metafora już niepotrzebna.

Bochenki chleba, które chce sprzedać,
pofałdowane jak nieistniejące ulice,
ułożone w tunel.