Czas na poezję: JUSTYNA KASPRZYK

Fot. Z archiwum Autorki. Na zdjęciu Justyna Kasprzyk.

Dopełniaczem kocham

wydarzyłeś mi się
jak czarny kot przemknąłeś
przeze mnie

wygiętym grzbietem
w poprzek

odmieniając
każdym przypadkiem

Twoje linie papilarne echem
za oknem pożar

 

Cito

gubimy siebie
resztę wydając bilonem
krótkim dniem się sycąc
(dłuższą nocą raczej)

środek cywilizacji
pędzące cyfry na wyświetlaczu
bliskości wyznacznikiem

spotkanie (ust)
na światłach mijania
zaglądających w oczy

pośpiech przechodniów
bezdotykowa myjnia
akumulator pada

 

Analogowo

ile jeszcze
śladu Ciebie
na światłoczułej części

przenikasz wiązką
światła (może mroku)
rozedrganiem zostawiając ciało

po omacku
wywołuję Twój profil nade mną
resztką chemii między nami

na kliszy (bez kolorów)
zmysłami utrwalając to,
co miłością nazwane

 

Nastoletni wciąż

jak pierwszy raz
w parku
pod osłoną nocy

z dala od wstydu
całujesz
niepokojem drżąc w posadach

jakbyś znów
chciał uciec na wagary
wiosną

 

Bez cukru kocham

20 metrów kwadratowych wspomnień
z okna Belweder
beżowa sofa nadtopiona papierosem
dźwig windy obok
hukiem wchodzi między nas

zmęczeni dniem pijemy kawę
prawie 3 łyżeczki cukru Ty
ja proszę bez

Netflix
zamykam oczy
dobrze mi

wykrawam z nich jeszcze kilka
by zmieścić wspólne łóżko

w półmroku
blisko
najbliżej już do Ciebie

za oknem deszcz
ciasno mi
dźwięk windy tylko tłem