HEBEL: Nostalgia za czasem przeszłym

Bardzo poruszył mnie tomik wierszy „Lustra” Roksany Maksysz, która pisze w sposób nostalgiczny. Poetka przegląda się w tytułowych lustrach, tęskniąc za czasem przeszłym. Autorka nie tylko potrafi dobrze pisać i trafiać w najczulszy punkt każdego z czytelników, ale jest również utalentowana plastycznie. Niezwykła wrażliwość na otaczający ją świat ma wymiar emocjonalny i przekłada się na to, jak czytelnicy odbierają tworzoną przez nią poezję.

Maksysz w głównej mierze posługuje się opisem, chociaż paradoksalnie tworzona przez nią poezja skłania do głębokiej refleksji nad życiem. W pisanych przez nią wierszach dostrzegam dojrzałość i wynikającą z niej mądrość, jak np. w utworze „Czekając”, kiedy pisze: „czekając na miłość/ można nie zdążyć się zakochać”. Wiersze utrzymane są w ciepłym, nawet powiedziałbym, że bardzo serdecznym klimacie. Niektóre z nich posiadają także wydźwięk bardzo osobisty, jak np. „Wakacje w Nierodzimiu”. Poetka wspomina w nim bliskie osoby – swoją mamę i brata. Pisze o rzeczach banalnych, ale z perspektywy czasu każdy musi przyznać, że bardzo istotnych dla naszej tożsamości kulturowej, kształtującej się właśnie w rodzinnym domu, z którego ją wynosimy. Autorka bardzo mnie rozczula, kiedy wyznaje: „i wciąż czuję się dzieckiem/ gdy przeglądam zdjęcia z wakacji”.

Zwróciłbym uwagę na dwa utwory w których wspomina w nich swojego tatę („Szkice mojego taty” i „Mogliśmy tato”) i np. pisze: „nie nauczyłeś mnie/ radzić sobie bez ciebie”, a także dodaje: „tyle mogliśmy jeszcze zrobić tato”. Słowa te zawierają bardzo mocny ładunek, który nie może czytającego nie chwytać głęboko za serce. Chociaż Maksysz pisze w sposób prosty, niepotrzebnie nie komplikuje swojej poezji (co jest zaletą!), to jednak porusza sprawy szalenie istotne dla naszej egzystencji na tym świecie. Po śmierci drogiej nam osoby często w sposób niezbity przekonujemy się bowiem, że czasu nie da się cofnąć czy choćby tylko zastopować.

Czasami warto pamiętać, że niewiele potrzeba do szczęścia, którego źródłem mogą być nasi bliscy. Roksana Maksysz tak o tym pisze w wierszu „Szczęście”: „wystarczy jednak/ że wieczorem spojrzę na syna/ tak/ ten dzień był udany”. Mnie szczególnie jednak ujął fragment wiersza „A gdy będę”, w którym poetka zawarła wolnościową filozofię życia: „a gdy będę już stara/ pozbędę się wstydu lenistwa/ i roztrwonię/ resztę życia”. W jej poezji zawiera się trafna diagnoza natury egzystencjalnej, kiedy wyznaje: „trzymają i mnie przy ziemi korzenie/ tak jak te stare drzewa” („Burza”).

Być może zabrzmi to banalnie, że człowiek składa się nie tylko z ciała, ale także z duszy. Autorka w wierszu „Egoizm” wyznaje: „czytałam książkę/ karmiąc swą egoistyczną duszę”. Czy nie lepiej powiedzieć, że duszę głodną, którą należy odżywiać? To z serdecznej wrażliwości autorki wypływa mistrzowska umiejętność malowania słowem. Możemy się o tym przekonać w wierszu „Zima”, w którym widzimy poetkę zasiadającą przy oknie i przepięknie opisującą zimowy pejzaż. Potrafi jednak ona również uzmysłowić czytelnikowi, że każde życiowe doświadczenie nas zmienia, co zauważa w utworze „Pierwsza miłość”: „wspomnienie minionego lata/ wciąż tkwi w jej spojrzeniu”.

Znakomicie czyta się tomik poetycki Roksany Maksysz, która swoją twórczością wprawiła mnie w nastrój melancholijno-refleksyjny, za co bardzo dziękuję. Lubię obcować z mądrym słowem, którego nie brakuje w jej zbiorze wierszy. Widać, że jest poetką utalentowaną, mądrą i niesamowicie wrażliwą. Powiem krótko – warto sięgnąć po jej tomik poezji. Gorąco polecam!

JAROSŁAW HEBEL


Roksana Maksysz, „Lustra”, atonce.pl, bmw 2025.