TOMCZYK: Gra o przetrwanie

„Jesteś moim ulubionym pisarzem. I nigdy cię nie wypuszczę”.
Annie (Ewa Wencel) w spektaklu „Misery”
Scena Kameralna im. Jana Kobuszewskiego Teatru Kwadrat to najciekawsza scena kameralna, jaką widziałam. Otoczona z dwóch stron widownią, stanowi centrum niewielkiej przestrzeni ulokowanej w suterenie kamienicy przy Marszałkowskiej 138. To tu od 2017 roku wystawiana jest sztuka pt. „Misery” na podstawie słynnej powieści Stephena Kinga o tym samym tytule.
W przekładzie Jacka Kaduczaka i reżyserii Roberta Glińskiego historia zyskuje komediowy rys, przy jednoczesnym metodycznym budowaniu napięcia.
Paul Sheldon (w tej roli pełen uroku osobistego Piotr Polk), autor poczytnych powieści o tytułowej Misery, znajduje się w potrzasku. Nieszczęśliwy traf sprawia, że ląduje w domu Annie (takiej twarzy Ewy Wencel jeszcze nie widziałam!), emerytowanej pielęgniarki, która jednocześnie jest jego największą fanką. Już ten fakt zwiastuje nadchodzące komplikacje. Oto narasta konflikt między rzeczywistością a wyobrażeniem. Idol okazuje się nieco inny, niż zakładała Annie i dlatego postanawia sprawić, by pisarz działał pod jej dyktando. Nie jest to trudne, gdyż po wypadku samochodowym Paul ma połamane obie nogi i cierpi z powodu silnego bólu. Można domyślić się, kto sprawuje pieczę nad apteczką.
Wraz z rozwojem sytuacji (i stopniową poprawą samopoczucia) Paul podejmuje dramatyczne próby ucieczki, ale bezwzględna Annie skutecznie je udaremnia. Do czasu.
Jedyną osobą, która może pomóc Paulowi, jest szeryf (amerykański macho Marcin Piętowski wyjęty wprost ze „Strażnika Teksasu”), ale i on… No cóż, w starciu z Annie nie daje rady.
Spektakl trwa prawie dwie godziny, a na scenie przez większą część czasu występuje zaledwie dwoje aktorów, w tym jeden przykuty do łóżka, co znacznie, o ile nie w ogóle, ogranicza ruch sceniczny. Na szczęście dynamikę wprowadza Annie. Biega, pojawia się i znika, zmienia kreacje, ciska piorunami, by za moment przeistoczyć się w dobrą samarytankę.
Polk i Wencel doskonale uzupełniają się na scenie. Ten duet to aktorskie jing i jang. Widać wieloletnie zgranie, znakomite wyczucie rytmu, porozumienie bez słów. Elementy komediowe wypadają naturalnie, a niewymuszone żarty bawią. Jednocześnie momentami skóra cierpnie. Jak na przykład podczas kolacji. Wencel w romantycznym wydaniu Annie jest znakomita. Ubywa jej dwadzieścia lat (i bynajmniej nie wypominam tu wieku), przypomina młodą, zakochaną pierwszą miłością dziewczynę. Ten jeden moment jest jakby wyjęty z zupełnie innej historii. Z kolei Polk prezentuje wszystkie odcienie bezradności oraz stopniowo rodzącej się woli walki o przetrwanie. Bardzo to ładnie pokazano.
Oszczędna scenografia, skromne kostiumy i wstawki audio dopełniają rzeczywistość małego amerykańskiego miasteczka.
Warto wybrać się na ten kameralny spektakl, gdzie aktorzy są na wyciągnięcie ręki, na wyłączność setki widzów, a wszystkie elementy dopracowano z precyzją chirurga i finezją włoskiego krawca.
KATJA TOMCZYK
Teatr Kwadrat w Warszawie – Stephen King, „Misery” (przekł. Jacek Kaduczak). Reżyseria – Robert Gliński. Scenografia – Wojciech Stefaniak. Kostiumy – Ewa Gdowiok. Występują: Ewa Wencel, Piotr Polk, Marcin Piętowski.
Spektakl trwa: 110 min (bez przerwy).