WARSZAWSKI: Barwna dawna Polska
Zastanawiałem się, co mam napisać o historycznej książce Jacka Komudy, który zobrazował w niej przedrozbiorową Polskę. Dlatego długo zwlekałem z napisaniem recenzji tej pozycji Komudy, który skądinąd jest autorem ciekawych powieści historycznych. Jego książkę „Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą” czytałem w autobusie w drodze do pracy, chociaż równie dobrze mógłbym upajać się jej lekturą w toalecie. Dobrze czyta się najnowszą publikację tego pisarza, który próbuje wyjaśnić, jak doszło do tego, że tak wielkie, dumne i potężne państwo przestało istnieć.
Komuda publicznie jest znany jako fascynat rycerstwa. Z jego najnowszej książki można dowiedzieć się wielu ciekawostek odnośnie do kultury i obyczajów, które panowały w dawnej Polsce. Widzimy m.in. jak na przestrzeni wieków zmieniała się moda dotycząca szlacheckiego ubioru, czy też – jak bardzo ewoluowało pośród szlachty podgalanie łbów. Zwyczaj ten zanikł dopiero po rozbiorach, kiedy odnotowaliśmy zdecydowany spadek znaczenia tej grupy społecznej.
Nie jest tajemnicą, że nasi przodkowie posiadali ściśle określone zasady postępowania, coś jakby na wzór savoir-vivre`u, po czym poznawano szlachetnie urodzonego. Brak ogłady w wychowaniu i codziennym postępowaniu, między innymi nieumiejętność zwracania się do niewiast, poddanych czy służby, miało demaskować nieprawdziwych szlachciców.
Co poniektórzy mogliby być zdziwieni, że w czasach Polski przedrozbiorowej nie urządzano balów sylwestrowych. Ostatni dzień w roku szlachcic spędzał z rodziną, a następnie w kościele. Nie zmienia to faktu, że nasi sarmaccy przodkowie bawili się swawolniej i huczniej od współczesnych nam sylwestrowiczów.
Gdy dzisiaj na ogół świętujemy od Bożego Narodzenia do Nowego Roku, w czasach szlacheckich bawiono się po Nowym Roku, kiedy zaczynał się karnawał. Szlachta urządzała bankiety, maszkary, hulanki i trwające często całe tygodnie kuligi, w czasie których przemieszczano się z miejsca na miejsce. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, kiedy okoliczna szlachta wpadała z niezapowiedzianą wizytą do najbliższego sąsiada, wypijała mu wszystkie zapasy wina i miodów, pustoszyła spiżarnię z przechowywanym jadłem, po czym zabierała go na sanie i jechała do kolejnego gospodarstwa. W tych trwających po kilka tygodni pijatykach i ucztach biesiadnicy często umierali z przepicia.
Najlepiej czytało mi się fragmenty o pijanicach w dawnej Rzeczypospolitej, do których można by zaliczyć Adama Leona Małachowskiego, krojczego koronnego, który miał przepić ponad milion złotych i za jednym haustem potrafił opróżnić puchar o pojemności dwóch butelek wina. Ciekawym typem moczygęby był również Piotr Borejko, kasztelan zawichojski, który był nazywany „pijakiem pobożnym”. Nie ukrywał on, że bardzo lubił upijać się w towarzystwie duchownych. Pretekstem do tego miały być medytacje religijne z przybywającymi do niego zakonnikami, co często miało przemieniać się w rozmyślania nad szklanicą wina lub kuflem piwa. Za najsławniejszego pijanicę w dawnej Polsce autor uznaje Karola Stanisława Radziwiłła, który zasłynął z bardzo oryginalnych metod otrzeźwiania się po długotrwałych pijatykach. Kazał między innymi polewać się wiadrami wody lub udawał się do kaplicy, gdzie śpiewał pieśni kościelne, dopóki nie wytrzeźwiał.
Ktoś mógłby zapytać, czy pijanice i moczygęby przyczyniali się do upadku Polski przedrozbiorowej? Zgodziłbym się z autorem książki, który twierdzi, że „pijaństwo było jedną z przyczyn zepsucia obyczajów i anarchii”, ale jednocześnie warto dodać, że jednak niewielu ze znanych hulaków i pijaków bezpośrednio przyłożyło rękę do rozbiorów. W zasadzie nie ma wśród nich zdrajców, za to staropolscy pijanice byli bardzo żywymi i jednocześnie kontrowersyjnymi symbolami sarmatyzmu i staropolskich obyczajów.
Książka jest porządnie wydana, tak jak lubię, a więc przede wszystkim w twardej oprawie. Czytelnik ujrzy w niej dawną Polskę, która imponowała wolnościami, kulturą i potęgą. Przede wszystkim jednak dowie się, jak państwo rozsławione przez bohaterskich hetmanów i husarzy zostało do reszty roztrwonione przez swoich obywateli.
JÓZEF WARSZAWSKI
Jacek Komuda, „Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą”, Fabryka Słów, Warszawa 2025.