OCHODEK-SZPAK: O wolności w literaturze

Kiedy przewracam kartki książek, słyszę platoński dajmonion, szelest duszy albo sumienia. O sumieniu prowadził rozważania między innymi jeden z najmłodszych laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie literatury z 1957 roku, eseista, dramaturg, pisarz i teatralny reżyser, Albert Camus. „Sama walka w drodze na szczyty wystarcza, aby wypełnić serce człowieka” zapisał w „Micie Syzyfa”. Ta sentencjonalna myśl otwiera szereg interpretacyjnych możliwości. Spośród wielu odczytań najbliższe mi to, że nie tyle liczy się osiągnięcie celu, co droga do tego celu prowadząca.
Przywołany esej to jeden z tekstów programowych dla francuskiego egzystencjalizmu. Autor zinterpretował w nim grecką opowieść o królu Koryntu, sprytnym plotkarzu, który nie tylko podkradał ambrozję z olimpijskiego stołu, ale również przekonał żonę, by nie pochowała go w zgodzie z greckim obrządkiem. Pamiętamy cenę, jaką zapłacił za bunt i pogardę wobec boskich praw.
Grecki mit jest dla Camusa alegorią losu człowieka XX wieku. Syzyf zostaje nazwany „proletariuszem bogów”, bezsilnym i zbuntowanym, a jego najważniejszą cechą staje się świadomość. Choć nie jest łatwo zmienić swoją historię, można przecież zmienić swój stosunek do niej, bo jak zauważa Camus: „Przeznaczenie jest sprawą ludzką, która musi być rozstrzygnięta przez ludzi”.
Syzyf z eseju nie chce pozbyć się ciężaru/pracy, polegającej na wtaczaniu pod górę głazu, który tuż przed szczytem za każdym razem stacza się w dół. Syzyf chce zamienić wyrok bogów w egzystencjalny akt wolności i tak czyni. Camus proponuje czytelnikom, by wyobrazili sobie bohatera greckiego mitu szczęśliwym, ponieważ udaje mu się osiągnąć pogardę wobec losu stanowionego ponad nim.
Pogardy wobec losu nie zabrakło narratorowi „Innego świata. Zapisków sowieckich”, książki opublikowanej w Londynie w 1951 roku w języku angielskim, a dwa lata później w języku polskim. W kraju rządzonym przez komunistów tekst objęto ścisłym zakazem druku. Pierwsze krajowe wydanie wspomnianej pozycji miało miejsce dopiero
w 1989 roku.
Świat z trudem uwierzył w to przerażające świadectwo istnienia gułagów, choć przecież
o podobnych mechanizmach funkcjonowania więzień pisał Fiodor Dostojewski, do którego narrator książki powraca kilka razy. „Czytałem »Zapiski« wieczorami, w nocy i w dzień […] z sercem bijącym jak wahadło dzwonu […] Wydawało mi się, że nigdy przedtem nie żyłem naprawdę”, zapisał Gustaw Herling-Grudziński w przywołanym tekście.
Wśród syberyjskich śniegów umieścił narrator biografie inspirowane doświadczeniami współwięźniów łagru w Jercewie. Bohaterowie książki są skrajnie upodleni, upokorzeni systemem opresji, który za cel bierze duszę i tę duszę skutecznie zabija… Czytają literaturę! W egzystencjalnym akcie wolności, jak Syzyf z eseju Camus, wybierają godność.
Francuska proza, która światło dzienne ujrzała za sprawą piór: Balzaka, Flauberta, Stendhala, a właściwie Beyle’a, rozwija percepcję studenta z Woroneża Miszy Kostylewa, zaś „Zapiski z martwego domu” Dostojewskiego niosą nadzieję więźniarce Natalii Lwownej. Bo nade wszystko warto przeżyć w łagrze choćby dni kilka z umysłem, którego zniewolić się nie udało.
„Zniewolony umysł” Czesława Miłosza to rozbudowany esej polityczny wydany w Paryżu w roku, w którym czytelnicy do rąk wzięli anglojęzyczną wersję „Innego świata”. Autor „Doliny Issy” bada w nim psychologiczne przyczyny zaangażowania polskich intelektualistów w stalinowski system propagandy i terroru. Przeczytamy w tekście o Alfie – Jerzym Andrzejewskim, Becie – Tadeuszu Borowskim, Gammie – Konstantym Ildefonsie Gałczyńskim, czy Delcie – Jerzym Putramencie.
Nie śmiem oceniać postaw wymienionych intelektualistów; byłoby to spore nadużycie.
Mogę jedynie dodać, że na szczęście nie próbowałam pastylek Murti-Binga, mongolskiego filozofa, któremu udało się wyprodukować środek zmieniający światopogląd. Mój miewa się dobrze, bo…
Kiedy przewracam kartki książek, słyszę głosy wolności.
Słyszę! Wy też?
IWONA OCHODEK-SZPAK