HEBEL: „Cmentarze” Hłaski powinni przeczytać ludzie młodzi

Moje ukochane Wydawnictwo Iskry od jakiegoś czasu (bodajże od dekady – sic!) wydaje dzieła Marka Hłaski – te już znane utwory pisarza, jak i zupełnie nowe, tak jak było w przypadku jego młodzieńczej powieści „Wilk”. Są one opatrzone słowem wstępnym Radosława Młynarczyka, liczącego się znawcy twórczości Marka Hłaski. Niedawno w ręce czytelników wpadły zebrane do jednego tomu trzy mikropowieści autora „Pięknych dwudziestoletnich”: „Cmentarze”, „Drugie zabicie psa” i „Nawrócony w Jaffie”.

Można oczywiście zadawać sobie pytanie, co łączy trzy utwory Hłaski, które znalazły się w jednym tomie wydanym przez Iskry? Jak twierdzi Radosław Młynarczyk, wspólnym mianownikiem dla tych trzech tekstów jest „opór recepcyjny”. Z jakiegoś powodu nie należą one do najgłośniejszych/ najpopularniejszych utworów pisarza. „Cmentarze” Hłasko napisał jeszcze w kraju, ale cenzura zabroniła mu publikacji tego tekstu. Dwie pozostałe mikropowieści zostały przez niego opublikowane już na emigracji, stąd czytelnik krajowy raczej ich nie znał.

*

Nie ukrywam, że lubię „Cmentarze” Hłaski, które doskonale czyta się i gdzie pisarz fenomenalnie pokazał, jak życie w ustroju totalitarnym niszczy jednostkę, łączące go z otaczającym światem więzi społeczne i relacje towarzyskie czy rodzinne. Cały czas upieram się, że ten utwór w sensie klimatycznym ma w sobie coś z „Procesu” Franza Kafki. Tak jak w tekście Kafki, jednostka jest bezlitośnie stłamszona przez aparat totalitarnego państwa i ponosi bolesną klęskę.

Widzimy, jak Franciszek Kowalski kilkoma kieliszkami wódki świętował w knajpie dzień wypłaty, wyszedł na ulicę, podśpiewywał pod nosem i został pod tym pretekstem zatrzymany przez patrol Milicji Obywatelskiej. Od tego momentu główny bohater przechodzi przez kolejne kręgi piekła – spędza noc w areszcie milicyjnego komisariatu, zostaje wyrzucony z pracy, wyrzeka się go jego syn Mikołaj, a córka nie może skończyć studiów. Jako były partyzant, nadaremnie szuka pomocy u swoich towarzyszy broni, którzy nie chcą występować w jego obronie, martwiąc się o swój własny los.

Za każdym razem, kiedy czytam „Cmentarze” Marka Hłaski, towarzyszy mi strach przed życiem w państwie totalitarnym. To już nawet mniej ważne, czy miałoby ono mieć oblicze ustroju komunistycznego, czy też jego sztandary byłyby raczej w kolorze brunatnym. Hłasko po mistrzowsku pokazuje jednostkę stłamszoną i upodloną przez machinę totalitarnego państwa. Widzimy, że pojedynczy człowiek jest zupełnie bezbronny w starciu z jego bezlitosnym aparatem terroru i przymusu, co prowadzi do pozbawienia go przyrodzonej godności.

Z ciekawostek można dodać, że „Cmentarze” Marka Hłaski doskonale zostały przeniesione na fale eteru w postaci słuchowiska radiowego w reż. Jana Warenyci. Ten tekst powinien być lekturą obowiązkową dla ludzi młodych, którzy nie są w pełni świadomi, jak wielkim zagrożeniem dla takich wartości, jak wolność, podmiotowość czy godność jest życie na co dzień w państwie o mordzie zamordystycznego ustroju.

Dwie pozostałe mikropowieści („Drugie zabicie psa” i „Nawrócony w Jaffie”) wchodzą w skład emigracyjnej twórczości autora „Pierwszego kroku w chmurach”. Teksty te nie są już tak bardzo bliskie mojemu sercu, jak „Pętla”, „Piękni dwudziestoletni” czy – no właśnie – „Cmentarze”.

Do świetnych izraelskich utworów Hłaski zalicza się utwór „Drugie zabicie psa”, które zdaniem wielu zagranicznych krytyków literackich i recenzentów zostało uznane za najlepszy utwór Marka napisany poza krajem. Bohaterami są podróżujący po Izraelu dwaj mężczyźni, którzy oszukują samotne kobiety i napotkanych turystów. Wmawiają im, że nie stać ich na utrzymanie ukochanego, czteronożnego pupila i jedynym wyjściem jest jego zabicie. W ten sposób wzbudzają litość i wyłudzają pieniądze.

Nie wiem, ile jest prawdy w tym, że zawarta w tym tekście podwójna optyka jest kluczem do zrozumienia Marka Hłaski. Mamy bowiem do czynienia z dwoma przeciwstawnymi bohaterami. Można więc w tych przeciwieństwach doszukiwać się podwójnego oblicza Hłaski. Z jednej strony zadziornego chuligana, pozującego na Bogarta jako łamacza damskich serc, a z drugiej – człowieka zapijającego przy barze perspektywę życia bez nadziei i złudzeń.

Warto wspomnieć, że „Drugie zabicie psa” zostało zaadaptowane przez Teatr Telewizji i na jego kanwie w 1997 r. powstało przedstawienie w reż. Tomasza Wiszniewskiego. W głównych rolach reżyser obsadził Wojciecha Pszoniaka, Artura Żmijewskiego i Gabrielę Kownacką.

Wątek izraelski jest obecny w „Nawróconym w Jaffie”, ponieważ ta mikropowieść jest jakby przedłużeniem „Drugiego zabicia psa”. Jeżeli ktoś by zapytał – jest to tekst, w którym pisarz bardzo wyraźnie w formie refleksji podejmuje problematykę „doświadczenia utraty” – kobiety, młodości, a w końcu i życia.

Po przeczytaniu tych trzech utworów Marka Hłaski wiele cytatów zapada w pamięć czytelnika. Nie da się jednak nie zgodzić z opinią, że szczególnie pod jednym z nich podpisałby się prawie każdy z nas: „Trzeba myśleć i wierzyć w to, że ciągle idzie się do światła…”. Kto bowiem nie tęskni za nadzieją?

*

Na pierwszej stronie okładki książki Marka Hłaski widzimy pisarza, który leży w ogrodzie Giedroyciów w Maisons-Laffitte. Ma minę, jakby go z krzyża zdjęli, jakby coś go bardzo przytłaczało. Bynajmniej nie jest to kot Minus, który siedzi na jego plecach. Można podejrzewać, że bardzo boli go życie. W każdym razie można się domyślać, że bardzo zależało mu, żeby tak być odbieranym publicznie. Jego legenda jako „polskiego Jamesa Deana” czy „buntownika bez powodu” tylko mogła na tym zyskiwać i stawać się bardzo wiarygodna. Czy Hłasko rzeczywiście był twardzielem, na jakiego pozował? Wręcz przeciwnie – był bardzo wrażliwym człowiekiem, który żył szybko, kochał mocno… Być może dzięki temu niektórzy z nas jeszcze o nim pamiętają i z pewnego rodzaju nostalgią wracają do jego książek.

JAROSŁAW HEBEL


Marek Hłasko, „Cmentarze”/ „Drugie zabicie psa”/ „Nawrócony w Jaffie”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2025.