Czas na poezję: JUSTYNA KASPRZYK

Fot. Z archiwum Autorki. Na zdjęciu Justyna Kasprzyk.

*** (garściami)

garściami
pośpiechem dnia ostatniego
spijamy dotyk
łopatkami liżąc dno
pusta studnia
echem
kamienia
wyrzuca w oczy
zapomniana głębia
błaga o jeszcze
głusi (głupi) wciąż
bierzemy filtrowaną
na wynos
w plastiku

 

*** (myśli szklanki)

myśli szklanki
do połowy puste
odciski szminki
kruchość szkła
jednolita masa
kwadraturą koła dmuchana
przejścia podziemne nocą
zapach uryny
oddech na plecach
zgubiona jednodniowa soczewka

dolej płynu do spryskiwaczy
dolce vita

 

banalnie znów

chleba brakuje
grubej pajdy
zwykłej
dłoni kruszejącej
myśli otuliny
naszego powszedniego trzeba
niepogody
deszczowej piosenki
oddechu po burzy
tej tęczy

 

osiem

pajęczyną
przewlekam dzień
duszno mi
biała substancja
mieliną okrywam
szachownica
stukot czarnych stópek
po osiem
runmageddon
wiła wianki i wrzucała je do falującej wody
nie zabija się szczęścia
mama mówiła

 

duracell

palona na stosie
subtelnie
niestosownie przeciągana egzekucja
kamieniem po wewnętrznej
stronie uda
mdły zapach palonych włosów
szelest myśli
klekot sumienia
ostatni taniec Jokera
kto pierwszy rzucił kamień?