PoemaCafe to artystyczny świat – wywiad z Agatą Amelią Wawrzyniak, aktorką, piosenkarką i właścicielką PoemaCafe w Poznaniu

Fot. Tomasz Woźniak. Agata Amelia Wawrzyniak w trakcie występu scenicznego.

– Kim jest Agata Amelia Wawrzyniak? Aktorką, piosenkarką czy bizneswoman?

– Ha! Dobre pytanie. Myślę, że wszystkim po trochu. Złożoność osobowości pozwala mi być jednym i drugim. Agata jest panią prezes, a Amelia artystką. I bardzo dobrze. Lubię je obie, bo doskonale się uzupełniają. Amelii byłoby bardzo trudno iść przez życie samej, bo jest zbyt wrażliwa i delikatna. Agata zaś bez Amelii byłaby twarda i zimna jak skała… A żadna skrajność nie jest dobra. Dlatego obie dają mi poczucie równowagi i harmonii, tworząc kogoś w rodzaju artystycznej bizneswoman.

– Co to jest PoemaCafe i co Cię zainspirowało, żeby wejść w taki biznes z “artystyczną duszą”?

PoemaCafe to mój drugi dom. Świat, w którym mogę realizować swoje pasje. Moja artystyczna podróż rozpoczęła się od poezji. Pisałam od dziecka. Zawsze marzyłam o stworzeniu miejsca, gdzie będę mogła podzielić się z innymi swoją twórczością. Już na pierwszym roku studiów wymyśliłam nazwę mojej kawiarni PoemaCafe, a w telefonie ustawiłam powitanie: “Witaj, bizneswoman, pamiętaj o PoemaCafe”. I tak przez sześć lat Poema dojrzewała we mnie. Wówczas była jeszcze bardzo głęboko w sferze marzeń, ale marzenia są po to, by je realizować. Jak się czegoś naprawdę pragnie, to nie ma rzeczy niemożliwych. I tak też się stało. Zaledwie rok po studiach (1 września 2005 roku) PoemaCafe narodziła się na kulturalnej mapie Poznania. Początkowo jako mała kawiarnia poetycka, z czasem przerodziła się w znaną kawiarnię artystyczną, która dzisiaj słynie głównie z organizowanych regularnie koncertów. I tak już 15 lat.

– Często wykonujesz piosenki z repertuaru Agnieszki Osieckiej. Dlaczego wybrałaś akurat Osiecką?

Nie będzie to zapewne nic oryginalnego i nadzwyczajnego, jeśli powiem, że odkryłam w Osieckiej pokrewną duszę. W jej wierszach, życiu częściowo odnajduję siebie. Dzięki temu mogę być na scenie sobą, mogę przekazać widzom prawdziwe emocje, a to jest najważniejsze. Być autentycznym. Uważny, wrażliwy widz zawsze zorientuje się, gdy będziemy próbowali go oszukać. Dlatego właśnie Osiecka. Często śmieję się, że poślubiłam Agnieszkę i nie opuszczę jej aż do śmierci.

– Piosenki Osieckiej wykonywane były przez wielu wybitnych aktorów. Czy nie miałaś stresu związanego z tym, że będziesz porównywana np. do Krystyny Jandy?

– Tak, to prawda. Obawiałam się sięgnąć zwłaszcza po piosenkę “Na zakręcie”. Uwielbiam i szanuję Jandę. To wybitna aktorka. Jej interpretacja tej piosenki już na stałe zapisała się w historii muzyki. Wyzwanie zatem nie było łatwe. Ale jak zaczynać, to z najlepszymi i od najlepszych czerpać inspirację. Niemniej zawsze należy pozostać sobą.

– Co dla Ciebie najbardziej liczy się w życiu?

– Zdecydowanie rodzina i scena. Są to obszary, bez których nie wyobrażam sobie mojego życia. Rodzina jest najważniejsza. I nie są to puste, wyświechtane słowa, zwłaszcza kiedy część bliskich już się straciło. Teraz moją najbliższą rodziną jest moja mama, która jest dla mnie ogromnym wsparciem i najlepszą przyjaciółką. Mam dużo szczęścia, że jest przy mnie. Scena zaś jest moim życiem i ogromną pasją. Tam mogę być naprawdę sobą. Dzielić się z innymi moim wewnętrznym światem i bogactwem emocji, które noszę w sobie. To daje mi siłę do życia. Tam czuję się naprawdę wolna.

– Na koniec muszę Cię zapytać o to, czy widzisz możliwość rozszerzenia wykonywanych piosenek z repertuaru Osieckiej, np. o czytanie przez któregoś z aktorów listów pisanych do niej z emigracji przez Marka Hłaskę?

– Hmmm… to może być ciekawe. Nie myślałam o tym, ale dziękuję za inspirację. Rzeczywiście ten duet jest bardzo interesujący i warto przybliżać tę relację światu. Ty, Jarku, jako znawca Hłaski wiesz o tym najlepiej i niewątpliwie w tej kwestii będę się radzić Ciebie… Może kiedyś nawet połączymy siły?

– Pozwolę sobie zacytować… W jednym z listów autor “Pięknych dwudziestoletnich” pisał do Osieckiej: “Moja Mała, ja tak tęsknię za Tobą, że mi się w głowie mąci i sam snuję jakieś idiotyczne opowieści. Jeśli nie wrócę do Ciebie, to chyba umrę […]”.

– Moja Mała… ech… wzruszające, pełne emocji, być może miłości, ale i jakiejś dziwnej beznadziejności i oddalenia… Jakby stworzeni dla siebie, a jednocześnie wiecznie sobie odebrani. To nie była łatwa miłość. Czy to w ogóle była miłość? Myślę, że sama Osiecka miałaby problem, aby jednoznacznie nazwać tę relację. Nie potrafili do końca być razem, a jednocześnie nie mogli bez siebie żyć. Dramatyzm pełen romantyzmu, a może romantyzm pełen dramatyzmu. Ot, dwie skomplikowane, niebanalne osobowości najzwyczajniej pragnące miłości, a jednocześnie niepotrafiące przyjąć jej w pełnym aspekcie. Ech… życie.

– Kiedy należy spodziewać się Twojej płyty z piosenkami z repertuaru Agnieszki Osieckiej?

– Wszystko w życiu ma swój czas i wszystko musi dojrzeć. A ja nie jestem osobą, która lubi się spieszyć bądź robić coś na siłę. Poza tym uważam, że mam jeszcze wiele do zrobienia, aby dojść do perfekcji. Niemniej od czegoś trzeba zacząć. Nadać jakoś początek swojemu artystycznemu rozwojowi, nawet jeśli za kilka lat będę się uśmiechać, słuchając swojej pierwszej płyty. Dlatego też postanowiłam rozpocząć pracę nad nią w tym roku, z okazji moich 40 urodzin. Mogę zdradzić, że repertuar jest już wybrany. Mam także gotową okładkę, choć to może się jeszcze zmienić. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, moje muzyczne dziecko przyjdzie na świat na początku przyszłego roku. Jedno jest pewne. Już je noszę w sobie.

– Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę Ci powodzenia!

 

ROZMAWIAŁ:
JAROSŁAW HEBEL